Gigant meblowy zwalnia na potęgę. Setki pracowników w Polsce trafi na bruk

Polska branża meblarska zmaga się z trudnym okresem, który coraz mocniej odbija się na rynku pracy. Problemy, z jakimi borykają się przedsiębiorstwa, wynikają z rosnących kosztów prowadzenia działalności, spadku popytu i presji makroekonomicznej. Sytuacja budzi niepokój zarówno wśród pracowników, jak i analityków. Czy to początek większych zmian w jednym z filarów polskiego przemysłu?
Niepokojące sygnały z rynku meblarskiego
Polska od lat znajduje się w gronie największych eksporterów mebli na świecie. Branża ta była dumą przemysłu i jednym z kluczowych sektorów gospodarki, generując miliardowe przychody i zapewniając stabilne zatrudnienie w wielu regionach kraju. Jednak ostatnie miesiące pokazują, że sytuacja na rynku nie jest już tak stabilna jak dawniej.
Rosnące koszty energii, materiałów i pracy sprawiają, że produkcja mebli staje się coraz mniej opłacalna. Do tego dochodzi spadek konsumpcji – klienci w Polsce i za granicą ograniczają wydatki na wyposażenie domów, odkładając duże zakupy na później. To właśnie te czynniki sprawiają, że coraz częściej mówi się o poważnych zawirowaniach w tej części gospodarki.
Eksperci zwracają uwagę, że branża meblarska nie jest odosobniona – podobne problemy dotyczą wielu gałęzi przemysłu. Jednak skala zatrudnienia w tym sektorze powoduje, że każda informacja o zmianach kadrowych wywołuje szeroki oddźwięk społeczny. W małych miejscowościach, gdzie fabryki są największymi pracodawcami, takie wieści budzą szczególny niepokój.

Dlaczego firmy tną koszty i szukają oszczędności?
Gospodarka w 2024 roku była obciążona wieloma czynnikami, które mocno uderzyły w przedsiębiorców. Wysoka inflacja, rekordowe stopy procentowe oraz presja płacowa sprawiły, że utrzymanie rentowności produkcji stało się poważnym wyzwaniem.
Firmy z sektora meblarskiego od miesięcy starają się balansować pomiędzy kosztami a malejącym popytem. W raportach branżowych pojawiają się informacje o spadku wartości produkcji sprzedanej. To oznacza, że nie tylko maleją przychody, ale też trudniej jest przewidywać przyszłe zamówienia, a co za tym idzie – planować zatrudnienie.
W sprawozdaniach spółek można przeczytać, że w ostatnich latach rosły obciążenia podatkowe oraz koszty pracy, co dodatkowo utrudniało utrzymanie stabilności finansowej. Choć część firm próbowała ratować się eksportem, to także rynki zagraniczne odczuły spowolnienie.
Nic dziwnego, że w takich warunkach przedsiębiorstwa decydują się na trudne kroki – optymalizację procesów, reorganizację zakładów i ograniczenie zatrudnienia. Jednak dopiero najnowsze decyzje jednego z największych graczy pokazują skalę problemu, z jaką zmaga się sektor.
Zwolnienia w Black Red White – skala problemu ujawniona
Najgłośniej w ostatnich miesiącach mówi się o sytuacji w Black Red White, jednym z największych producentów mebli w Polsce. Spółka zakończyła 2024 rok z ogromną stratą – 137 mln zł netto, a przychody w porównaniu do roku poprzedniego spadły o 11 proc. Wynik ze sprzedaży również okazał się ujemny, co zmusiło zarząd do radykalnych działań.
W raporcie spółki podkreślono, że:
Koszty pracownicze zmniejszyły się 4 proc. w porównaniu do ubiegłego roku, przy jednoczesnym zmniejszeniu przeciętnego zatrudnienia o ponad 13 proc. Jednocześnie odnotowano wzrost obciążeń publiczno-prawnych – koszty podatków i opłat wzrosły o 6 proc. w roku 2024 – dlahandlu.pl.
W praktyce oznacza to, że w ubiegłym roku z firmy odeszło około 500 osób, a w pierwszej połowie 2025 r. liczba ta ponownie wzrosła. Według danych Powiatowego Urzędu Pracy w Biłgoraju, spółka zgłosiła zamiar przeprowadzenia grupowych zwolnień obejmujących 421 pracowników.

Największe cięcia dotknęły zakład w Przeworsku, gdzie zakończono produkcję stołów i krzeseł. W oświadczeniu firma tłumaczyła, że są to „strategiczne kroki, mające na celu dalszą optymalizację procesów operacyjnych oraz dostosowanie modelu biznesowego do aktualnych wyzwań makroekonomicznych”.
Decyzje zarządu BRW mają ogromne znaczenie dla rynku – firma zatrudniała jeszcze niedawno blisko 4 tys. osób, a każda redukcja etatów uderza w lokalne społeczności. Dla wielu mieszkańców Biłgoraja czy Przeworska oznacza to nie tylko utratę pracy, ale także pogorszenie perspektyw na szybkie znalezienie nowego zatrudnienia.
Co więcej, przypadek BRW może być sygnałem ostrzegawczym dla całej branży. Jeśli podobne ruchy podejmą inni duzi producenci, rynek pracy w sektorze meblarskim może czekać fala dalszych redukcji. To z kolei odbije się na kondycji całych regionów, w których przemysł meblarski stanowi fundament lokalnej gospodarki.
Kłopoty Black Red White są odbiciem szerszych problemów, z jakimi zmaga się polska branża meblarska. Rosnące koszty, spadający popyt i presja makroekonomiczna sprawiają, że firmy stają przed koniecznością podejmowania trudnych decyzji. Choć obecne zwolnienia budzą ogromne emocje, eksperci podkreślają, że to może być dopiero początek poważniejszych zmian. Czy sektor meblarski znajdzie sposób, aby wyjść z kryzysu obronną ręką?




































