Tyle oszczędności powinno się mieć w wieku 40 lat. Ekspert ujawnia, jak duże to kwoty
Budowanie bezpieczeństwa finansowego to proces, który dla wielu Polaków wciąż kojarzy się z odkładaniem symbolicznych kwot na czarną godzinę. Choć świadomość ekonomiczna rośnie, najnowsze analizy weryfikują nasze podejście do gromadzenia kapitału. Okazuje się, że to, co kiedyś uznawaliśmy za solidny fundament, dziś może nie wystarczyć nawet na przetrwanie przejściowych trudności, zwłaszcza gdy przekraczamy magiczną barierę czterdziestu lat.
- Mit trzech pensji kontra rzeczywistość inflacyjna
- Portfel trzydziestolatka i czterdziestolatka w liczbach
- Świadomość konieczności budowania kapitału na bezpieczną emeryturę
Mit trzech pensji kontra rzeczywistość inflacyjna
Przez lata w podręcznikach finansów osobistych dominowała zasada, według której idealna poduszka finansowa (kapitał rezerwowy pozwalający na pokrycie kosztów życia bez bieżących dochodów) powinna wynosić równowartość trzech miesięcznych wynagrodzeń. To podejście, choć proste w realizacji, staje się ryzykowne w obliczu dynamicznych zmian na rynku pracy i rosnących kosztów życia.
Dla trzydziestolatka, który często nie posiada jeszcze dużych zobowiązań rodzinnych, taki bufor może być wystarczający, by przetrwać krótki okres bezrobocia. Jednak wraz z wiekiem nasza struktura wydatków ewoluuje, a elastyczność zawodowa często spada.

Dlatego eksperci coraz częściej sugerują, by miarę oszczędności uzależnić nie od ogólnych ram, ale od konkretnego etapu życia, w którym się znajdujemy. Teoretycznie modelowy obywatel powinien dążyć do sytuacji, w której każdego roku jest w stanie odłożyć właśnie te mityczne trzy pensje.
Przy takim tempie, po dekadzie pracy, kapitał powinien być już na tyle znaczący, by realnie pracować na naszą przyszłość, a nie tylko chronić przed nagłą awarią pralki czy wizytą u dentysty. Niestety, statystyki pokazują, że bariera wejścia w systematyczne oszczędzanie jest dla wielu nie do przeskoczenia, a inflacja skutecznie „zjada” wartość nabywczą gromadzonych przez lata środków na nieoprocentowanych rachunkach.
Portfel trzydziestolatka i czterdziestolatka w liczbach
Kiedy zaczynamy analizować konkretne przedziały wiekowe, kwoty mogą przyprawić o zawrót głowy. Przyjmijmy za punkt odniesienia statystycznego trzydziestolatka. Na tym etapie, gdy kariera zazwyczaj nabiera tempa, fundusz bezpieczeństwa powinien wynosić co najmniej równowartość rocznych zarobków.
Pozwala to nie tylko na spokojny sen, ale daje komfort przy podejmowaniu ryzykownych decyzji zawodowych, takich jak zmiana branży czy założenie własnego biznesu. Jeśli zarabiamy średnią krajową, mówimy tu o kwotach rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Schody zaczynają się jednak dekadę później.

Statystyczny czterdziestolatek znajduje się w szczytowym punkcie swoich możliwości zarobkowych, ale jednocześnie obciążony jest największą liczbą zobowiązań – od kredytów hipotecznych po koszty edukacji dzieci. Szacunki pokazują, że w tym wieku bezpieczny poziom oszczędności powinien oscylować wokół trzykrotności rocznych dochodów. Oznacza to, że osoba zarabiająca 7 000 zł netto powinna mieć zgromadzone ok. 250 000 zł.
Dla wielu to kwota abstrakcyjna jednak patrząc na nią przez pryzmat przyszłej emerytury i potencjalnych problemów zdrowotnych, staje się ona racjonalnym celem. Pięćdziesięciolatkowie z kolei powinni celować w kwoty sięgające już pięciokrotności rocznych pensji, co w ich przypadku stanowi niemal ostatnią prostą przed zakończeniem aktywności zawodowej.
Świadomość konieczności budowania kapitału na bezpieczną emeryturę
Obecne prognozy dla osób urodzonych w latach 80. i 90. nie są optymistyczne – nasze świadczenia z ZUS mogą wynosić zaledwie 25-30 proc. ostatnich zarobków. Bez własnego kapitału, standard życia po zakończeniu pracy drastycznie spadnie. Gromadzenie oszczędności na poziomie kilkukrotności rocznego wynagrodzenia nie jest więc przejawem nadmiernej ostrożności, lecz koniecznością ekonomiczną.
Nie warto myśleć o oszczędnościach jako o kwocie "na czarną godzinę", a zacząć traktować je jako kapitał inwestycyjny. Przy budowaniu takiego portfela warto zwrócić uwagę na wskaźniki rentowności, takie jak ROE (return on equity – rentowność kapitału własnego), by nasze pieniądze nie traciły na wartości.
Choć droga do zgromadzenia trzykrotności rocznych zarobków w wieku 40 lat wydaje się trudna, można ją rozbić na mniejsze etapy. Najważniejsze to odejście od przekonania, że trzy pensje załatwiają sprawę. W dzisiejszych realiach finansowa dorosłość zaczyna się tam, gdzie kończy się doraźne odkładanie, a zaczyna świadome zarządzanie majątkiem, który ma nam służyć przez kolejne dekady.