Nowy "biznes" Janusza Palikota. Inkasuje 5 tys. złotych za taką usługę
Janusz Palikot to bez dwóch zdań jedna z najbarwniejszych postaci polskiej sceny politycznej, ale także biznesowej, choć krach alkoholowego imperium kosztował go nie tylko majątek, zaufanie, ale i wolność. Pod koniec stycznia wyszedł z aresztu po czterech miesiącach, dzięki wpłaceniu kaucji w wysokości 2 mln złotych. Tym razem przedsiębiorca postanowił zaskoczyć część Polaków nowym pomysłem na wzmocnienie swoich przychodów. Usługa, którą oferuje, zdecydowanie nie należy do szablonowych.
Palikot wyszedł z więzienia. Imperium alkoholowe w ruinie
Janusz Palikot od lat jest jedną z najbardziej polaryzujących postaci polskiego życia publicznego i biznesowego. Najpierw jako polityk, znany z happeningów i ostrego języka, później jako przedsiębiorca, który z impetem wszedł w branżę alkoholową, obiecując rewolucję. Jego projekty, takie jak Tenczynek czy Manufaktura Piwa, Wódki i Wina, początkowo budziły entuzjazm i przyciągały inwestorów, którzy uwierzyli w wizję "polskiego LVMH".
Z czasem jednak nad wizją Palikota zaczęły zbierać się ciemne chmury. Coraz głośniej mówiło się o problemach finansowych, niezapłaconych zobowiązaniach i rosnącym długu jego spółek. W ostatnich miesiącach kryzys eskalował. Wierzyciele zaczęli publicznie domagać się swoich pieniędzy, a w internecie wrzało od oskarżeń.
Polityk został również zatrzymany przez służby w Lublinie. Spędził czas w areszcie śledczym we Wrocławiu od października 2024 roku do końca stycznia 2025 roku, co dla biznesmena tej klasy jest doświadczeniem granicznym. Wydawało się, że to definitywny koniec jego publicznej wiarygodności i biznesowej kariery, a Janusz Palikot zniknie z radarów, by w ciszy radzić sobie z problemami, ten... wrócił z nową, zdumiewającą ofertą.
Palikot ma pomysł na nowy "biznes"
Biznesmen postanowił bowiem udowodnić starą zasadę, że nie ma złego PR-u i że każdą, nawet najbardziej dotkliwą porażkę, da się przekuć w zysk. Na swoim profilu Facebooku zamieścił nietypowe ogłoszenie, które zbiega się z dość agresywną autopromocją dziennika z więzienia. Prócz egzemplarzy z autografem, oferuje również... osobiste spotkanie.

Nie jest to jednak zwykła "kawa z celebrytą". Palikot proponuje "herbatkę" połączoną z doradztwem biznesowym. Oferuje ekskluzywny wgląd w swoje błędy i porażki, w tym świeże doświadczenia z pobytu "za kratami".
W swoim wpisie przekonuje, że to właśnie upadki, a nie sukcesy, są najbardziej wartościową lekcją w biznesie. Klienci mają rzekomo otrzymać wiedzę, której nie da się zdobyć na żadnych studiach czy szkoleniach – jak to jest, gdy wszystko się wali, a na końcu ląduje się w areszcie. To marketingowa wolta, która pokazuje, że Palikot nie stracił zmysłu do robienia szumu wokół własnej osoby, nawet stojąc na krawędzi biznesowego bankructwa.
Propozycja Palikota natychmiast wywołała lawinę komentarzy. Od śmiechu i drwin, przez oskarżenia o cynizm, aż po... podziw dla jego marketingowej zuchwałości. Pytanie, które cisnęło się na usta wszystkim, brzmiało: ile to kosztuje? Jak Janusz Palikot wycenił godzinę swojego czasu, wliczając w to świeżo nabyte, więzienne doświadczenia?
Cena za herbatę, spacer i rozmowę z Palikotem zwala z nóg
Okazuje się, że cena za tę nietypową usługę doradczą jest bardzo konkretna. Za spotkanie przy herbacie i wysłuchanie opowieści o sukcesach, porażkach i życiu w areszcie, Janusz Palikot życzy sobie 5 tysięcy złotych.
Jeśli cię to ciekawi, jeżeli chcesz o tym porozmawiać, także o twoich sprawach biznesowych, i zorientować się, czy moje doświadczenia mogą ci pomóc, to napisz do mnie prywatnie na Instagramie. To kosztuje 5 tys. zł, ale podejrzewam, że to ci się bardzo opłaci - mówi sam zainteresowany.
Ta kwota niewątpliwie pokazuje, że Palikot wciąż wysoko ceni swoją markę osobistą, niezależnie od okoliczności. Z marketingowego punktu widzenia to ruch co najmniej interesujący. Nie udaje, że nic się nie stało. Przeciwnie – robi ze swojego największego kryzysu główny atut oferty. Czy znajdą się chętni, by zapłacić taką sumę za przestrogi od człowieka, który sam nie ustrzegł się błędów?