Skandal wokół Rejestru Cen Nieruchomości. Dane transakcyjne zniknęły, mamy odpowiedź GUGiK

Kryzys w polskiej mieszkaniówce hula w najlepsze, z koalicji płyną sprzeczna sygnały dot. przyszłości dopłat do kredytów, a po cichu dokonała się zmiana, która jest gigantycznym ciosem w zabiegi na rzecz jawności na rynku. Choć kwestią czasu jest przyjęcie ustawy o jawności cen ofertowych, to w niejasnych okolicznościach drastycznie ograniczono funkcjonalność Rejestru Cen Nieruchomości. Nie brakuje komentarzy o umyślnym sabotażu i zemście deweloperskiego lobby, jednak Biznes Info o przyczyny przestoju w RCN zapytało u źródła.
Ustawa o jawności cen ofertowych przeszła przez Sejm i Senat, a co z danymi z Rejestru Cen Nieruchomości?
Przez parlament przetoczyła się ustawa o jawności cen ofertowych nieruchomości zaprojektowana przez Polskę 2050. Sztandarowy projekt ministry funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej wprowadza m.in. obowiązek publikowania przez deweloperów cen mieszkań trafiających do sprzedaży mieszkań na stronach internetowych i wiele wskazuje na to, że formalnością jest już tylko podpis prezydenta pod ustawą.
Polski Związek Firm Deweloperskich, choć początkowo deklarował poparcie dla jawności cen ofertowych, na ostatniej prostej, m.in. w pracach komisji senackiej, zaczął zgłaszać liczne uwagi i pytania – część z nich była zakrawającą na kuriozum próbą sabotowania ustawy (padały m.in. pytania, co oznacza "swoja" strona internetowa), inne podnosiły bardziej uzasadnione wątpliwości co do ustawy, która z czasem rozrosła się i skomplikowała.
Rząd jedną ręką daje, a drugą zabiera. Rejestr Cen Nieruchomości pozbawiony najważniejszej funkcji na szkodę jawności
Na łamach Biznes Info zwracaliśmy uwagę na korzyści, ale też wątpliwości, jakie mogą wzbudzać szczegóły ustawy. Równolegle wciąż trwa walka o to, aby w pełni uwolnić Rejestr Cen Ofertowych, co Katarzyna Pełczyńska zapowiedziała jako kolejny krok do jawności na rynku nieruchomości i jego uzdrowienia. O ile jednak jawność cen ofertowych jest już w zasadzie przesądzona, tak w przypadku wolnego RCN właśnie dokonał się krok w tył.
Na początku mijającego tygodnia Rejestr Cen Nieruchomości utracił główną funkcję i nie zapewnia już dostępu do cen transakcyjnych nieruchomości. Przypomnijmy, że wcześniej znajdowały się tam przekazywane systematycznie przez notariuszy dane pochodzące z powiatów, które za drobną opłatą poznać mógł każdy. Co ważne, były to dane nie z ofert, lecz z umów kupna/sprzedaży, co dawał wcale niezły ogląd sytuacji na rynku. Niestety, teraz po próbie pozyskania danych zobaczymy tylko komunikat, który kieruje nas z pytaniami do starostw powiatowych.

Główny Urząd Geodezji i Kartografii odpowiada: dane są, ale w powiatach
Rozwiązaniem postulowanym przez ekspertów, m.in. byłego Głównego Geodetę Kraju prof. Waldemara Izdebskiego, było udostępnienie całości Rejestru Cen Nieruchomości za darmo. Przy niewielkim nakładzie pracy, a przy tym poczynieniu oszczędności w budżetach starostw (wpływy z wniosków o ceny były niższe od kosztów obsługi systemu) możliwe było uczynienie z Geoportalu tu i teraz przynajmniej pomostowego rozwiązania do Portalu DOM. Ten zalicza kolejne opóźnienia i wiara, że kiedykolwiek zostanie on uruchomiony, zaczyna zakrawać na naiwność.
Zamiast uwolnienia, otwarcia Rejestru Cen Nieruchomości, uzyskaliśmy coś dokładnie odwrotnego i dziś RCN to w zasadzie wydmuszka. Nie brakuje komentarzy, że w skandalicznych okolicznościach rząd z jednej strony mówi o zabiegach na rzecz jawności cen ofertowych, a z drugiej stara się po cichu ukryć przed opinią publiczną ceny transakcyjne, nie zapewniając alternatywy. Postanowiliśmy więc zapytać Główny Urząd
Geodezji i Kartografii o przyczyny poczynionych po 20 maja zmian. Oto odpowiedź, którą otrzymaliśmy:
Udostępniana przez nas usługa zbiorcza prezentująca dane RCN działa, ale trwają prace rekonfiguracyjne w zakresie prezentacji atrybutów, wynikające z braku jednolitości usług źródłowych RCN udostępnianych przez starostów [...]. Główny Urząd Geodezji i Kartografii jedynie integruje usługi powiatowe i aby usługa zbiorcza działała prawidłowo, usługi powiatowe muszą być zgodne ze specyfikacją lub trzeba dostosowywać konfigurację usługi zbiorczej do każdego wyjątku usług powiatowych.
Główny Urząd Geodezji i Kartografii przekonuje więc, że Rejestr Cen Nieruchomości to zaledwie agregator, a brak dostępu do danych wynika z niespełnionych wymogów technicznych i formalnych po stronie powiatów. Podniesione zostało przy tym, że powiaty mają problemy nie tylko z jakościowymi, ale też z ilościowymi aspektami wypełniania swoich obowiązków:
Główny Urząd Geodezji i Kartografii jedynie integruje usługi powiatowe i aby usługa zbiorcza działała prawidłowo, usługi powiatowe muszą być zgodne ze specyfikacją lub trzeba dostosowywać konfigurację usługi zbiorczej do każdego wyjątku usług powiatowych. Zwracamy również uwagę, że obecnie jedynie 75 powiatów (z 380) udostępnia usługi sieciowe RCN, których adresy dostępne są w Ewidencji Zbiorów i Usług Danych Przestrzennych.
Zwróciliśmy się już do GUGiK z pytaniami o przyczyny tak niewielkiego zaangażowania samorządów w prace nad kompletnością danych w RCN oraz o działania, jakie urząd podjął, by zmienić ten stan rzeczy. Odpowiedzi opublikujemy niezwłocznie po otrzymaniu, a tymczasem GUGiK przypomina, że ceny ofertowe – przynajmniej te z 75 z 380 powiatów – nadal można poznać po zwróceniu się do starostw.
Taką informację wyświetli także RCN, gdy dziś spróbujemy pozyskać z niego informację o cenie transakcyjnej danego lokalu. Przed tygodniem wystarczyło kilka złotych i dostęp do danych był możliwy, a więc niezależnie od przyczyn mamy do czynienia ze znaczącym krokiem w tył. Gdy przez wszystkie przypadki odmienia się ustawę o jawności cen ofertowych, a kolejni politycy zapowiadają, że prace nad Portalem DOM przebiegają bez zakłóceń (kolejny rok), Polacy zostają pozbawieni kolejnego narzędzia służącego transparentności na rynku nieruchomości.





































