Zielone inwestycje dla Polaków. Zyski z transformacji mają zostać w kraju

Agencja Rozwoju Przemysłu, poprzez swoje Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych, chce odmienić oblicze polskiego rynku energetycznego. Nowo tworzony Polski Zielony Fundusz ma nie tylko finansować transformację, ale przede wszystkim zadbać o to, by korzyści z niej płynące trafiały do portfeli Polaków, a nie zagranicznych inwestorów.
Fundusz inny niż wszystkie
ARP TFI stawia na sprawdzony na świecie, lecz wciąż niszowy w Polsce model funduszu infrastrukturalnego typu private equity. Jak wyjaśnia prezes Michał Gładysz, mechanizm jest prosty: fundusz zbiera kapitał od inwestorów, by przez około pięć lat budować portfel aktywów, a przez kolejnych pięć – sprzedawać je z zyskiem. Celem jest finansowanie projektów z zakresu odnawialnych źródeł energii, takich jak farmy fotowoltaiczne i wiatrowe, biogazownie czy magazyny energii. Polski Zielony Fundusz ma pełnić rolę brakującego ogniwa w wielu transakcjach. Często bywa tak, że deweloper ma zapewnione finansowanie bankowe na większość inwestycji oraz posiada wkład własny, ale brakuje mu kilkunastu procent kapitału do zamknięcia projektu. Właśnie tę lukę ma wypełniać fundusz, dostarczając droższy, ale niezbędny kapitał, który umożliwia realizację przedsięwzięcia. Obecnie jedynym, tzw. kotwicznym inwestorem jest sama Agencja Rozwoju Przemysłu, ale w przyszłości TFI chce przyciągnąć polskie banki, czempionów energetycznych, a także duże instytucje międzynarodowe, takie jak EIF czy IFC.
Zagraniczny kapitał kosi zyski. Czas na zmianę?
Kluczową ideą stojącą za nowym funduszem jest zmiana dotychczasowego modelu, w którym głównymi beneficjentami transformacji energetycznej w Polsce są podmioty zagraniczne. Prezes Gładysz zwraca uwagę, że od lat zagraniczne fundusze emerytalne – m.in. z Litwy, Estonii, Łotwy, a nawet Kanady – aktywnie inwestują w polskie farmy fotowoltaiczne. Korzystają one ze stabilnych, gwarantowanych przez państwo taryf, które zapewniają im bezpieczną i przewidywalną stopę zwrotu na poziomie 7-8% w skali roku przez dwie dekady. W efekcie polski podatnik, poprzez system dopłat, finansuje przyszłe emerytury obywateli innych państw, podczas gdy polscy emeryci nie czerpią z tego tytułu żadnych korzyści. Polski Zielony Fundusz ma odwrócić tę sytuację. Jego celem jest stworzenie instrumentu, który pozwoli, aby to polski kapitał – w tym środki z funduszy emerytalnych – pracował w krajowych, zielonych projektach. Chodzi o to, by "choć część dopłat, które państwo stosuje, trafiało na konta polskich emerytów".
Stabilność i bezpieczeństwo, czyli drugie dno transformacji
Inwestowanie w zieloną energię poprzez fundusze typu private equity to nie tylko kwestia stopy zwrotu, ale również bezpieczeństwa. W przeciwieństwie do giełdy, podatnej na wahania i spekulacje, kapitał w funduszach infrastrukturalnych jest "zamknięty" na wiele lat. Uniemożliwia to jego gwałtowne wycofanie i destabilizację rynku. Co więcej, transformacja w kierunku energetyki rozproszonej realnie wzmacnia suwerenność energetyczną kraju. Jak podkreśla Michał Gładysz, o ile pojedynczy duży obiekt energetyczny może stać się łatwym celem ataku, o tyle zniszczenie tysięcy małych, rozproszonych instalacji jest nieopłacalne i logistycznie niemożliwe. Mieszkańcy, niezależnie od sytuacji w sieci krajowej, mieliby zapewniony dostęp do własnego prądu i ciepła. Doskonałym przykładem wielowymiarowych korzyści są biogazownie. Przetwarzają one problematyczne odpady w energię, a produktem ubocznym jest poferment – cenny materiał glebotwórczy dla rolników. To pokazuje, że zielona transformacja to nie tylko biznes, ale realne rozwiązanie problemów środowiskowych i społecznych.



































