Rakotwórczy azbest w pudrze dla dzieci. Tysiące osób pozywa giganta. "Wiedzieli już w latach 70."

Tysiące poszkodowanych składa pozew zbiorowy przeciwko koncernowi z branży farmaceutycznej i kosmetycznej. Spółka mierzy się z oskarżeniami o obecność rakotwórczego azbestu w popularnym pudrze dla dzieci, którego użycie miało przyczynić się u konsumentów do zachorowań na nowotwory. Sprawa, która zaczęła się w USA, teraz nabiera tempa w Europie, a zarzuty sięgają lat 70. ubiegłego wieku.
Farmaceutyczny gigant pozwany. Ciąg dalszy azbestowej sagi
Johnson & Johnson to globalny gigant w branży farmaceutycznej i kosmetycznej, ale jego reputacja od lat cierpi z powodu flagowego produktu – pudru dla dzieci. Przez pokolenia był on synonimem higieny niemowląt, jednak od dekad w Stanach Zjednoczonych piętrzą się pozwy sądowe. Problem nie ogranicza się już tylko do Ameryki - fala pozwów rozlała się również po Europie.
Czytaj więcej: Farmaceuci protestują przeciwko nowym przepisom. „Niebezpieczeństwo z punktu widzenia sanitarnego”
Obecnie mowa o dziesiątkach tysięcy spraw, szacuje się je na ponad 60 tysięcy. Głównie pochodzą one od kobiet, które zachorowały na raka jajnika. Oskarżycielki, a także ich rodziny, łączą chorobę z regularnym, wieloletnim stosowaniem zasypki na bazie talku w okolicach intymnych.
Czym właściwie jest talk? To minerał, który ceniony jest za swoje właściwości osuszające i zmniejszające tarcie. Problem polega na tym, że w naturze złoża talku często występują tuż obok złóż azbestu – minerału o udowodnionym działaniu rakotwórczym. Azbest, a konkretnie jego włókna, są śmiertelnie niebezpieczne przy wdychaniu, ale ich związek z innymi nowotworami, w tym rakiem jajnika przy aplikacji zewnętrznej, stał się centralnym punktem sporu sądowego.
Sprawa pudrów dla niemowląt Johnson & Johnson
Jak donoszą brytyjskie media, w tym "The Guardian", na który powołują się polskie serwisy, w Wielkiej Brytanii kancelaria prawna Leigh Day przygotowuje historyczny pozew zbiorowy. Ma on objąć blisko 3 tys. osób, które zachorowały na międzybłoniaka (rzadki i agresywny nowotwór opłucnej lub otrzewnej, niemal wyłącznie powiązany z ekspozycją na azbest - przyp. red.) oraz na raka jajnika po regularnym stosowaniu talku J&J.
To otwiera zupełnie nowy front prawny dla koncernu na europejskim gruncie, gdzie dotychczas sprawa nie była tak głośna. Co jednak najistotniejsze, prawnicy reprezentujący poszkodowanych formułują zarzuty sięgające znacznie głębiej niż tylko zaniedbania produkcyjne czy błędy w kontroli jakości.
Według doniesień medialnych oskarżyciele twierdzą, że koncern Johnson & Johnson miał wewnętrzne dowody na świadomość ryzyka zanieczyszczenia azbestem już w latach 70. Media, w tym agencja Reuters w głośnym śledztwie sprzed kilku lat, powoływały się na wewnętrzne notatki firmy, które miały rzekomo potwierdzać wykrycie śladowych ilości azbestu w talku. Mimo tej wiedzy firma miała przez dekady "ukrywać" zagrożenie przed konsumentami i regulatorami, świadomie narażając zdrowie publiczne. To właśnie ten zarzut – świadomego ukrywania prawdy przez blisko pół wieku – jest najbardziej obciążający dla wizerunku firmy. Jak na te zarzuty reaguje sam koncern?

Gigant odpiera zarzuty, ale na stole leżą miliardy
Johnson&Johnson przez lata zapewniał o czystości swojego surowca i mimo rosnącej presji prawnej i medialnej długo bronił swojego produktu. Dopiero w 2020 roku firma ogłosiła zaprzestanie sprzedaży pudru z talkiem na rynku w USA i Kanadzie. Jako powód podano jednak nie względy bezpieczeństwa, lecz spadek popytu wywołany "dezinformacją". Na rynkach globalnych, w tym w Europie, ten sam ruch wykonano z jeszcze większym opóźnieniem, bo dopiero w 2023 roku. Wyrób został zastąpiony produktem na bazie skrobi kukurydzianej.
Johnson & Johnson konsekwentnie zaprzecza wszystkim oskarżeniom. Firma twardo utrzymuje, że jej talk jest bezpieczny, wolny od azbestu i nie powoduje raka. Przedstawiciele J&J podkreślają, że dekady badań naukowych nie potwierdziły związku między ich produktem a nowotworami, a decyzja o wycofaniu produktu na bazie talku była podyktowana wyłącznie względami komercyjnymi. Jednocześnie w 2019 roku amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) stwierdziła obecność azbestu w dziewięciu z 43 przebadanych opakowań pudru, nakazując ich wycofanie ze sklepów.
Firma od lat poszukuje sposobu na opanowanie kryzysu prawnego w USA. Najnowsza propozycja ugody, przedstawiona w maju 2024 roku, opiewa na 6,48 miliarda dolarów i ma na celu zamknięcie większości spraw związanych z rakiem jajnika (z wyłączeniem przypadków międzybłoniaka). Tak ogromna suma obrazuje skalę problemu.
Chociaż J&J oficjalnie nie przyznaje się do winy, działania te stanowią kolejny krok w próbie zakończenia kosztownego sporu, który przyniósł firmie miliardowe straty i poważnie nadszarpnął jej reputację. Pozew wniesiony do brytyjskiego Sądu Najwyższego w imieniu prawie 3 tys. osób, które korzystały z produktów J&J na bazie talku w latach 1965–2023, jest kolejnym etapem tego procesu.
Problem szkodliwego azbestu nie ogranicza się jedynie do branży kosmetycznej – minerał, niegdyś ceniony w budownictwie za swoje właściwości izolacyjne, od dziesięcioleci zalega na dachach polskich domów i obiektów gospodarczych. Azbest wciąż pozostaje poważnym zagrożeniem dla środowiska i zdrowia, o czym świadczy nowa ustawa zapoczątkowująca ogólnokrajową akcję porządkową. Chodzi o ustawę dotyczącą wyrobów zawierających azbest, która implementuje unijną dyrektywę 2023/2668 z 22 listopada 2023 roku. Jednym z działań mających go ograniczyć jest program wymiany dachów w gospodarstwach rolnych, finansowany w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Zgodnie z decyzją UE wszystkie wyroby azbestowe muszą być usunięte do 2032 roku.



































