Rządowy budżet hamuje obniżki stóp. Co z ratami kredytów?

Po trzech obniżkach stóp procentowych rynek liczył na więcej. Jednak plany rządu na 2026 rok, nazwane przez członka Rady Polityki Pieniężnej „rozczarowującymi”, i ostrzeżenia agencji ratingowych stawiają dalsze cięcia pod znakiem zapytania. Wyjaśniamy, co ten zwrot akcji oznacza dla portfeli kredytobiorców.
Radość na rynku mogła być przedwczesna
Jeszcze do niedawna nastroje wśród posiadaczy kredytów złotowych były optymistyczne. Trzy tegoroczne obniżki stóp procentowych sprowadziły główną stopę referencyjną NBP do poziomu 4,75%. Co więcej, prof. Henryk Wnorowski, członek Rady Polityki Pieniężnej, w niedawnej wypowiedzi przyznał, że jest otwarty na napływające dane, a kolejne decyzje będą podejmowane w oparciu o nie. Szczególnie istotne w tym kontekście miało być listopadowe posiedzenie decyzyjne, na którym RPP otrzyma nowe projekcje inflacyjne, co mogłoby otworzyć drogę do dalszych dostosowań w polityce pieniężnej jeszcze w tym roku. Głównym celem Rady pozostaje „utrwalenie inflacji w celu”, czyli w przedziale 2,5% z dopuszczalnym pasmem odchyleń o jeden punkt procentowy w górę lub w dół. Gdy wydawało się, że scenariusz dalszego łagodzenia polityki jest realny, na horyzoncie pojawiły się poważne przeszkody, które mogą ten proces zatrzymać.
„Rozczarowujący” budżet i groźba cięcia ratingu
Tym, co fundamentalnie zmienia obraz sytuacji, jest polityka fiskalna rządu. Prof. Henryk Wnorowski określił pierwszy projekt budżetu na rok 2026 jako „rozczarowujący”. Trudno się dziwić tej ocenie, analizując liczby. Deficyt w bieżącym roku ma sięgnąć 289 miliardów złotych, a projekt na kolejny rok zakłada niewiele niższy poziom, bo 272 miliardy złotych. W środowisku ekonomistów oczekiwano raczej zacieśniania i konsolidacji finansów publicznych, tymczasem rząd przedstawił kolejny „luźny budżet”. Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Kluczowe agencje ratingowe, w tym Moody's, obniżyły perspektywę ratingu Polski do negatywnej. Choć nie jest to jeszcze obniżka samej oceny wiarygodności kredytowej, stanowi to bardzo poważny sygnał ostrzegawczy. Jak przyznaje członek RPP, taki scenariusz może być „bolesny, zwłaszcza w kwestii kosztów obsługi długu”. Wyższe koszty finansowania dla państwa to problem, który pośrednio dotknie całą gospodarkę.
Rząd wydaje, a RPP zaciska pasa?
Konflikt między ekspansywną polityką fiskalną a restrykcyjną polityką monetarną staje się faktem. Taka sytuacja, określana w ekonomii jako „policy mix”, prowadzi do wewnętrznych napięć w gospodarce. Luźna polityka fiskalna, charakteryzująca się wysokimi wydatkami i znacznym deficytem, podtrzymuje presję inflacyjną. W odpowiedzi bank centralny, chcąc zrealizować swój cel, musi utrzymywać bardziej restrykcyjne nastawienie, niż gdyby finanse publiczne były w równowadze. Prof. Wnorowski ujął to wprost, stwierdzając, że „luźnej polityce fiskalnej zawsze odpowiada jakieś zacieśnienie polityki pieniężnej”. Oznacza to, że Radzie Polityki Pieniężnej będzie znacznie trudniej znaleźć argumenty za dalszymi obniżkami stóp procentowych. Plany budżetowe rządu stały się więc hamulcem dla cyklu łagodzenia, a walka o trwałe sprowadzenie inflacji do celu może okazać się trudniejsza i dłuższa, niż zakładano. Dla kredytobiorców niestety nie jest to dobra wiadomość.



































