Powszechne szkolenia obronne dla wszystkich Polaków. Te osoby zwerbują w pierwszej kolejności

W kuluarach od dawna szeptano o konieczności wzmocnienia potencjału obronnego kraju, ale teraz słowa zamieniają się w czyny. W obliczu dynamicznie zmieniającej się sytuacji geopolitycznej w rządzie zapadła decyzja o powrocie do koncepcji, która wielu Polakom kojarzy się z minioną epoką. Czy powszechne szkolenia wojskowe staną się nową, obowiązkową rzeczywistością dla tysięcy obywateli? Jak mają wyglądać ćwiczenia? MON podał szczegóły.
Powszechne szkolenia wojskowe dla 100 tys. osób rocznie
Nie da się ukryć, że poczucie bezpieczeństwa w Europie zostało w ostatnich latach mocno nadszarpnięte. Rządzący, świadomi nowych wyzwań, coraz głośniej mówią o potrzebie budowy odporności społecznej na potencjalne zagrożenia. Koncepcja "powszechnej obrony" przestaje być jedynie historycznym sloganem, a zaczyna nabierać realnych kształtów.
Czytaj więcej: Te kobiety dostaną wezwanie do wojska w 2026 roku. Za niestawiennictwo grozi sroga kara
To już nie tylko modernizacja armii zawodowej i zakupy nowoczesnego sprzętu, ale także inwestycja w kapitał ludzki – w obywateli, którzy w razie kryzysu będą wiedzieli, jak się zachować i jak bronić siebie oraz swoich bliskich. Inicjatywa ta ma być odpowiedzią na głosy ekspertów, którzy od dawna alarmowali, że bez szerokiego przeszkolenia społeczeństwa, sama profesjonalna armia może okazać się niewystarczająca.
Powszechne szkolenia wojskowe. Jak mają wyglądać?
Idea masowych szkoleń obronnych nie jest niczym nowym, jednak rządzący zapewniają, że nie będzie to powrót do realiów dawnej "unitarki". Nowy program ma być nowoczesny, elastyczny i dostosowany do realiów XXI wieku. Celem nie jest stworzenie rezerw na wzór masowej armii z poboru, ale raczej przekazanie podstawowej wiedzy i umiejętności, które mogą okazać się bezcenne w sytuacjach kryzysowych.
Mowa tu nie tylko o obsłudze broni, ale także o podstawach ratownictwa medycznego, cyberbezpieczeństwie, reagowaniu na dezinformację czy obronie cywilnej. Rząd chce w ten sposób zbudować "narodową rezerwę kompetencji", gotową do działania w różnych scenariuszach, niekoniecznie związanych z konfliktem zbrojnym. To strategiczna zmiana myślenia o bezpieczeństwie – z modelu opartego wyłącznie na armii, na system, w którym każdy obywatel jest jego ważnym ogniwem.

Tych Polaków rząd wezwie w pierwszej kolejności
Po tygodniach spekulacji, Ministerstwo Obrony Narodowej w końcu uchyliło rąbka tajemnicy. Jak wynika z opublikowanego projektu rozporządzenia, program powszechnych szkoleń wojskowych ma ruszyć “pełną parą” już na początku przyszłego roku. Pierwsze wezwania mogą trafić do skrzynek Polaków w pierwszym kwartale 2026 roku. Jednakże ze słów wiceministra MON Cezarego Tomczyka podczas środowej konferencji w Połowicach wynika, że program pilotażowy dobrowolnego powszechnego szkolenia wojskowe rozpocznie się jeszcze przed końcem roku - w listopadzie.
Dla nas jest to fundament. Powszechne szkolenia wojskowe, powszechne szkolenia obronne skierowane do bardzo różnych grup społecznych - mówił Cezary Tomczyk 15 października.
Wiceminister poinformował, że każda firma w Polsce będzie mogła zgłosić pracowników na wspólne szkolenia, a indywidualnie każdy obywatel będzie mógł zapisać się na kurs. Szkolenia będą trwały od 1 do 30 dni.
Kto zostanie zwerbowany w pierwszej kolejności? Zgodnie z zapowiedziami, programem zostaną objęci przede wszystkim ochotnicy oraz rezerwiści, którzy nie odbyli dotychczas żadnego przeszkolenia. Rząd chce w pierwszej fali postawić na osoby już zainteresowane obronnością, aby przetestować i udoskonalić nową formułę szkoleń, zanim zostaną one ewentualnie rozszerzone na kolejne grupy społeczne.
W rozmowie z Onetem pułkownik rezerwy Piotr Lewandowski zaznaczył, że opanowanie podstawowych umiejętności wojskowych wymaga co najmniej stu godzin intensywnego szkolenia. Według niego priorytetowo należy przeszkolić osoby młodsze, w wieku od 27 do 35 lat. Jak dodał, program może ujawnić ograniczenia starszych uczestników – przeciętny pięćdziesięciolatek z nadwagą lub problemami zdrowotnymi może nie poradzić sobie podczas wymagających ćwiczeń.
Ministerstwo Obrony Narodowej planuje, by w kolejnych latach z programu korzystało nawet 100 tys. osób rocznie.
W modelu idealnym chciałbym, żeby gotowych do wzięcia na siebie odpowiedzialności albo bycia w rezerwie Wojska Polskiego było około miliona ludzi, bo to jest fundament – mówił wiceszef MON, pozostawiając jednak ostateczną decyzję obywatelom.



































