Polska firma z długą tradycją ogłasza upadłość. Niemal 600 pracowników bez zatrudnienia

Początek roku jest trudny dla pracowników, w wielu miejscach ogłoszono zwolnienia grupowe, a przedsiębiorstwa stają się niewypłacalne. Tymczasem kolejna duża polska firma zgłosiła wniosek o upadłość. Niemal 600 osób zostanie bez pracy, w tym gronie większość stanowi specyficzna grupa. Wyszło na jaw oficjalne stanowisko zarządu.
Polskie firmy ogłaszają upadłość
W Polsce każdego roku kilka tysięcy firm ogłasza upadłość. W 2024 roku liczba postępowań upadłościowych i restrukturyzacyjnych przekroczyła 7 tys., a według prognoz w 2025 roku może być ich jeszcze więcej. Najczęściej upadają firmy z branż takich jak handel, budownictwo, transport czy gastronomia, ale problemy finansowe dotykają również przedsiębiorstw przemysłowych i usługowych.

Upadłość to formalne stwierdzenie, że firma nie jest w stanie regulować swoich zobowiązań finansowych — nie płaci faktur, rat kredytów, pensji czy składek ZUS. W polskim prawie wyróżnia się dwa główne typy postępowań:
- upadłość likwidacyjną, która prowadzi do zakończenia działalności firmy i sprzedaży jej majątku, by spłacić wierzycieli,
- postępowanie restrukturyzacyjne, które ma na celu uratowanie przedsiębiorstwa i umożliwienie mu dalszego funkcjonowania po zawarciu układu z wierzycielami.
Dla właścicieli oznacza to najczęściej utratę firmy i — jeśli prowadzili jednoosobową działalność gospodarczą — także osobistego majątku, jeśli odpowiadają za długi całym swoim majątkiem. Pracownicy tracą zatrudnienie, ale mogą uzyskać świadczenia z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Wierzyciele z kolei nie zawsze odzyskują pełną kwotę należności — często tylko część.
Teraz media obiegła informacja o kolejnym upadku polskiej firmy z wieloletnią tradycją. Kilkaset osób straci pracę, w tym gronie znajduje się specyficzna grupa.

Kolejny zakład złożył wniosek o upadłość
We wtorek serwis szamotuly.naszemiasto.pl poinformował o złożeniu wniosku o upadłość przez kolejną polską firmę. Dokument trafił do Sądu Rejonowego Poznań-Stare Miasto 30 kwietnia, a 5 maja został oficjalnie zarejestrowany. Obecnie sąd analizuje sprawę i w najbliższym czasie podejmie decyzję o dalszym postępowaniu.
Jak podaje serwis money.pl, Powiatowy Urząd Pracy w Szamotułach nie został poinformowany ani o planowanej upadłości, ani o ewentualnych zwolnieniach grupowych. Przedsiębiorstwo "Pomet” przeszło rebranding w 2021 roku. To wtedy wprowadzono całkowicie nowe logo oraz skróconą nazwę, a także połączono oddziały z Wronek i Nysy z firmą Gardia z Nowogradu.

zatrudnia łącznie 590 osób, w tym aż 417 osadzonych. Jak można przeczytać na stronie internetowej zakładu, przedsiębiorstwo zostało założone 12 marca 1953 roku jako Przedsiębiorstwo Obróbki Metali Nr 2 (POMET-2), a jego głównym celem była resocjalizacja więźniów poprzez umożliwienie im pracy i zdobywania zawodu. W ofercie zakładu znajdują się usługi z zakresu obróbki metali oraz produkcja osprzętu spawalniczego.
Działamy jako zakład przywięzienny – poprzez zatrudnienie wspieramy proces resocjalizacji i społecznego powrotu osób odbywających karę. Praca u nas daje osadzonym nie tylko doświadczenie zawodowe, ale też kwalifikacje potrzebne na rynku pracy – czytamy w opisie działalności.
Znane jest już oficjalne stanowisko zakładu oraz szczegóły związane z pracą osadzonych w takich przedsiębiorstwach.
Setki osób bez pracy, w tym więźniowie
Jak podaje Interia Biznes, zakład ustosunkował się do zadanych pytań i wygłosił oficjalne oświadczenie. To z niego dowiadujemy się, jaki los czeka zatrudnionych osadzonych oraz o szczegółach współpracy firmy “Pomet” ze Służbą Więzienną.
(…) [zarząd wraz ze Służbą Więzienną przyp. red.] dokładają wszelkich starań, aby zachować markę firmy, zakład produkcyjny i miejsca pracy oraz aby dalej realizować misję resocjalizacyjną, która jest wpisana w 70-letnią tradycję - czytamy.
Wiele wskazuje na to, że zakład produkcyjny we Wronkach wciąż będzie funkcjonował, kwestią do przedyskutowania są jednak takie kwestia jak model działania oraz organizacja, co wynika z oświadczenia przekazanego portalowi Interia Biznes.
Zapewniamy jednak, że zakład będzie istniał i realizował cele społeczno-gospodarcze. Społeczna odpowiedzialność jest nam szczególnie bliska stąd podejmujemy wszelkie starania, aby zachować status dotychczasowej organizacji - przekazano w przesłanym oświadczeniu.
Praca osób osadzonych jest możliwa między innymi za pośrednictwem programu "Praca dla Więźniów”, uruchomionego w 2016 roku z inicjatywy Patryka Jakiego, ówczesnego wiceministra sprawiedliwości. Miał on na celu ułatwienie resocjalizacji i aktywizację zawodową osób odbywających kary.
Program opiera się na trzech filarach: budowie hal produkcyjnych w więzieniach, umożliwieniu darmowej pracy więźniów na rzecz samorządów oraz zachętach finansowych dla firm. W 2017 roku pracowało ponad 35 tys. osadzonych — połowa wszystkich skazanych w Polsce. Dane z początku roku 2024 wskazują na blisko 80 tys. osadzonych, z czego ponad 40,5 tys. pracuje.
Więźniowie pracują m.in. w firmach zewnętrznych, a ich wynagrodzenie trafia w dużej części na potrącenia: składki ZUS, fundusze pomocowe i spłatę zobowiązań. Pracodawcy, w zamian za zatrudnianie więźniów, otrzymują zwroty części kosztów, a także mogą liczyć na dotacje. Choć program przynosi korzyści, nie jest wolny od problemów — między kwietniem a lipcem 2017 roku z miejsca pracy bez konwoju uciekło 91 skazanych.





































