Korwin-Mikke sprytnie wykorzystał błąd Konfederacji. Partia może przypłacić elektoratem

Janusz Korwin-Mikke wraca do gry. Jego najnowsza inicjatywa polityczna pod zaskakującą nazwą wprowadza zamieszanie na scenie prawicy i grozi dezorientacją wyborców. Wiele wskazuje na to, że podczas zbliżających się wyborów może wydarzyć się coś ciekawego. Byli sojusznicy komentują decyzję Korwina, to mało optymistyczne słowa.
Janusz Korwin-Mikke z długą karierą w polityce
Doświadczenie Janusza Korwin-Mikkego w tworzeniu i rozwiązywaniu partii politycznych jest fundamentem jego wieloletniej obecności w życiu publicznym. Jego kariera to cykl budowania ugrupowań wokół własnej osoby, które po osiągnięciu pewnego pułapu poparcia często ulegały wewnętrznym rozłamom.
Ten schemat powtarzał się od czasów Unii Polityki Realnej (UPR), przez Kongres Nowej Prawicy (KNP), po partię KORWiN (później Nowa Nadzieja). Każda z tych formacji odnosiła mniejsze lub większe sukcesy, jak choćby wprowadzenie reprezentantów do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku, kiedy KNP uzyskał 7,15 proc. głosów. Sukcesy te były jednak przeplatane spektakularnymi porażkami, zwykle związanymi z radykalnymi wypowiedziami lidera, które zrażały umiarkowany elektorat oraz prowadziły do walk frakcyjnych.

Ostatnie lata potwierdzają tę regułę. Po usunięciu z klubu parlamentarnego Konfederacji, a następnie z partii Nowa Nadzieja w 2023 roku, polityk nie wycofał się z działalności i właśnie tworzy nowy byt polityczny. To działanie, w kontekście jego ugruntowanej marki osobistej opartej na wolnorynkowym liberalizmie gospodarczym i konserwatyzmie obyczajowym, jest próbą odzyskania wpływu na elektorat, który przez dekady współtworzył.
Rynek idei prawicowych staje się jednak coraz bardziej konkurencyjny, a wyborcy mogą nie nadążyć za kolejnym politycznym transferem. Mimo to Janusz Korwin-Mikke postanowił zaryzykować, a nazwa partii, którą założył, wprowadzi wielu w konsternację. Tak zagrał na nosie byłym wspólnikom.
Polaryzacja polityczna widoczna gołym okiem
Pojawienie się kolejnej prawicowej partii wpisuje się w trend rosnącej polaryzacji i fragmentacji polskiej sceny politycznej, zwłaszcza na jej prawej stronie, poza głównym nurtem sporu PiS-PO.
Wzrost poparcia dla ugrupowań o profilu narodowym i wolnościowym w ostatnich latach, czego dowodem były dwucyfrowe wyniki Konfederacji w sondażach przedwyborczych w 2023 roku, sprawił, że segment ten stał się szczególnie atrakcyjny. Działanie Janusza Korwin-Mikkego może jednak przynieść efekt odwrotny od zamierzonego.

Zamiast konsolidacji twardego, lojalnego elektoratu, ryzykuje dalsze rozdrobnienie głosów. W polskim systemie wyborczym, opartym na metodzie D’Hondta, która promuje większe ugrupowania, obecność kilku komitetów walczących o ten sam elektorat jest wyjątkowo ryzykowna. Próg wyborczy na poziomie 5 proc. staje się w tej sytuacji śmiertelną pułapką. Głosy oddane na mniejsze, podobnie nazwane komitety, które nie przekroczą progu, zostaną w praktyce zmarnowane, wzmacniając największe partie.
Zjawisko to może ostatecznie osłabić całe środowisko antyestablishmentowej prawicy. Wyborcy będą musieli jeszcze dokładniej weryfikować, na którą partię oraz czyich kandydatów faktycznie oddają głos, co w ferworze kampanii może być wyzwaniem dla mniej zaangażowanych obywateli.
Największym mylącym elementem nowej partii Janusza Korwin-Mikkego wydaje się jednak nazwa. Polityk zdecydowanie nie wspiął się na wyżyny kreatywności, choć można podejrzewać, że na tym polega cały żart. Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak mają na co się denerwować.
Zobacz: Miłość do Konfederacji już wygasła. Polityczny zwrot Kaczyńskiego, dał sygnał do ataku
Janusz Korwin-Mikke zakłada nową partię
Nazwa nowej partii nie jest przypadkowa i stanowi największe źródło kontrowersji, będąc jawnym wyzwaniem rzuconym byłym partnerom politycznym. Janusz Korwin-Mikke zdecydował się bowiem nazwać ją “Konfederacja”.
Wykorzystanie rozpoznawalnego szyldu "Konfederacja” jest odbierane przez dotychczasowe środowisko jako działanie na szkodę marki, w której budowanie Korwin-Mikke miał swój udział. Według doniesień medialnych, w oficjalnym rejestrze partii politycznych (ewidencji prowadzonej przez Sąd Okręgowy w Warszawie) figurują już trzy podmioty zawierające ten człon w nazwie.
Najważniejszym z nich jest federacyjne ugrupowanie Konfederacja Wolność i Niepodległość, będące koalicją partii takich jak Nowa Nadzieja Sławomira Mentzena i Ruch Narodowy Krzysztofa Bosaka. Obok warto wymienić także Konfederację Korony Polskiej Grzegorza Brauna.
Trzecim, już nieistniejącym bytem politycznym, jest zarejestrowana w 2024 roku Konfederacja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Niepodległość. Partia została wykreślona po tym, jak nie odnotowano złożonego sprawozdania finansowego.
Czwarta inicjatywa Janusza Korwin-Mikkego może być odebrana jako próba świadomego wprowadzania wyborców w błąd.
W przeszłości wykonywał już wiele ruchów, które w różnych fazach szkodziły naszemu środowisku. Jednak tym razem nam nie zaszkodzi, bo nie posiada on zdolności zarejestrowania list w całym kraju w wyborach do Sejmu. Takie możliwości organizacyjne mamy my, czyli Konfederacja, ewentualnie Grzegorz Braun – powiedział Przemysław Wipler w rozmowie z “Rzeczpospolitą”.
Z prawnego punktu widzenia ochrona nazwy partii jest słabsza niż ochrona znaku towarowego w biznesie. Z politycznego punktu widzenia to ruch wywołujący chaos informacyjny. Takie działanie może w polityce prowadzić do rozproszenia głosów i utraty zaufania przez zdezorientowany elektorat.




































