Dwie uwielbiane marki Polek z wnioskiem o upadłość. Klienci na minusie, pracownicy bez wypłat

Coraz głośniej mówi się o możliwym kryzysie w polskiej branży mody, który może mieć znacznie szerszy zasięg, niż dotąd zakładano. Po serii prób reanimacji dwie popularne marki damskie – wcześniej warte 100 mln zł, a sprzedane za 100 tys. zł – zgłaszają wniosek o upadłość. W mediach społecznościowych pojawiają się głosy klientów skarżących się na brak zwrotów po zakupach w internecie. Do tego dochodzą skargi pracowników na zaległe pensje. W tle widać problemy finansowe znanych firm odzieżowych oraz działania komornicze.
Niepokojące sygnały z rynku mody – co dzieje się za kulisami?
Eksperci branżowi podkreślają, że upadłość znanych marek nie jest już rzadkością w Polsce. Rynek modowy, mimo pozornej stabilności, od lat zmaga się z rosnącymi kosztami prowadzenia działalności, konkurencją zagranicznych gigantów i malejącą lojalnością klientów. W dobie inflacji i zmian zachowań konsumentów nawet rozpoznawalne brandy mają trudności z utrzymaniem rentowności.
Niepokój wzbudzają jednak komentarze internautów, którzy w mediach społecznościowych skarżą się na brak reakcji ze strony dwóch dotychczas cenionych marek. Klienci oczekują zwrotu pieniędzy za zakupy online lub próbują uzyskać informacje o opóźnionych przesyłkach, a odpowiedzi, które otrzymują, są lakoniczne i nie rozwiewają ich wątpliwości.
Z przyczyn technicznych realizacja zwrotów środków w ostatnich dniach uległa opóźnieniu – czytamy w komunikacie publikowanym na profilach jednej z marek.
Początkowo mogło się wydawać, że to zwykłe problemy operacyjne, jednak sprawa okazała się znacznie poważniejsza. Za kulisami doszło do niepokojących wydarzeń – dwie popularne polskie marki modowe - Quiosque i Laurella - ogłosiły upadłość. Choć dla części klientów informacja ta była zaskoczeniem, pierwsze sygnały nadchodzącego kryzysu można było dostrzec już wcześniej.
Działania naprawcze, które nie przyniosły efektu
Sytuacja obu marek była od miesięcy trudna. Próby restrukturyzacji i ratowania działalności prowadzone były od początku roku. W odpowiedzi przesłanej redakcji przez przedstawicieli sieci sklepów – co ciekawe, podpisanej anonimowo – znalazła się informacja, że podejmowano „działania naprawcze”, jednak nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów.
Jak podano, „sytuacja płynnościowa nie uległa wystarczającej poprawie”, a kolejne zajęcia komornicze doprowadziły do zablokowania rachunków płatniczych już na początku października. To właśnie wtedy – 9 października – zarząd jednej ze spółek odpowiedzialnych za zarządzanie markami złożył wniosek o upadłość.
Tło całej sytuacji jest złożone. Historia właścicielska brandów Quiosque i Laurella to efekt kilku przekształceń i prób ratowania działalności poprzez podział obowiązków między różne spółki. Choć w założeniu miało to przynieść stabilność, w praktyce doprowadziło do chaosu organizacyjnego i utraty płynności finansowej.

Po wykupieniu marki Laurella przez właścicieli GK IMMOBILE dalszy rozwój biznesu nie powiódł się. Ostatecznie sprzedali wszystkie akcje PBH S.A., kontrolującej 80 salonów i dwa sklepy online, za jedyne 100 tys. zł, mimo księgowej wyceny prawie 100 mln zł. Według Wyborcza.biz, wierzytelności wobec PBH S.A. w tej transakcji przejęły spółki z notowanej na giełdzie Grupy Monnari. W pierwszych dniach lipca UOKiK udzielił zgody Monnari Trade na objęcie kontroli nad PBH, po czym w październiku… firma złożyła wniosek o upadłość.
Dla klientów i pracowników oznaczało to jedno: pieniądze, które im się należały, zostały zamrożone. Dopiero teraz na jaw wychodzą najważniejsze szczegóły, które wyjaśniają, dlaczego tak wielu klientów nie może odzyskać środków, a pracownicy – wypłat.
Upadłość, zajęcia komornicze i niewypłacone pensje – kulisy finansowej zapaści
Komornicy zajęli rachunki bankowe spółki PBH SA, będącej pracodawcą części personelu sklepów. W efekcie około 90 pracowników nie otrzymało wynagrodzeń, mimo że ich umowy pozostawały w mocy.
Problem z wypłatą wynagrodzeń dotyczy ok. 90 pracowników spółki PBH SA stanowiących personel sklepów, w których najemcą i pracodawcą pozostało PBH i wynika z zajęcia rachunków bankowych przez komorników i braku środków – czytamy w cytacie.
Sytuacja klientów nie jest lepsza. Choć przedstawiciele marek zapewniają, że „kwestia pieniędzy dla klientów jest finalizowana” i ma zostać uregulowana „w przeciągu trzech dni”, wiele osób wciąż czeka na przelewy.
Równocześnie w mediach społecznościowych publikowane są posty rzekomych byłych pracowników, którzy przestrzegają przed współpracą z firmami wcześniej funkcjonującymi w ramach PBH S.A., a także zwracają uwagę klientom rozważającym zakupy.
Spółka miała poważne problemy finansowe już w 2024 roku. Z dniem 9 października złożyli wniosek o upadłość, jednocześnie nie wypłacając należnych wynagrodzeń pracownikom w całej Polsce!!! Dosłownie, zostawili ludzi bez środków do życia, mimo wieloletniej lojalności z ich strony - czytamy we wpisie, a jego autorka zaznacza, że nowy właściciel nie poczuwa się do odpowiedzialności, mimo że pracownicy nadal pracowali na jego rachunek, pozostając formalnie w PBH S.A.

Złożone relacje między spółkami, brak skutecznej strategii finansowej i zajęcia komornicze sprawiły, że Quiosque i Laurella stały się symbolem narastających problemów sektora modowego w Polsce. Upadłość marek pokazuje, jak kruche mogą być nawet dobrze znane brandy, gdy pojawiają się problemy z płynnością finansową i zarządzaniem. Klienci wciąż czekają na swoje pieniądze, a pracownicy – na wypłaty. Choć przedstawiciele spółek deklarują, że sytuacja zostanie rozwiązana, dla wielu osób to niewielkie pocieszenie.
Historia tych marek staje się ostrzeżeniem dla całej branży odzieżowej, która w czasach spowolnienia gospodarczego i rosnących kosztów działalności musi zmierzyć się z nową rzeczywistością – rzeczywistością, w której nawet najbardziej rozpoznawalne logo nie gwarantuje przetrwania.





































