Rachunki za prąd eksplodują od nowych taryf. Tyle Polacy zapłacą od 2026 r.

Ile zapłacą Polacy za prąd? Energetyczna cisza przed zmianą

Przez ostatnie lata Polacy funkcjonowali w rzeczywistości, która – choć pełna gospodarczych napięć – była w jednym obszarze względnie stabilna. Ceny energii elektrycznej, podobnie jak gaz i ciepło, pozostawały pod parasolem ochronnym państwa. Tarcze antyinflacyjne, wprowadzone w reakcji na gwałtowne wydarzenia geopolityczne i skokowy wzrost cen, skutecznie amortyzowały uderzenie w domowe budżety.

Zamrożone stawki, obniżony VAT i ograniczone opłaty dawały poczucie przewidywalności. Rachunki przestały być tematem numer jeden, a uwaga konsumentów przesunęła się w inne rejony codziennych wydatków. Jednak ten stan nie mógł trwać wiecznie. Mechanizmy osłonowe od początku miały charakter tymczasowy, a wraz ze stabilizacją sytuacji rynkowej zaczęto je stopniowo wygaszać.

Najpierw zmiany dotknęły rynek gazu, potem sektor ciepłowniczy. Teraz przyszedł czas na obszar, który interesuje niemal każdego – energię elektryczną. Choć komunikaty płynące z instytucji regulacyjnych nie brzmiały alarmistycznie, w tle coraz częściej pojawiały się pytania o to, jak długo obecny model się utrzyma i co wydarzy się, gdy ochrona definitywnie zniknie. Czy konsumenci rzeczywiście mają się czego obawiać, czy to jedynie kolejny etap powrotu do rynkowej normalności?

Tarcze znikają, mechanizmy zostają

Proces wycofywania osłon nie jest jednorazowym ruchem, lecz rozłożonym w czasie ciągiem decyzji administracyjnych i regulacyjnych. Urząd Regulacji Energetyki od miesięcy sygnalizował, że rynek musi stopniowo wracać do standardowych zasad funkcjonowania. Oznacza to nie tylko nowe taryfy, ale również konieczność uwzględnienia realnych kosztów utrzymania infrastruktury.

W przypadku ciepła systemowego taryfy przestały być mrożone już w połowie roku. Choć obowiązują ceny zatwierdzone przez regulatora, nie ma gwarancji, że pozostaną one niezmienne przez cały kolejny rok. Jak podkreślają przedstawiciele URE, postępowania taryfowe prowadzone są w trybie ciągłym, a ich harmonogram nie zawsze pokrywa się z rokiem kalendarzowym.

Równolegle państwo stara się łagodzić skutki zmian. Jednym z takich instrumentów jest bon ciepłowniczy, którego pierwsza transza ma trafić do najbardziej obciążonych gospodarstw w pierwszym kwartale przyszłego roku. To sygnał, że choć osłony systemowe są wygaszane, całkowite wycofanie wsparcia nie następuje z dnia na dzień.

Na tle tych procesów rynek energii elektrycznej pozostawał do tej pory w zawieszeniu. Oficjalnie – stabilny. Nieoficjalnie – coraz bliżej punktu zwrotnego. I to właśnie tutaj zapadają decyzje, które bezpośrednio przełożą się na wysokość comiesięcznych rachunków.

Od 1 stycznia 2026 r. ceny prądu przestaną być mrożone. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy dla gospodarstw domowych korzystających z taryfy G u największych sprzedawców energii, takich jak PGE, Tauron, Enea czy Energa. Na pierwszy rzut oka decyzja może wydawać się korzystna. Średnia cena energii elektrycznej została ustalona na poziomie 495,16 zł za MWh, podczas gdy obecnie obowiązująca cena mrożona wynosi 500 zł za MWh. Problem polega jednak na tym, że sama energia to tylko część rachunku.

Prąd tańszy tylko z nazwy. Rachunki w 2026 r. idą w górę

Kluczowa zmiana dotyczy opłat dystrybucyjnych, które wzrosną średnio o 9,36 proc., czyli o około 28 zł za MWh. Jak wyjaśnia regulator, podwyżka jest efektem konieczności finansowania inwestycji w rozbudowę i modernizację sieci przesyłowych oraz dystrybucyjnych. Dodatkowo zmieniają się podatki. Wraz z końcem tarcz ochronnych rosną obciążenia z tytułu VAT i akcyzy, co również znajduje odzwierciedlenie w końcowej kwocie do zapłaty.

Jak wylicza dziennik „Fakt”, przy zużyciu 2000 kWh rocznie:

• koszt samej energii pozostanie na poziomie ok. 84 zł miesięcznie,
• opłata dystrybucyjna wzrośnie z 82 zł do 88 zł,
• podatki zwiększą rachunek z 39 zł do 41 zł miesięcznie.

W efekcie całkowity rachunek za prąd wzrośnie o kilka złotych miesięcznie. Skalę zmiany podsumowuje ekspert rynku energii:

Obecnie przykładowy Kowalski płaci 205 zł miesięcznie za prąd. Od przyszłego roku kwota ta wzrośnie do 213 zł. Dla jasności - różnice w poszczególnych regionach kraju będą minimalne – mówi Bartłomiej Derski, ekspert portalu wysokienapiecie.pl, w rozmowie z „Faktem”.

W przypadku gazu ziemnego sytuacja wygląda spokojniej. Nowa taryfa dystrybucyjna na 2026 r. będzie niższa o 1,7 proc., a cena samego paliwa pozostanie bez zmian co najmniej do 30 czerwca 2026 r. Oznacza to niewielkie obniżki rachunków – zarówno dla osób gotujących na gazie, jak i ogrzewających nim domy.

Choć koniec mrożenia cen prądu nie przynosi gwałtownego skoku rachunków, oznacza wyraźny sygnał: era pełnej ochrony energetycznej dobiega końca. Dla gospodarstw domowych to moment, w którym ponownie trzeba uważniej przyglądać się strukturze opłat i przygotować na stopniowy powrót rynkowych realiów.