Zamówiła tylko dwie kawy i lody. Turystka pokazała paragon z „polskiej Padwy”, posypały się komentarze

Rozpoczął się sezon na wakacyjne wyjazdy i jak można się było spodziewać, towarzyszy mu również wysyp tak zwanych „paragonów grozy”. Ostatnio pod tym względem uwagę turystów zwróciło jedno z polskich miast. Turystka poskarżyła się na wysokie ceny w kawiarni i to ile musiała zapłacić za niewielkie zamówienie. Jej relacja wzbudziła ożywioną dyskusję na temat drożyzny w najchętniej odwiedzanych miastach. Ile tak naprawdę kosztuje wizyta w „polskiej Padwie”?
Turystyka lokalna rośnie, ale „paragony grozy” coraz częstsze
Mimo popularności podróży zagranicznych turystyka regionalna nie traci na znaczeniu. Polskie miasta i mniejsze miejscowości wciąż mają wiele do zaoferowania, można tu wymienić oryginalną, historyczną architekturę, muzea pełne prac najlepszych artystów czy lokalne wydarzenia kulturalne i festiwale. Krajowa turystyka ma jednak swoje drugie oblicze — właśnie rozpoczął się sezon na tak zwane „paragony grozy”. Podróżni skarżą się na astronomiczne kwoty, które muszą płacić w hotelach, na plażach, restauracjach czy nawet w małych kawiarniach. Z drugiej strony ceny wzrosły również w innych dziedzinach życia, trudno więc spodziewać się, że inflacja nie dotknie również turystyki. Tani już było, teraz będzie tylko drożej?
Polacy cieszą się już wszystkimi urokami wakacji — jedno z polskich miast od lat przyciąga tłumy turystów i to nie tylko w okresie letnim. Jednak ceny w tamtejszych kawiarniach mocno ich zaskoczyły. Relacja kobiety, która zamówiła dwie kawy i lody wywołała burzę komentarzy. Czy to oznacza, że pobyt w typowo turystycznych polskich miejscowościach powoli staje się luksusem dostępnym tylko dla nielicznych?

ZOBACZ TEŻ: Polacy rzucili się na wycieczki do tego kraju. W wakacje 2025 bije rekordy popularności
Polacy nagminnie "macają" pieczywo w sklepie. Wielu nie ma pojęcia, jaka kara za to grozi Tak możesz odzyskać nadpłatę ze spłaconego kredytu. Wielu Polaków wciąż nie ma pojęcia„Polska Padwa” odstrasza turystów cenami?
„Padwa Północy”, „perła renesansu” czy „miasto arkad” to tylko kilka z określeń, którymi może poszczycić się Zamość — położony w południowej Lubelszczyźnie, jest jednym z największych ośrodków turystycznych regionu. Zabytkowe Stare Miasto, malowniczy Rynek otoczony kamienicami, wspaniały ratusz oraz liczne muzea tworzą atmosferę przyciągającą zarówno fanów historii, jak i architektury. Region słynie również z ormiańskich piwnic gastronomicznych i regionalnych festiwali. A ile trzeba tam zapłacić podczas szczytu sezonu wakacyjnego?

Niedawno jedna z turystek zdała relację z pobytu w tym mieście, choć była pod wrażeniem tamtejszej architektury i historycznego klimatu, to ceny w kawiarniach już tak bardzo się jej nie spodobały. Kobieta w knajpce na Runku zamówiła dwie kawy oraz lody — relację z tego pobytu opisała w portalu o2.pl.
Spodziewałam się, że będzie taniej – komentuje turystka. – Za cappuccino dla mnie i męża zapłaciliśmy łącznie 30 zł, do tego doszedł włoski lód za 15 zł oraz dwie gałki lodów po 8,50 zł każda. W sumie wyszło 62 zł – relacjonuje.
Ceny w kawiarniach w Zamościu mocno zaskoczyły kobietę, natomiast jej relacja wywołała lawinę komentarzy. Jednak czy w przypadku tego miasta można już mówić o „paragonach grozy” i czy faktycznie „polska Padwa” jest taka droga ze względu na swój turystyczny charakter?

Paragony grozy w Zamościu? Sprawdzamy ceny w 2025 roku
Coraz częściej pojawiają się doniesienia o podróżnych płacących znacznie więcej za drobne posiłki w kurortach czy centrach turystycznych. Zamość kusi turystów zabytkami, ale ceny w kawiarniach mogą zaskoczyć. Sprawdzamy, ile kosztuje kawa, lody lub inny deser w sercu miasta w sezonie 2025.
Na początek trzeba jednak wciąć pod uwagę kilka czynników, które wpływają na ceny wszędzie i miejscowości turystyczne nie stanowią wyjątku, choć ciąży na nich dodatkowa presja. Można tutaj wymienić kwestie takie jak:
- wysokie koszty lokalu — czynsze w atrakcyjnych miejscach, takich jak centra miast, są rekordowo wysokie, co właściciele lokali rekompensują wyższymi cenami;
- rosnące ceny surowców i energii — szczególnie mocno odczuwane w branży gastronomicznej: prądu, gazu, cukru, mleka czy ziaren kawy;
- silna presja turystyczna — konsumenci są skłonni płacić więcej za lokalizację i doświadczenie, co zachęca właścicieli do podbijania cen.
Analiza cen w Zamościu pokazuje, że choć w mieście występują miejscami wyższe ceny, pozostaje ono relatywnie przystępne: średnia cena cappuccino wynosi ok. 10,5 zł (zakres 6–15 zł) a kawa z mlekiem – 5–10 zł. Lody i ciasta w popularnych lokalach kosztują 18–24 zł za porcję, natomiast w restauracjach w Zamościu trzydaniowy obiad dla dwóch osób kosztuje średnio 128 zł, tanie danie ok. 25 zł
Kawiarnia, która przyprawiła wspomnianą turystkę o „paragon grozy”, okazała się jednym z tańszych lokali na Rynku, a podobne ceny są standardem nawet w miastach, które nie są nastawione na ruch turystyczny. Na co uwagę zwrócili internauci.
- Przecież to normalne ceny w lokalach i wcale nie trzeba jechać do miejscowości turystycznej.
- Normalne ceny.
- Najpierw się patrzy na ceny. A nie potem żale, jęczenie i lament że drogo;
- Ja zanim cokolwiek zamówię, to sprawdzam cennik — podsumowali internauci.
Biorąc pod uwagę różne czynniki ekonomiczne, Zamość nie jest drogim miastem. Jednakże w punktach o wysokiej wartości turystycznej dochodzą koszty lokalowe, przygotowania deserów i energetyczne, co skutkuje cenami przekraczającymi oczekiwania części odwiedzających.





































