Piekielne upały nawiedziły królową all inclusive Polaków. Hotele rezygnują z kluczowej usługi

Choć wielu Polaków spędza letnie urlopy w kraju, duża grupa zdecydowała się spędzenie letniego wypoczynku za granicą. Po raz kolejny dużą popularnością cieszą się wyjazdy typu all inclusive. Część turystów na tego typu wycieczkach może jednak napotkać pewne trudności. Ze względu na uderzającą falę upałów, w jednej z popularniejszych lokalizacji w hotelach zrezygnowano z podstawowej usługi. Teraz goście muszą sami się o to zatroszczyć i z pewnością nie są zadowoleni.
Komfortowe wakacje pod znakiem zapytania. Kraj walczy z falą upałów
Właśnie trwa szczyt sezonu wakacyjnego. Choć wielu Polaków zdecydowało się spędzić urlop nad Bałtykiem czy w górach, nie brakuje także tych, którzy wybrali zagraniczne kierunki. Szczególną popularnością ponownie cieszą się oferty typu all inclusive — wygodne, zorganizowane, bez ukrytych kosztów. Tym razem jednak część turystów może poczuć się rozczarowana. W jednym z ulubionych wakacyjnych krajów Polaków, z powodu rekordowych upałów, hotele rezygnują z podstawowej usługi. Goście muszą radzić sobie sami, a dla wielu to wyraźne obniżenie komfortu.
Jednym z krajów z bogatą ofertą all inclusive jest miejsce, które od lat cieszy się opinią idealnego celu wakacyjnego. Ciepłe morze, przyjazna atmosfera, smaczna kuchnia i rozbudowana baza hotelowa sprawiają, że każdego roku wypoczywają tam tysiące turystów z Polski. Jednak w tym sezonie letnim doszło do sytuacji, która rzuca cień na idylliczny obraz urlopu. W tym kraju obecnie słupki na termometrach wskazują bardzo wysokie pomiary, co znacząco wpływa na codzienne funkcjonowanie zarówno mieszkańców, jak i turystów. Skutki są najbardziej odczuwalne w jednym szczególnym miejscu, które przyciąga tłumy i właśnie tam doszło do zmian, które mogą zaskoczyć niejednego gościa.

ZOBACZ TEŻ: Trudno uwierzyć, ile Polacy zapłacą tu za wakacje. Wprowadzono nową opłatę


Piekielne upały w wakacyjnym raju Polaków
W Polsce nie można ostatnio narzekać na zbyt wysokie temperatury, gdyż ostatnio jest raczej chłodno i deszczowo niż ciepło i słonecznie. To czynnik, który często decyduje o tym, że osoby planujące urlop decydują się na kierunki o znacznie łagodniejszym klimacie. Obecnie można jednak trafić z deszczu pod rynnę, zwłaszcza jeśli ktoś zdecydował się na Grecję. To kraj, który w sezonie letnim staje się niemal drugim domem dla setek tysięcy turystów z całego świata, w tym wielu Polaków.
Obecnie to właśnie Półwysep Bałkański doświadcza jednej z najbardziej dotkliwych fal upałów ostatnich lat. Szczególnie gorąco jest na Krecie, jednej z najczęściej wybieranych greckich wysp. Tam temperatury sięgają, a momentami nawet przekraczają 40°C, co zmusiło władze do podjęcia konkretnych kroków. Narodowe Obserwatorium Meteorologiczne odnotowało w niektórych rejonach nawet 44,9°C, co sprawia, że mówimy o warunkach realnie zagrażających zdrowiu.
W odpowiedzi na te ekstremalne warunki grecki rząd wprowadził nowe regulacje dotyczące czasu pracy. Przerwy od pracy obowiązują w godzinach 12:00–17:00, mają na celu ochronę pracowników i to nie tylko fizycznych na zewnątrz, ale również zatrudnionych w hotelach i innych obiektach usługowych. Zmiany dotknęły także turystów, którzy, jak się okazuje, muszą zrezygnować z niektórych udogodnień, do których przywykli. Ograniczeń jest jednak znacznie więcej. Jeśli ktoś ma już zaplanowany urlop w Grecji, a zwłaszcza na Krecie, powinien wiedzieć, na co się nastawić i co będzie nieuniknione.

Utrudnienia dla turystów — Kreta i inne regiony Grecji zmagają się z kryzysem
Największe zmiany dotyczą branży hotelowej, która z powodu upałów musiała ograniczyć pewne usługi. Jak donoszą goście przebywający na Krecie, wiele hoteli zdecydowało się czasowo zrezygnować z codziennego sprzątania pokoi. W praktyce oznacza to, że goście, nawet w standardzie all inclusive, nie mogą liczyć na regularną wymianę ręczników, pościeli czy czyszczenie łazienek. Hotele proszą o wcześniejsze zgłoszenie, jeśli ktoś mimo wszystko chciałby, aby pokój został posprzątany. Niektórzy przyjęli to ze zrozumieniem, ale dla wielu taka zmiana oznacza znaczące obniżenie komfortu wypoczynku.
To jednak nie wszystko. Ze względu na ekstremalne warunki pogodowe, greckie władze zdecydowały się również na czasowe zamknięcie najważniejszych atrakcji turystycznych w godzinach największego nasłonecznienia. Do 25 lipca w godzinach 12:00–17:00 niedostępny dla zwiedzających był słynny Akropol w Atenach. Zakaz obejmował również inne kluczowe miejsca, takie jak Świątynia Zeusa Olimpijskiego, starożytna Agora, Liceum Arystotelesa i Biblioteka Hadriana. Jeśli wysoka temperatura się utrzyma, a wszystko na to wskazuje, restrykcje mogą zostać przedłużone. Sytuacja jest szczególnie poważna, a skutki utrzymujących się długo wysokich temperatur są już niestety widoczne — przykładem są tutaj, chociażby pożary, które wybuchały na początku lipca na Krecie.
W międzyczasie związki zawodowe apelują o zwiększenie ochrony dla pracowników. Według organizacji branżowych obecne działania rządu są niewystarczające, a wiele osób, zwłaszcza pracowników magazynowych i budowlanych nadal pracuje w skrajnie trudnych warunkach. Ministerstwo Zdrowia przypomina o konieczności korzystania z klimatyzowanych pomieszczeń i unikania przebywania na słońcu, szczególnie przez osoby starsze, dzieci i przewlekle chore. Lokalne służby są w stanie podwyższonej gotowości.
Trwająca fala upałów w Grecji to nie tylko problem lokalny — ekstremalne temperatury coraz częściej zakłócają wypoczynek w rejonach południowej Europy, które jeszcze do niedawna kojarzyły się wyłącznie z relaksem i słońcem.




































