Niemcy reagują na zamknięcie granicy z Polską. Cały Bundestag "wini" jednego człowieka

Niemiecka klasa polityczna zabrała głos po decyzji polskiego premiera o przywróceniu kontroli na zachodniej granicy. Delegaci dominującej frakcji politycznej CSU, opozycja w postaci SPD i Zielonych, czy związki zawodowe policjantów zdają się mówić jednym głosem: nie tak miało być.
Zamknięcie granicy z Niemcami od 7 lipca
Premier poinformował o przywróceniu kontroli granicznej z Niemcami i Litwą we wtorek 1 lipca przed posiedzeniem Rady Ministrów. Rozporządzenie w tej sprawie zacznie obowiązywać w poniedziałek 7 lipca. O decyzji przesądził zbieg kilku zjawisk: nacjonalistycznych patroli bojówek, wspieranych przez prawicowe środowisko polityczne (R. Bąkiewicz, K. Nawrocki), które podsycają antyimigranckie nastroje, usiłując przejmować kompetencje Straży Granicznej i istniejący na polsko-niemieckim przejściu granicznym precedens odsyłania przez administrację Berlina migrantów, którzy usiłują zawnioskować w Niemczech o azyl.
Informację o decyzji polskiego rządu podały media całego Zachodu. Głos w tej sprawie zabrali już przedstawiciele większości frakcji politycznych w Niemczech: tak opozycja, jak rząd i związki zawodowe policjantów obecnych na granicy. Wszyscy zdają się podobnie diagnozować problem.
Zamknięcie granicy polsko-niemieckiej: Donald Tusk zamyka dwie granice. Polskie bojówki na zachodzie ze wsparciem Nawrockiego
Nowy pakt handlowy z Ukrainą: Unia zaczęła "zupełnie nowy rozdział". Polska oburzona Norwegowie rozważają wyjście z Polski. Europejski gigant przyznaje: powód jest politycznyNiemcy o decyzji polskiego rządu
Bundestag i otoczenie społeczne dostrzegło w decyzji premiera D. Tuska urealnienie zapowiedzi, które w polskim Sejmie padały jeszcze z początkiem czerwca br. Premier ostrzegał wówczas, że polska odpowiedź na przywrócenie kontroli granicznej na przejściach przez stronę niemiecką jest “cierpliwa”, ale się wyczerpuje, jeszcze wcześniej, w marcu br., informował o tym administracją Niemiec. “Polska robi teraz to, co ogłosiła jakiś czas temu” – przywołuje stanowisko Niemieckiego Związku Policji (GdP) hamburski Tygodnik Die Zeit.
W lutym br. administracja Berlina zmieniła się po tym, jak Kanclerzem został F. Merz, od 2022 r. przewodniczący frakcji CDU (Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna). W maju stanowisko ministra spraw wewnętrznych w nowym rządzie objął Alexander Dobrindt. W tamtym momencie należy szukać początków niemieckiej decyzji o zintensyfikowaniu kontroli – choć według powracających deklaracji Berlina kontrole te są prowadzone jedynie wyrywkowo (zaczęły się w październiku 2023 r.).

Niemcy nie przestrzegają wyroku sądu
Rozszerzenie kontroli granicznej wynika wprost z decyzji federalnego ministra spraw wewnętrznych. Przy tym istotnym elementem krytyki niemieckich mediów w ich systemie politycznym jest fakt, że jedną z dwóch procedur, do których dochodzi na polskiej granicy (szczegółowo opisujemy je na końcu artykułu) Sąd Administracyjny w Berlinie uznał już za naruszającą prawo UE. Chodziło o procedurę zawracania migrantów, którzy ubiegają się w Niemczech o azyl. Berliński sąd zawyrokował o przypadku trzech Somalijczyków. W odpowiedzi minister Dobrindt miał powiedzieć, że domaga się w tej sprawie osobnego orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Zobacz też: Ujawniono plan Karola Nawrockiego, zawetuje ważną ustawę. “To osłabi państwo”
Merz szykuje europejskie rozmowy o migracji, Donald Tusk zapowiada "symetryczną odpowiedź"
W podobnym tonie – niewygody, ale oczekiwanej – wypowiada się o polskiej decyzji Sonja Eichwede, wiceprzewodnicząca parlamentarnego klubu SPD, czyli obecnej opozycji.
Należało się spodziewać, że Polska wprowadzi kontrole w zamian za niemieckie kontrole na granicach wewnętrznych. To poważny regres dla strefy Schengen i swobody przepływu. Kontrole z Niemcami obciążą ruch dojeżdżających do pracy - mówi Eichwede, cytowana przez gazetę Rheinische, wzywając przy tym do jak najszybszego powrotu do Europy bez granic (kontrole wewnątrz Strefy Schengen są jedynie wyjątkiem akceptowane przez Brukselę).
Tożsame do SPD stanowisko deklaruje zastępca lidera Partii Zielonych Konstantin von Notz, poddając pod wątpliwość “symboliczną politykę” Dobrindta, która wywołała “chaos i efekt domina w Europie”. „To, czego teraz doświadczamy, jest konsekwencją nieskoordynowanych jednostronnych działań krajowych” – ocenia.
Fridrich Merz tymczasem, wypowiadając się podczas jednej z konferencji prasowych ws. obustronnych kontroli granicznych, zapowiedział, że ten problem powinien być rozwiązany na szczeblu europejskim. Potwierdził wówczas, że prowadzi rozmowy z innymi państwami UE na temat wspólnej polityki zaostrzenia standardów migracyjnych.
Oczywistą niezgodę na kontynuowanie obustronnych kontroli granicznych podnosi też w rozmowie z Die Zeit przedstawiciel rządu niemieckiego w Polsce Knut Abraham (CDU). Ocenia przy tym, że niemieckie kontrole graniczne były konieczne, ale rozwiązanie nie może polegać na “przepychaniu migrantów tam i z powrotem, ani umacnianiu kontroli po obu stronach”.
Donald Tusk zapowiedział już, że jeżeli decyzja Niemiec o utrzymaniu kontroli zostanie przedłużona, polska odpowiedź będzie symetryczna.
We wrześniu powinna się skończyć (zarządzona na granicy przez stronę niemiecką kontrola – red.), choć doszły nas informacje, że będą chcieli je przedłużyć. Z naszej strony odpowiedź będzie symetryczna. Skończył się czas, kiedy Polska nie reaguje adekwatnie na tego typu działania – zapowiedział premier.

Co się dzieje na niemieckiej granicy? Dwie procedury
Zaostrzenie kursu kontrolnego ze strony niemieckich władz wynikła z faktu, że w Polsce znajdują się osoby, chcące przejść polsko-niemiecką granicę w celu otrzymania nad Renem np. azylu (albo innej formy zalegalizowane pobytu). Co do zasady przebywają w Polsce legalnie. Na granicy dochodzi w związku z tym do dwóch procedur ze strony władz Niemiec: zawrócenia migrantów (tj. kiedy chętny dostać się do Niemiec próbuje przekroczyć granicę, ale zostaje zawrócony z uwagi np. na brak potrzebnych dokumentów), i do tzw. readmisji (rozporządzenie Dublin III, konwencja dublińska) – to procedura, która polega na przekazaniu do Polski osoby, która już znajduje się na terytorium Niemiec (czy jakiegokolwiek innego państwa) i nie posiada uprawnienia do legalnego przebywania w tym kraju, a jednocześnie przyjechała tam bezpośrednio z Polski (czyli pojawiła się w UE najpierw w Polsce, a później w jakiś sposób dostała się do drugiego państwa UE).
Każdorazowo przy rozpatrywaniu problemu polsko-niemieckiego pogranicza należy mieć na uwadze instytucjonalne interesy Federacji Rosyjskiej w destabilizacji Europy, także przy pomocy głównych doktryn zrzeszających państwa Wspólnoty: takich jak liberalna demokracja. Masowa migracja jest jednym z narzędzi do testowania i poddawania w wątpliwość tych wartości.





































