biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat O nas
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Finanse > Lekarz stwierdzi zgon tylko za opłatą. Ministerstwo reanimuje przepisy, które dawno umarły
Julia Bogucka
Julia Bogucka 10.10.2025 14:37

Lekarz stwierdzi zgon tylko za opłatą. Ministerstwo reanimuje przepisy, które dawno umarły

Lekarze
Fot. daizuoxin/Getty Images/CanvaPro

Nie od dziś wiadomo, że system ochrony zdrowia w Polsce jest wyjątkowo przeciążony. Nic więc dziwnego, że Ministerstwo Zdrowia szuka sposobów na jego uwolnienie i tym samym poprawienie sytuacji zarówno pracowników, jak i pacjentów. W planach jest utworzenie nowego zawodu, na które zapotrzebowanie istnieje od lat. Tyle będą im płacić.

Stan polskiej ochrony zdrowia

Polska ochrona zdrowia od lat zmaga się z systemowymi problemami, a rok 2025 nie przyniósł w tej kwestii przełomu. Mimo że Narodowy Program Zdrowia na lata 2021-2025 zakładał strategiczne cele, takie jak zwiększenie liczby lat przeżytych w zdrowiu i zmniejszenie społecznych nierówności, rzeczywistość brutalnie weryfikuje te plany.

Pacjenci nadal grzęzną w kolejkach, które zamiast się skracać, biją niechlubne rekordy. Według danych Fundacji Watch Health Care średni czas oczekiwania na świadczenie zdrowotne na początku 2025 roku wyniósł 4,2 miesiąca, co jest najgorszym wynikiem od ponad dekady. Wizyta u endokrynologa to już niemal rok czekania (12,1 miesiąca), a do chirurga naczyniowego 11,6 miesiąca. Równocześnie system zmaga się z potężnym kryzysem kadrowym. Według raportu OECD "Health at a Glance 2023”, na 1000 mieszkańców Polski przypada zaledwie 3,4 praktykującego lekarza i 5,8 pielęgniarki, co plasuje nas znacznie poniżej średniej krajów rozwiniętych.

lekarz wizyta.jpg
Fot. DragonImages/CanvaPro

Naczelna Izba Lekarska alarmuje, że system w dużej mierze opiera się na medykach w wieku emerytalnym, co grozi jego całkowitym załamaniem w najbliższej przyszłości. Strategia Ministerstwa Zdrowia na lata 2025-2027, choć zakłada ambitne cele, takie jak cyfryzacja i restrukturyzacja szpitali, wciąż pozostaje w sferze planów, a jej efekty będą odczuwalne najwcześniej za kilka lat. Ten obraz niewydolnego systemu ma swoje dramatyczne odzwierciedlenie w sytuacjach ostatecznych.

Gdy umiera ktoś bliski, rodzina zamiast wsparcia często natrafia na mur obojętności i proceduralnej niemocy, co tylko potęguje traumę. Lekarze podstawowej opieki zdrowotnej są przeciążeni, a zespoły ratownictwa medycznego skierowane do ratowania życia, a nie do biurokratycznych obowiązków. Stąd pojawiła się potrzeba wprowadzenia zupełnie nowego zawodu, wiadomo, jak będzie opłacany.

Nie każdy lekarz może stwierdzić zgon

Obecnie przepisy dotyczące stwierdzania zgonu opierają się na ustawie z 31 stycznia 1959 roku o cmentarzach i chowaniu zmarłych. Zgodnie z jej art. 11, obowiązek ten spoczywa na lekarzu, który jako ostatni leczył zmarłego w okresie 30 dni przed śmiercią. W praktyce jest to najczęściej lekarz rodzinny. Problem pojawia się, gdy do zgonu dochodzi w nocy, w weekend lub święto.

wizyta lekarz.jpg
Fot. charliepix/CanvaPro

Wówczas rodzina musi szukać pomocy w placówkach nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej, gdzie dyżurujący lekarze, obciążeni bieżącymi interwencjami, często niechętnie podejmują się wizyt domowych w tym celu. Wezwanie karetki pogotowia również rzadko przynosi skutek, bowiem zespoły ratownictwa medycznego, zgodnie z ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym, nie są powołane do stwierdzania zgonów, chyba że doszło do niego w trakcie akcji ratunkowej.

Ta prawna i organizacyjna luka prowadzi do sytuacji, w których rodziny zmuszone są do wielogodzinnego, a czasem nawet kilkunastogodzinnego oczekiwania przy ciele zmarłego, co jest doświadczeniem skrajnie upokarzającym. Problem ten od lat podnosił Rzecznik Praw Obywatelskich, który w swoich wystąpieniach do Ministerstwa Zdrowia wielokrotnie wskazywał na konieczność systemowych zmian. Brak jasnych i sprawnie działających procedur sprawia, że obowiązek ten staje się "gorącym kartoflem”, przerzucanym między różnymi podmiotami ochrony zdrowia.

W odpowiedzi na te wieloletnie postulaty coraz częściej pojawiają się propozycje reformy przepisów. Jednym z rozważanych rozwiązań jest powołanie instytucji koronerów, wyspecjalizowanych lekarzy lub urzędników medycznych, którzy byliby odpowiedzialni za stwierdzanie i dokumentowanie zgonów poza szpitalami. Znane są propozycje w tym zakresie i terminy.

Zobacz: Właściciele domów będą mieli nowy obowiązek. Mogą posypać się surowe kary

Powstanie nowy zawód medyczny, tyle będą płacić

Odpowiedzią na ten systemowy paraliż ma być wprowadzenie instytucji koronera. Zgodnie z projektowanymi przez Ministerstwo Zdrowia zmianami, które mają wejść w życie od 1 stycznia 2027 roku, w każdym powiecie zostanie powołany specjalny lekarz odpowiedzialny za stwierdzanie zgonów poza szpitalem.

Koronerem będzie mógł zostać lekarz medycyny posiadający specjalizację z zakresu medycyny sądowej, patomorfologii, anestezjologii i intensywnej terapii lub medycyny ratunkowej. Jego zadaniem będzie nie tylko formalne potwierdzenie śmierci i wystawienie karty zgonu, ale również dokonanie oględzin ciała i miejsca zdarzenia w celu wstępnego wykluczenia udziału osób trzecich. Co istotne, koroner będzie miał obowiązek dotrzeć na miejsce w ciągu czterech godzin od wezwania. Taka usługa ma być finansowana w całości z budżetu państwa, a jej koszt szacowany jest na około 1200 złotych za jedno stwierdzenie zgonu.

Projekt zakłada również cyfryzację całego procesu poprzez wprowadzenie elektronicznej karty zgonu, która będzie zintegrowana z systemami Urzędu Stanu Cywilnego i statystyki publicznej. Wprowadzenie tej funkcji, o którą od lat apelowały środowiska medyczne i prawnicze, a także Rzecznik Praw Obywatelskich, ma na celu nie tylko usprawnienie procedur, ale przede wszystkim przywrócenie godności rodzinom w najtrudniejszych chwilach. Takie rozwiązanie z powodzeniem funkcjonuje w wielu krajach Europy Zachodniej, m.in. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, gdzie pozwala na szybkie i profesjonalne działanie w sytuacjach, które w Polsce wciąż budzą chaos i bezradność.

BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: