Nad Bałtykiem zaroiło się nie tylko od turystów. Ruszyły poszukiwania na plażach

Zła pogoda zazwyczaj skutecznie odstrasza turystów od Bałtyku, skazując nadmorskie kurorty na opustoszenie. Ostatnie dni to jednak zaskakujący wyjątek. Nagranie z Mierzei Wiślanej, które w ekspresowym tempie obiegło media społecznościowe, pokazało dziesiątki osób, intensywnie przeczesujących brzeg. Nie szukali oni ochłody, lecz czegoś znacznie cenniejszego.
Jesienna aktywność poszukiwaczy na Mierzei Wiślanej
Aby zrozumieć ten cykliczny fenomen, należy odłożyć na bok romantyczne wyobrażenia o morskich skarbach i spojrzeć na problem z perspektywy geologii oraz meteorologii. To, co uderza w relacjach i nagraniach z takich dni, to właśnie widok dziesiątek osób brodzących w spienionej, zimnej wodzie, z siatkami w dłoniach, mimo chłodu i wiatru. Nagranie udostępnione przez profil „Na Mierzeję” doskonale to ilustruje. Poszukujący wypatrywali jantaru — tak z łaciny nazywa się skamieniałą żywicę drzew iglastych sprzed milionów lat.
Decydujący dla występowania bursztynu na plażach jest silny wiatr – zwłaszcza ten wiejący od strony morza, czyli północno-zachodni lub północno-wschodni. W połączeniu ze sztormem i obniżonym ciśnieniem atmosferycznym następuje podniesienie poziomu wody i jednoczesne wzburzenie fal. W efekcie morski żywioł eroduje warstwy dna Bałtyku, w których od tysięcy lat zalega złoto Bałtyku. Lżejszy od piasku bursztyn jest wypychany i wyrzucany na brzeg, często wraz z algami i muszlami. To mechanizm, który znany jest od wieków i sprawia, że najwięcej okazów pojawia się właśnie w chłodniejszych porach roku, po jesiennych i zimowych sztormach, choć – jak widać – letnie załamania pogody również potrafią być hojne. Czy zatem warto czekać na najgorszą aurę, by zbić majątek?
Cenne bursztyny po sztormach na Bałtyku
Wzmożone zainteresowanie poszukiwaniami jest nierozerwalnie związane z rosnącą wartością rynkową skamieniałej żywicy. Bursztyn, ze względu na swoją unikalną estetykę i ograniczone zasoby, od lat utrzymuje stabilną, wysoką cenę. Jest to surowiec kluczowy dla jubilerstwa – zwłaszcza na rynkach azjatyckich, gdzie ma nie tylko wartość ozdobną, ale i symboliczną. Co więcej, jantar jest ceniony w medycynie niekonwencjonalnej, a okazy z inkluzjami (czyli uwięzionymi w środku prehistorycznymi owadami lub fragmentami roślin) osiągają na aukcjach astronomiczne ceny.
Oczywiście, nie każdy „złoty kamień” znaleziony na plaży jest fortuną. O wartości decyduje wielkość bryły, jej czystość, barwa i transparentność. Mimo to nawet małe, matowe okazy z opłukiwanego przez Bałtyk brzegu mają swoją cenę. Choć polskie prawo pozwala na amatorskie zbieranie bursztynu z plaży do celów niekomercyjnych (LSI) – bez użycia skomplikowanego sprzętu – to masowy połów, szczególnie ten prowadzony z użyciem siatek w wodzie, jak na wspomnianym nagraniu, często ociera się o granicę legalności i wymaga znajomości lokalnych regulacji. To nie powstrzymuje jednak poszukiwaczy, którzy w jednym „rzucie” po sztormie mogą zebrać kilogramy surowca.
Biorąc pod uwagę, że cena za kilogram większych, nieoszlifowanych brył może sięgać nawet kilku tysięcy złotych (w zależności od ich jakości i aktualnej koniunktury), plaża staje się dosłownie polem dla „wolnego” wydobycia. Jak długo potrwa jeszcze ten bałtycki szał?
Mierzeja Wiślana – kopalnia na wyciągnięcie ręki
Fenomen intensywnych poszukiwań koncentruje się głównie w północnej Polsce, a Mierzeja Wiślana nie bez powodu urosła do rangi bursztynowego centrum. Jest to obszar wyjątkowo bogaty w złoża, co wynika z naturalnego szlaku transportowego, jakim są prądy morskie i rzeki uchodzące do Bałtyku. Dlatego też nagranie, które wywołało tak duży szum, pochodziło właśnie z tych rejonów. Widok poszukiwaczy z profilu „Na Mierzeję”, którzy brodzą w wodzie po kolana i metodycznie przesiewają piasek i glony za pomocą specjalnych siatek, jest najlepszym dowodem na to, że brzeg był dosłownie usłany „złotymi kamieniami”.
Ale tu się dzieje - po pierwszych jesiennych sztormach jest co zbierać. Mamy prawdziwe bursztynowe szaleństwo na plaży w Mikoszewie - czytamy w opisie zamieszczonego filmu.
Choć Mierzeja Wiślana słynie z pięknych plaż, to właśnie jej geologiczne uwarunkowania sprawiają, że regularnie przyciąga poszukiwaczy, którym niestraszne są niska temperatura czy niesprzyjająca pogoda. Intensywność zbierania bursztynu (LSI) w tym regionie jest barometrem zarówno siły ostatnich sztormów, jak i popytu na rynku. To stały element polskiego krajobrazu gospodarczego: wiatr i woda wykonują pracę wydobywczą, a ludzie zbierają plon, który zamienia się w twardą walutę.
Nagranie z ostatnich dni jest jedynie potwierdzeniem tezy, że natura – napędzana potężnymi siłami meteorologicznymi – pozostaje najbardziej efektywną „kopalnią” tego szlachetnego surowca. Niezależnie od pogody, bursztyn był, jest i będzie jednym z najcenniejszych zasobów polskiego wybrzeża, a każda burza to sygnał do rozpoczęcia poszukiwań bursztynu.



































