biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Finanse > Tyle trzeba zarabiać w Polsce, by móc nazywać się bogaczem. Powyżej tej kwoty zaczyna się elita
Julia Bogucka
Julia Bogucka 09.10.2025 12:04

Tyle trzeba zarabiać w Polsce, by móc nazywać się bogaczem. Powyżej tej kwoty zaczyna się elita

Pieniądze bogactwo
Fot. Marcin Tryc/Getty Images/CanvaPro

Wynagrodzenie pracowników to od lat jeden z głównych tematów debaty publicznej. Polacy chcą zarabiać coraz więcej i móc pozwolić sobie na jak największą liczbę dóbr. Okazuje się jednak, że na miano bogacza zasługuje tylko około 5 proc. z nich. Najnowsze wyliczenia wskazują, o jakich kwotach dokładnie mowa.

Tak wzrosło minimalne wynagrodzenie w Polsce

Dynamiczny wzrost minimalnego wynagrodzenia w ostatnich latach stał się jednym z głównych tematów debaty publicznej. Zgodnie z rozporządzeniem rządu od 1 stycznia 2025 roku płaca minimalna w Polsce wzrosła do kwoty 4666 zł brutto, co oznacza podwyżkę o 366 zł w stosunku do drugiej połowy 2024 roku.

To ważna informacja dla milionów pracowników, jednak aby uzyskać pełen obraz sytuacji dochodowej w kraju, należy sięgnąć głębiej. Znacznie bardziej miarodajnym wskaźnikiem jest mediana wynagrodzeń, publikowana przez Główny Urząd Statystyczny. Pokazuje ona wartość środkową, co oznacza, że połowa pracujących Polaków zarabia mniej, a połowa więcej od podanej kwoty. Ostatnie dostępne, szczegółowe dane GUS dotyczące kwietnia 2025 roku wskazują, że przeciętne wynagrodzenie wyniosło 7262 zł brutto.

banknot 200zl.jpg
Fot. SHOX art/Pexels/CanvaPro

Różnica między medianą a regularnie podawaną w mediach średnią krajową jest uderzająca i pokazuje, że większość Polaków zarabia znacznie poniżej tej drugiej, często mylącej wartości. Co więcej, statystyki GUS ujawniają, że około dwie trzecie zatrudnionych nie osiąga poziomu średniego wynagrodzenia, co weryfikuje obraz polskiego rynku pracy i pokazuje, jak daleko większości społeczeństwa do finansowego komfortu.

Wzrost płacy minimalnej niewątpliwie poprawia sytuację najmniej zarabiających, ale jednocześnie rodzi pytania o jego długofalowe skutki dla gospodarki. Pracodawcy, zwłaszcza z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, coraz częściej wskazują na rosnące koszty pracy, które mogą prowadzić do ograniczenia zatrudnienia. Innym skutkiem jest również zmiana progu bogactwa. Znane są najnowsze wartości.

Tyle zarabiają Polacy w różnych częściach kraju

Mapa zarobków w Polsce od lat ukazuje te same, głębokie podziały regionalne. Lokalizacja miejsca pracy wciąż ma kluczowe znaczenie dla grubości portfela. Niekwestionowanym liderem pozostaje województwo mazowieckie, gdzie średnie wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw regularnie przewyższa 9000 zł brutto, napędzane przez warszawską aglomerację, w której skupia się wielki biznes i najlepiej płatne stanowiska w sektorze IT, finansów i usług profesjonalnych.

Na drugim biegunie znajdują się województwa wschodnie, takie jak podkarpackie, warmińsko-mazurskie czy świętokrzyskie, gdzie przeciętne pensje są niższe o ponad 2000-3000 zł. Jednak same liczby nie opowiadają całej historii. Wysokie zarobki w metropoliach nierozerwalnie wiążą się z drastycznie wyższymi kosztami życia. Jak pokazują analizy portali nieruchomościowych, średni koszt najmu metra kwadratowego mieszkania w Warszawie przekracza 80 zł, podczas gdy w Rzeszowie czy Kielcach oscyluje w granicach 50-60 zł.

przeciętne wynagrodzenie
Fot. Vitalina Nakonechna/CanvaPro

Podobne dysproporcje dotyczą cen usług, gastronomii czy opieki nad dziećmi. To sprawia, że siła nabywcza pensji na poziomie 10 000 zł brutto w stolicy może być porównywalna z dochodem rzędu 7000-8000 zł w mniejszym ośrodku. Wysoki dochód na papierze nie zawsze jest więc jednoznaczny z poczuciem finansowej swobody.

W ostatnich latach coraz częściej zwraca się uwagę, że regionalne różnice w wynagrodzeniach mają nie tylko wymiar ekonomiczny, ale także społeczny. Zróżnicowanie płac wpływa na migracje wewnętrzne, zwłaszcza wśród młodych osób, które opuszczają mniejsze miejscowości w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy w dużych miastach.

Zmieniają się również progi, od których mówimy, że ktoś jest prawdziwie bogaty. Ten najnowszy może wiele tłumaczyć.

Zobacz: Wtedy najlepiej przejść na emeryturę, ten miesiąc jest kluczowy. ZUS wypłaci nawet 500 zł więcej

Od tego progu stajesz się bogaczem

Z analizy opartej na danych Ministerstwa Finansów wyłania się konkretna kwota, która stanowi nieformalną granicę bogactwa w Polsce. Jak obliczył portal Business Insider, jest to 18 155 zł brutto miesięcznie, co przekłada się na około 12,7 tys. zł netto. Osoby osiągające taki dochód wchodzą do elitarnego grona 4-5 proc. najlepiej zarabiających Polaków. Warto jednak spojrzeć na ten próg w szerszym kontekście systemu podatkowego.

Zarobki na tym poziomie oznaczają wejście w drugi próg podatkowy, gdzie nadwyżka dochodu powyżej 120 000 zł rocznie jest opodatkowana stawką 32 proc., a nie 12 proc. Co więcej, dla najbogatszych, których roczny dochód przekracza 1 milion złotych, dochodzi jeszcze tzw. danina solidarnościowa, czyli dodatkowe 4 proc. podatku. Te mechanizmy pokazują, że system fiskalny w Polsce ma charakter progresywny, a ciężar podatkowy rośnie wraz z dochodami.

Osiągnięcie progu bogactwa jest więc nie tylko symbolem sukcesu, ale również początkiem znacznie wyższych obciążeń podatkowych. Trzeba też pamiętać, że prawdziwa zamożność to nie tylko wysokie zarobki, ale przede wszystkim zgromadzony majątek, czyli nieruchomości, inwestycje i oszczędności. Dla wielu Polaków, nawet tych z dochodami powyżej wspomnianego progu, ale obciążonych kredytami i wysokimi kosztami życia, realne poczucie bogactwa i finansowego bezpieczeństwa pozostaje celem, a nie codziennością.

W tym kontekście coraz częściej pojawia się dyskusja o potrzebie redefinicji pojęcia "klasy średniej” w Polsce. Wysokie koszty życia w dużych miastach, rosnące raty kredytów hipotecznych i inflacja sprawiają, że nawet osoby zarabiające powyżej średniej krajowej nie zawsze odczuwają stabilność finansową. Jednocześnie utrzymuje się wyraźna przepaść między dochodami w sektorze prywatnym a publicznym, gdzie wynagrodzenia rosną znacznie wolniej.

BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: