biznes finanse video praca handel Eko Energetyka polska i świat
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Energetyka > Zła wiadomość dla górników. Nowy minister mówi stanowcze "nie"
Marcelina Gancarz
Marcelina Gancarz 17.08.2025 06:30

Zła wiadomość dla górników. Nowy minister mówi stanowcze "nie"

Miłosz Motyka
Fot. ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Zmiany w rządzie Donalda Tuska przynoszą pierwsze twarde decyzje dotyczące przyszłości polskiej energetyki. Nowy minister energii nie owija w bawełnę, a jego deklaracja może wstrząsnąć Śląskiem i całym sektorem górniczym. Jedna z ostatnich wypowiedzi Miłosza Motyki odbiła się szerokim echem zarówno wśród związkowców, jak i ekspertów sektora energetycznego. Czy Polska szybciej pożegna się z czarnym złotem, niż ktokolwiek się spodziewał?

Twarda deklaracja nowego ministra energii

Po niedawnej rekonstrukcji rządu Donalda Tuska powstał nowy resort — Ministerstwo Energii, na którego czele stanął Miłosz Motyka z Polskiego Stronnictwa Ludowego. To znacząca zmiana w strukturze rządu, nowy resort przejął kompetencje rozdzielone dotąd pomiędzy Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwo Przemysłu. 

Takie rozwiązanie ma wprowadzić spójność do polityki energetycznej państwa, aby nie dochodziło do rozproszenia decyzji między różnymi instytucjami. Dotyczy to zarówno energetyki jądrowej, inwestycji w małe reaktory SMR, jak i regulacji obejmujących odnawialne źródła energii.

Pierwsze decyzje nowego ministra pokazują jednak, że kierunek zmian nie wszystkim przypadnie do gustu. Miłosz Motyka w jednym z wywiadów zapowiedział jaki kierunek obierze, jeżeli chodzi o polskie górnictwo oraz węgiel. Słowa Miłosza Motyki są jasnym sygnałem, że Polska  ma przyspieszyć z transformacją energetyczną, co oznacza nowe wyzwania dla górnictwa, związków zawodowych i całego regionu Śląska.

węgiel
Czy Polska zrezygnuje z węgla szybciej niż planowano? Fot. ARKADIUSZ ZIOLEK/East News

ZOBACZ TEŻ: Zniżka na stacjach benzynowych. Wystarczy ten jeden dokument, wielu Polaków wciąż nie ma pojęcia

Górnictwo pod kreską — miliardowe straty i coraz wyższe koszty

W Polsce od kilku lat trwa proces transformacji energetycznej. Maleje udział węgla w miksie energetycznym, a jego miejsce stopniowo zajmują źródła odnawialne oraz gaz. W ostatnich dwóch dekadach rola węgla znacząco się zmniejszyła — jeszcze 20 lat temu odpowiadał za 90 proc. produkcji energii, dziś to już tylko 57 proc. Ten trend wydaje się nieodwracalny, zwłaszcza że unijna polityka klimatyczna oraz wysokie koszty emisji CO₂ czynią węgiel coraz mniej opłacalnym.

Nie wszyscy jednak zgadzają się na szybkie odchodzenie od tego surowca. Dla górników i całych społeczności na Śląsku węgiel to nie tylko praca, ale też tradycja i poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego. Dlatego wciąż obowiązuje podpisana w 2021 roku umowa społeczna, zawarta przez rząd PiS ze związkami zawodowymi, przewidująca zakończenie wydobycia węgla kamiennego dopiero w 2049 roku. To kompromis, który miał dać branży czas na łagodną transformację.

Nowy minister sygnalizuje jednak konieczność zmian. Jego wizja jest coraz bardziej klarowna — Polska musi postawić na energetykę przyszłościową, bo dalsze utrzymywanie nierentownych kopalń jest dla państwa zbyt dużym obciążeniem. Jak wynika z danych katowickiego oddział Agencji Rozwoju Przemysłu, w 2024 roku sektor górnictwa węgla kamiennego odnotował rekordową stratę netto — 11,06 mld zł. Przychody spadły o jedną trzecią w porównaniu z rokiem poprzednim, a koszty działalności wciąż rosły. Z budżetu państwa tylko w tym roku do sektora trafi ponad 9 mld zł, co oznacza, że każda polska rodzina dorzuci średnio około 600 zł ze swoich podatków. 

W związku z tym już na stracie swojego urzędowania Miłosz Motyka postawił sprawę jasno: państwo nie będzie dłużej finansować węgla. Co jeszcze zadeklarował szef Ministerstwa Energii? 

górnik
Śląsk w niepewności: co dalej z umową społeczną? Fot. Juan José Napurí Guevara/Canva

Minister mówi twarde "nie". Górnicy będą wściekli

Słowa nowego ministra energii wywołały żywą dyskusję. Z jednej strony pojawiają się głosy za tym, że jest to właściwy krok, a na dodatek  konieczny, by Polska dotrzymała unijnych zobowiązań klimatycznych i jednocześnie zmniejszyła zależność od paliw kopalnych. Z drugiej strony związkowcy alarmują, że odejście od węgla w przyspieszonym tempie zagrozi tysiącom miejsc pracy i całym społecznościom lokalnym.

Nie będziemy mamić górników hasłami, szczególnie związkowców, że będziemy dopłacać x miliardów do nierentownych inwestycji, do nierentownych działań […] Po pierwsze liczymy, że pokażą ze swojej strony w uczciwej dyskusji, jak zamierzają schodzić  z niektórych kosztów — powiedział minister energii Miłosz Motyka w rozmowie z Jakubem Wiechem.

Obowiązująca umowa społeczna z 2021 roku daje górnikom gwarancję zatrudnienia do 2049 r. Jednak Motyka już zapowiedział, że dokument ten wymaga „aktualizacji”, a to oznacza realne ryzyko skrócenia okresu wydobycia. Formalnie taka zmiana jest możliwa, ponieważ umowa nie ma rangi ustawy, więc jej rewizja nie wymaga zgody prezydenta. Konieczne będzie jednak porozumienie ze związkami zawodowymi, a to, jak pokazują dotychczasowe protesty, może być wyjątkowo trudne.

Ekologiczne organizacje idą jeszcze dalej i żądają całkowitego odejścia od węgla już w 2035 roku. To o 14 lat wcześniej, niż przewiduje obowiązujący plan. Z perspektywy ministerstwa to ambitny, ale realistyczny scenariusz, jeśli Polska zainwestuje w nowoczesne technologie: energetykę jądrową, SMR-y, a także rozwój odnawialnych źródeł energii. Tym samym nowy szef resortu energii wyznacza kierunek polityki państwa — odchodzenie od węgla, wspieranie czystej energii i rozwój technologii przyszłościowych.

Dla górników to zła wiadomość, bo oznacza szybsze zmiany niż te, które obiecywała jeszcze poprzednia władza. Z drugiej strony nie widać alternatyw. 

BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: