Boom na świąteczne kredyty. Banki zaciskają pętlę na rodzinnych budżetach
Tegoroczne Święta Bożego Narodzenia miały być spokojniejsze, ale rzeczywistość ekonomiczna brutalnie zweryfikowała plany milionów rodzin. Gdy oszczędności stopniały w oczach, Polacy masowo ruszyli po finansową pomoc. Nie poszli jednak do rodziny, ale do banków i firm pożyczkowych. Statystyki są bezlitosne – tegoroczna pierwsza gwiazdka dla wielu będzie miała gorzki posmak długów, które przyjdzie spłacać przez kolejne miesiące nowego roku.
- Inflacja w grudniu 2025. Dlaczego jest drożej, skoro miało być taniej?
- Kredyt jako "prezent" pod choinkę. Banki otwierają portfele, ale zaciskają pętlę
- Raport grozy. Tak Polacy zadłużają się na święta
- Mężczyźni w pułapce "dostarczyciela". Kto pożycza chętniej?
Inflacja w grudniu 2025. Dlaczego jest drożej, skoro miało być taniej?
Kończący się rok 2025 miał przynieść stabilizację cen. I choć wskaźniki makroekonomiczne oficjalnie pokazują wyhamowanie inflacji względem szczytów sprzed dwóch lat, to "paragonowa rzeczywistość" wygląda zupełnie inaczej. Polacy, zasiadając dziś do wigilijnego stołu, doskonale wiedzą, ile kosztowało ich jego przygotowanie.
Ceny żywności w grudniu 2025 roku są wyraźnie wyższe niż w analogicznym okresie roku 2024. Skumulowana inflacja sprawiła, że za podstawowy koszyk świąteczny – karpia, mąkę, bakalie, cytrusy i wędliny – zapłaciliśmy średnio o 10-15 proc. więcej niż przed rokiem. Do tego dochodzą prezenty. Elektronika, zabawki czy kosmetyki podrożały w wyniku rosnących kosztów transportu i energii.
Psychologiczna bariera cenowa została w wielu przypadkach przekroczona. Polacy, nie chcąc rezygnować z tradycyjnie bogatego stołu i obdarowywania bliskich, stanęli przed dylematem: skromniejsze święta czy życie ponad stan? Niestety, presja społeczna i chęć oderwania się od codziennych problemów sprawiły, że większość wybrała to drugie rozwiązanie, sięgając po pieniądze, których fizycznie nie posiada.
Kredyt jako "prezent" pod choinkę. Banki otwierają portfele, ale zaciskają pętlę
Instytucje finansowe doskonale wyczuły nastroje społeczne. Przez cały grudzień banki bombardowały klientów ofertami "szybkiej gotówki na święta", "kredytu bez wychodzenia z domu" czy "rat 0% do wiosny". Dla zdesperowanego konsumenta, któremu zabrakło tysiąca czy dwóch tysięcy złotych na domknięcie świątecznego budżetu, taka propozycja była jak koło ratunkowe.
Czym charakteryzują się te świąteczne pożyczki w 2025 roku?
- Łatwa dostępność: Banki zliberalizowały procesy weryfikacji dla stałych klientów. "Klikasz i masz" – pieniądze na koncie pojawiały się w kilkanaście minut, co sprzyjało impulsywnym decyzjom zakupowym tuż przed samą Wigilią.
- Wysokie koszty całkowite (RRSO): Choć oprocentowanie nominalne może wydawać się atrakcyjne, to prowizje i ubezpieczenia sprawiają, że Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania (RRSO) szybkich pożyczek gotówkowych jest wysoka. Pożyczone 2000 zł może kosztować nas finalnie znacznie więcej.
- Odroczona płatność (BNPL): Prawdziwym hitem, ale i pułapką, są płatności odroczone ("kup teraz, zapłać za 30 dni"). W okresie świątecznym łatwo stracić kontrolę nad tym, ile tak naprawdę wydaliśmy, przesuwając "ból płacenia" na styczeń.
Eksperci ostrzegają, że banki, udzielając tych kredytów, metaforycznie "zaciskają pętlę na rodzinnych budżetach". Styczeń i luty to miesiące tradycyjnie trudne finansowo (wyższe rachunki za ogrzewanie). Jeśli dołożymy do tego raty "świątecznych kredytów", wiele rodzin może wpaść w spiralę zadłużenia już na starcie 2026 roku.

Raport grozy. Tak Polacy zadłużają się na święta
Skalę zjawiska obnaża grudniowy raport przygotowany przez UCE Research i Shopfully Poland. Wyniki badania opublikowane jeszcze w listopadzie są alarmujące i pokazują wyraźną zmianę w postawach konsumenckich Polaków.
Z danych wynika, że aż 16 proc. ankietowanych Polaków zadeklarowało, że sfinansuje tegoroczne Święta Bożego Narodzenia z pożyczonych pieniędzy.
To znaczący odsetek społeczeństwa, który wprost przyznaje, że bieżące dochody są niewystarczające. Co więcej, grupa ta nie jest jednorodna. Pożyczają zarówno osoby niezamożne, dla których jest to kwestia przetrwania świąt, jak i klasa średnia, która nie chce obniżać standardu życia mimo rosnących kosztów.
Mężczyźni w pułapce "dostarczyciela". Kto pożycza chętniej?
Najciekawszym, a zarazem socjologicznie ważnym wnioskiem płynącym z raportu, jest podział demograficzny kredytobiorców. Okazuje się, że skłonność do zadłużania się na święta ma wyraźną płeć.
To mężczyźni znacznie częściej niż kobiety deklarują chęć zaciągnięcia pożyczki lub kredytu na organizację Świąt.
Z czego to wynika? Psychologowie biznesu wskazują na wciąż silny w Polsce kulturowy wzorzec mężczyzny jako "głowy rodziny" i "dostarczyciela". W sytuacji kryzysowej, gdy domowy budżet się nie spina, mężczyźni częściej czują presję, by "załatwić pieniądze" i zapewnić rodzinie obfite święta, nawet jeśli oznacza to wizytę w banku. Kobiety częściej starają się zarządzać deficytem poprzez cięcia wydatków, szukanie tańszych zamienników czy własnoręczne przygotowanie potraw zamiast kupowania gotowych.
Raport wskazuje też, że największą grupą dłużników świątecznych to osoby w wieku 25-34 lat. Wśród nich 23 proc. zarabia nie więcej, niż 9 tys. zł netto. Raport sporządzono 25-26 listopada 2025 r. na próbie 1021 Polaków w wieku 18-80 lat.
Zadłużanie się na konsumpcję, zwłaszcza tak krótkotrwałą jak trzydniowe święta, jest z punktu widzenia ekonomii najgorszym możliwym rozwiązaniem. Mimo to, 24 grudnia 2025 roku, tysiące Polaków zasiada do wigilijnej kolacji sfinansowanej "na kredyt", licząc na to, że magia świąt przykryje problemy, z którymi przyjdzie się zmierzyć tuż po Nowym Roku.