biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Finanse > Czas tylko do jutra. Polacy muszą się pospieszyć, jeśli chcą dostać bon ciepłowniczy. Bez tego ani rusz
Julia Bogucka
Julia Bogucka 06.10.2025 17:14

Czas tylko do jutra. Polacy muszą się pospieszyć, jeśli chcą dostać bon ciepłowniczy. Bez tego ani rusz

Ciepło grzejnik
Fot. Etadly/pixabay/CanvaPro

Bon ciepłowniczy to nowy pomysł rządu na odciążenie gospodarstw domowych. W ten sposób najubożsi będą mogli zaoszczędzić, nie tracąc komfortu podczas codziennego funkcjonowania. Polacy muszą jednak wiedzieć, że bez konkretnych danych pieniądze nie będą mogły być wypłacone. Termin mija już jutro, ważą się losy tysięcy osób.

Rozpoczął się sezon grzewczy 2025/2026

Okres, w którym państwo szerokim gestem chroniło wszystkich obywateli przed skutkami kryzysu energetycznego, dobiegł końca. Wygaszone z końcem czerwca 2024 roku tarcze osłonowe, które zamrażały ceny energii elektrycznej i gazu na poziomie z 2022 roku, stanowiły potężny, ale i niezwykle kosztowny bufor.

Mechanizm ten, choć skutecznie chronił portfele Polaków, generował olbrzymie obciążenie dla finansów publicznych. Obecna polityka rządu sygnalizuje wyraźną zmianę kursu: odchodzimy od uniwersalnych dopłat na rzecz pomocy precyzyjnie adresowanej. Zamiast dotować energię dla wszystkich, państwo chce kierować wsparcie bezpośrednio do gospodarstw domowych o najniższych dochodach.

kurek kaloryfer.jpg
Fot. morisfoto/Getty Images/CanvaPro

Bon ciepłowniczy jest flagowym przykładem tej nowej filozofii. Nie jest to jednak działanie w próżni. Wpisuje się on w szerszy system świadczeń socjalnych, obejmujący m.in. dodatki mieszkaniowe, które pomagają w pokryciu kosztów utrzymania lokalu, czy świadczenia rodzinne, takie jak zasiłek rodzinny czy świadczenie pielęgnacyjne. Celem jest stworzenie siatki bezpieczeństwa, która nie tylko łagodzi skutki rosnących cen energii, ale kompleksowo wspiera gospodarstwa domowe w trudnej sytuacji materialnej.

To podejście, choć bardziej racjonalne z punktu widzenia budżetu, stawia przed administracją publiczną znacznie większe wyzwania logistyczne i informacyjne. Jeśli nie zostaną dopełnione formalności, gospodarstwa domowe mogą zostać bez wypłat.

Ceny ogrzewania idą w górę

Prognozy na najbliższe lata nie pozostawiają złudzeń, tanie ogrzewanie nie wróci. Głównym winowajcą są rosnące koszty uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach unijnego systemu handlu emisjami (ETS). Dla polskiej energetyki, wciąż w dużej mierze opartej na węglu, każda wyemitowana tona CO2 to realny koszt, który ostatecznie przenoszony jest na rachunki odbiorców końcowych.

Do tego dochodzi niestabilność na globalnych rynkach surowców energetycznych, węgla i gazu, oraz gigantyczne potrzeby inwestycyjne polskiego sektora ciepłowniczego. Wiele sieci przesyłowych jest przestarzałych i wymaga pilnej modernizacji, co również generuje ogromne koszty. Właśnie w tym trudnym krajobrazie ma zadziałać bon ciepłowniczy, pomyślany jako finansowa ulga dla najbardziej wrażliwych odbiorców.

bon ciepłowniczy.jpg
Fot. Marcin Tryc/Getty Images/CanvaPro

Wsparcie zostanie przyznane na podstawie kryterium dochodowego, które ustalono na poziomie 3272,69 zł dla jednoosobowego gospodarstwa i 2454,52 zł na osobę w gospodarstwie wieloosobowym. Wysokość świadczenia będzie zróżnicowana i wyniesie od 500 zł do nawet 1750 zł w 2025 roku oraz od 1000 zł do 3500 zł w 2026 roku, w zależności od liczby osób w gospodarstwie domowym oraz, co kluczowe, od źródła ogrzewania.

Najwyższe wsparcie przewidziano dla tych, którzy korzystają z najbardziej emisyjnych i najdroższych źródeł ciepła. Proces ubiegania się o bon ma być maksymalnie uproszczony, a wnioski będzie można składać w urzędach gmin, zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej. Uruchomienie całej machiny pomocowej zależy jednak od jednego, pozornie technicznego, detalu.

Zobacz: Przepracowała 32 lata. Taką emeryturę przyznał jej ZUS. “To absurd”

Bez tych danych bon ciepłowniczy nie zostanie wypłacony

Cały misterny plan wsparcia może rozsypać się jak domek z kart z powodu jednego biurokratycznego wymogu. Nowe przepisy nakładają na wszystkie przedsiębiorstwa ciepłownicze obowiązek wyliczenia i publicznego udostępnienia tak zwanej jednoskładnikowej ceny ciepła netto.

Jest to nic innego jak ujednolicona stawka, wyrażona w złotych za gigadżul (zł/GJ), która w sposób syntetyczny ujmuje wszystkie dotychczasowe składniki taryfy, czyli opłatę stałą za moc zamówioną i opłatę zmienną za zużyte ciepło. Stworzenie takiego wskaźnika ma fundamentalne znaczenie dla działania systemu. To właśnie na jego podstawie urzędnicy w gminach będą w stanie w sposób transparentny i jednolity dla całego kraju obliczyć wysokość należnego dofinansowania dla każdego wnioskodawcy.

Bez tej jednej, konkretnej liczby, opublikowanej na stronie internetowej dostawcy ciepła i uwzględnionej w przesyłanych rachunkach, samorządy nie będą miały podstawy prawnej do rozpoczęcia wypłat świadczeń. Termin na dopełnienie tego obowiązku wyznaczono na 7 października 2025 roku. Choć wydaje się odległy, dla wielu mniejszych firm ciepłowniczych, dysponujących ograniczonymi zasobami analitycznymi, może okazać się wyzwaniem. Jeśli nie zdążą, tysiące uprawnionych do wsparcia rodzin mogą zostać na lodzie tuż przed nadejściem pierwszych mrozów. To wyścig z czasem, w którym stawką jest bezpieczeństwo cieplne i stabilność finansowa najuboższych Polaków.

Problem jest tym bardziej palący, że wiele przedsiębiorstw ciepłowniczych działa w oparciu o przestarzałe systemy informatyczne i ograniczoną kadrę księgowo-analityczną. Wyliczenie jednoskładnikowej ceny ciepła wymaga precyzyjnego zestawienia kosztów paliwa, amortyzacji urządzeń, kosztów pracy, strat sieciowych oraz dotychczasowych opłat stałych i zmiennych, a każdy błąd może skutkować koniecznością korekt, które opóźnią publikację wskaźnika.

BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: