"Pierwszeństwo mają Ukraińcy”. "Wyciekło" pismo z ratusza. Kandydat na prezydenta połknął haczyk

Jedno zdjęcie wystarczyło, by wywołać medialną burzę i falę komentarzy. Treść listu, który “wyciekł” z warszawskiego ratusza, wskazuje na kontrowersyjne zalecenie, którego Polacy nie pozostawili bez komentarza.
"Wyciekło" pismo z warszawskiego ratusza
Jeden wpis w mediach społecznościowych wystarczył, by temat zdominował debatę publiczną. Zdjęcie tajemniczego pisma błyskawicznie obiegło platformę X, a następnie inne kanały, budząc lawinę oskarżeń i emocjonalnych reakcji.
W centrum zamieszania znalazł się znany polityk i kandydat na prezydenta Marek Jakubiak, który postanowił opublikować kontrowersyjny dokument. Z jego treści wynikać miało, że polska policja miała zostać zobligowana do zatrudniania obcokrajowców z pominięciem obywateli RP. To wystarczyło, by temat momentalnie przyciągnął uwagę użytkowników internetu i mediów.


W sieci huczy o "tajemniczym piśnie" z warszawskiego ratusza
Choć wpis szybko zniknął z internetu, jego skutki nadal są odczuwalne. W sieci pojawiły się liczne komentarze i spekulacje, a emocje wciąż nie opadły. Wpis Marka Jakubiaka, opublikowany 10 czerwca, zawierał skan dokumentu rzekomo pochodzącego z warszawskiego ratusza. Poseł zasugerował, że miasto nakazuje pomijanie Polaków przy zatrudnianiu tłumaczy na komisariatach na rzecz obywateli Ukrainy.
Szajba z rana dyrektorek z Miasta nakazuje PolskaPolicja. Ponieważ Ukraińców jest dużo to pomijać Polaków. Logika godna Rafałka – napisał Jakubiak w poście, który po kilku godzinach został usunięty (źródło: X/Marek Jakubiak).
Internauci nie pozostali obojętni. Pod postem pojawiło się mnóstwo reakcji – od oburzenia, przez sceptycyzm, po wezwania do wyjaśnienia sprawy przez organy państwowe. Nikt jednak nie przewidział, jak szybko nastąpi oficjalna odpowiedź.
Warszawski ratusz i policja zabierają głos
Dopiero po kilku godzinach od publikacji zdjęcia, głos zabrały stołeczne władze oraz policja, jednoznacznie dementując autentyczność pisma. Na oficjalnym profilu miasta Warszawa opublikowano komunikat:
Rzekomy ‘nakaz’ jest całkowicie fałszywy. Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa nie wydawało żadnych poleceń w sprawie zatrudniania tłumaczy – przekazano w oświadczeniu (źródło: X/UM Warszawa).
Zgodnie z treścią sfabrykowanego pisma, które miało być datowane na 6 czerwca 2025 roku i rzekomo podpisane przez zastępcę dyrektora Ireneusza Rajskiego, komisariaty w Warszawie miały otrzymać instrukcję, by zatrudniać w pierwszej kolejności uchodźców z Ukrainy. Treść dokumentu zawierała fragment:
Nakazuję wszystkim komisariatom policji w Warszawie niezwłoczne włączenie tłumaczy ze znajomością języka ukraińskiego do kadry komisariatów. Przy naborze pracowników pierwszeństwo mają uchodźcy z Ukrainy.

Władze miasta natychmiast podkreśliły, że nie mają żadnych kompetencji w sprawach dotyczących zatrudniania funkcjonariuszy policji, a sam dokument jest najprawdopodobniej spreparowany przez osoby z zewnątrz, nieznające polskich realiów.
Do całej sytuacji odniosła się również rzeczniczka stołecznego ratusza, Monika Beuth, która w rozmowie z Konkret24 potwierdziła, że:
To klasyczna dezinformacja. Uwaga dezinformacja – krąży spreparowane pismo, w którym Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa rzekomo nakazuje Policji zatrudniać uchodźców z Ukrainy jako tłumaczy na komisariatach. To bzdura!.
Z kolei Komenda Stołeczna Policji podkreśliła, że żaden z komisariatów nie otrzymał takiego pisma, a Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa złożyło oficjalne zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Cała sytuacja to kolejny przykład tego, jak szybko dezinformacja może zyskać zasięg i wpływać na opinię publiczną. Choć dokument okazał się fałszywy, zdążył już wzbudzić społeczne emocje i zasiać nieufność – nie tylko wobec władz, ale i samych mediów społecznościowych.





































