Norwegowie rozważają wyjście z Polski. Europejski gigant przyznaje: powód jest polityczny

Największy europejski producent energii odnawialnej, jeden z kluczowych inwestorów w sektor OZE, magazyny energii i farmy wiatrowe, rozważa biznesowe “wyjście” z Polski. Po zmianie prezesa w 2024 r. firma zdaje się rewidować swój plan na Kontynent: rewolucja OZE, jak się okazuje, zasługuje w Europie raczej na miano ewolucji – dzieje się wolniej, niż spodziewał się tego zarząd w Norwegii, kraju pozostającym światowym liderem zielonej energii.
Norwegowie udają się na wewnętrzną emigrację
Jeszcze z końcem pierwszej dekady lat 2000 skandynawski rynek energii odnawialnej był uznawany za kierunek polskiego rozwoju: rozbudowa hydroelektrowni, marginalizacja węgla kamiennego i spory udział w miksie ropy naftowej. Te trzy filary, zwłaszcza hydroelektrownie, wykorzystujące w Norwegii wyjątkowo korzystne dla tego typu instalacji ułożenie terenu, ale też fakt, że kraj posiada własne złoża ropy, doprowadziły do mocarstwowego statusu na Kontynencie w kontekście rewolucji zielonej energii (OZE).
Z norweskich doświadczeń korzystają gospodarki zainteresowane modernizacją swojej energetyki na całym świecie, także Polska, w której inwestycje czołowego kontynentalnego producenta OZE – firmy Statkraft – są obecne od 2018 r. Od 2022 r. także w postaci fizycznej reprezentacji – lokalnego oddziału firmy w Warszawie. Spółka należąca do Skarbu Państwa Norwegii wprowadza do swojego planu inwestycyjnego OZE kilka zmian: rozważy też wyjście z Polski.
Zobacz też: Chińczycy zamykają biznes w Polsce. Nieoficjalnie: to zemsta za decyzję rządu
Szwedzi ostrzegają przed wojną. Wskazują na kraj, o którym wszyscy zapomnieliZa wolno i w ciągłym napięciu. Norwegów rozczarowuje tempo zmian w Europie. Ocenią sens biznesu w Polsce
Statkraftowi, co do zasady, idzie dobrze, choć z raportów finansowych wynika, że rok 2024 spółka zamknęła z wynikiem spadkowym (rdr.), ale zadowalającym: w przychodach operacyjnych netto 4,6 mld EUR (wobec 5,7 z 2023 r.). W związku ze spadającymi cenami energii spadł nieco EBIT, a przez to i zysk firmy – w 2024 r. wyniósł 1,8 mld EU przed opodatkowaniem, netto – 0,6 mld EURO (wobec 2,3 mld w 2023 r.).
W kwietniu doszło do zmiany na stołku CEO, dotychczasowego prezesa, decyzją zarządu, zastąpiła Birgitte Ringstad Vartda. Niedługo później, w październiku, Statkraft redefiniował strategię: od teraz miał się skupić na inwestycjach w Norwegii, Europie i Ameryce Południowej. Spółka chciała uszczuplić portfel produktowy i budować skalę – czyli m.in. minimalizować koszty operacyjne. Wówczas nowa dyrektorka zarządzająca oceniła, że podstawowe motywatory Europy do inwestowania w energię się nie zmieniają, a to filar, zapewniający firmie stabilność. Ale “zwiększona niepewność geopolityczna […] skłania nas do bardziej rygorystycznego ustalania priorytetów krótkoterminowych dla projektów w naszym portfelu” - mówiła wówczas.

Z tego portfela już w maju zniknęły np. projekty wodorowe. We wtorek 18 czerwca spółka opublikowała oficjalny komunikat, z którego wynika, że zmiany zakomunikowane już w 2024 r., postępują. W strukturze firmy doszło do “strategicznego przeglądu”.
“W tej chwili Statkraft będzie priorytetowo traktować nasze możliwości finansowe w zakresie opłacalnych technologii, takich jak energia słoneczna, wiatrowa i baterie na mniejszej liczbie rynków. Udało nam się stworzyć atrakcyjne portfolio na kilku europejskich rynkach […]” - mówi prez. Vartdal. “Morska energetyka wiatrowa będzie odgrywać ważną rolę w miksie energetycznym w Europie, ale tempo rozwoju branży było wolniejsze, niż wcześniej prognozowano” - kontynuuje.
W komunikacie przewija się także wątek polski: obok ogłoszonego procesu wyprzedaży działalności z zakresu ciepłownictwa miejskiego i biopaliw w krajach nordyckich i działalności w Chorwacji, Niderlandach i Indiach. W Polsce spółka nie zrezygnuje z obecności, ale – jak napisano – “oceni swoją pozycję inwestycyjną w zakresie energii słonecznej, wiatrowej i akumulatorów”. A przy tym zamknie całkowicie działalność rozwojową w Portugalii, choć w obu tych krajach, także Polsce, zachowa obecność rynkową. A co dalej?
Magazyny energii i wiatraki
Polski oddział spółki informował niedawno o rozwoju projektów słonecznych, wiatrowych i magazynowych. W maju br. lokalny Statkraft otrzymał warunki przyłączenia na kilkaset megawatów. Także na kontekst magazynów zdaje się zwracać uwagę dyrektor polskiego oddziału Michał Smyk.
Do 2035 roku OZE w Polsce może wytwarzać blisko 70 proc. energii, czyli tyle, ile obecnie produkują elektrownie oparte na paliwach kopalnych, […] to oznacza coraz większe potrzeby magazynowania energii oraz bilansowania sieci. W Statkraft Poland chcemy uczestniczyć w rozwoju rynku OZE w sposób odpowiedzialny, dlatego większość projektowanych inwestycji zakłada realizację instalacji odnawialnych współlokalizowanych z magazynami energii
Magazynowanie to ważny dla Norwegów segment rynku energii. Jedną bowiem z bezpośrednich konsekwencji dużych inwestycji w hydroelektrownie na północy jest ich sezonowość. Ale i tu Norwegowie znaleźli rozwiązanie, inwestując właśnie w technologię magazynowania energii (jej produkcja z wody jest uzależniona od przepływów, w zimie konieczne są więc magazyny). Tymczasem jednak rynek magazynowania energii w Polsce wciąż jest we wczesnej fazie rozwoju, a przemysł wiatrowy – choćby ustawa wiatrakowa, na której ostatecznym kształcie zależy przemysłowi – wciąż nie ujrzała światła dziennego. W przyszłym tygodniu projekt ustawy liberalizującej zasady budowy wiatraków miałby trafić pod obrady połączonych komisji sejmowych, później do Sejmu i prezydenta. Rząd liczy na sprawne procedowanie.
Więcej o magazynach energii w Polsce:
Ostatni taki program dopłat w Polsce. Ekspert: “Będziemy mieli dwa kryzysy dziennie”
Rząd ma pilną potrzebę i pozwoli na niej zarobić. Dopłaty to dopiero początek



































