Wygryzł gofry i lody świderki. Nowy król słodkości nad Bałtykiem, turyści kupują go na potęgę

Nie od dziś wiadomo, że nowe trendy rozpowszechnione w mediach społecznościowych mogą na długie miesiące zdefiniować gust Polaków. Tak było choćby w przypadku dubajskiej czekolady i jej młodszej siostry — czekolady z “anielskim włosiem”. Kolejny hit ma szansę zająć ich miejsce — a rozgościł się nad samym Bałtykiem. Gofry, wata cukrowa i zakręcone ziemniaki mogą czuć się zagrożone, choć opinie są podzielone.
Hitowe słodkości 2025. Trendy przekąskowe opanowują umysły Polaków
Lato nad polskim morzem to nie tylko piasek, fale i parawany — to także wyjątkowy rytuał kulinarny, bez którego wiele osób nie wyobraża sobie urlopu. Wąskie uliczki nadmorskich kurortów pachną goframi, frytkami i smażonymi rybami, a spacer po deptaku niemal zawsze kończy się z jakąś przekąską w ręku. Choć ceny często przyprawiają o zawrót głowy, zjawisko to trwa w najlepsze.
Media społecznościowe można dziś śmiało określić miejscem, w którym rodzą się zupełnie nowe trendy i mody, które następnie opanowują umysły użytkowników. Dzieje się tak w zakresie ubioru, stylu życia, sposobu spędzania wolnego czasu, a także żywienia. Co kilka miesięcy można natrafić na zupełnie nowe produkty lub dania, które natychmiast osiągają olbrzymią popularność.
Tak było między innymi z dubajską czekoladą, która w 2024 roku nagle stała się hitem w mediach społecznościowych. Intrygujący deser pochodzący z Bliskiego Wschodu złożony z czekolady, ciasta kataifi, masy pistacjowej i innych dodatków skradł serca Polaków. Najpierw deser sprowadzano zza granicy, później kolejne sieci marketów zaczęły prowadzić dystrybucję egzotycznego przysmaku. W kolejnych miesiącach dubajska czekolada opanowała cukiernie, a najpopularniejszymi pączkami w Tłusty Czwartek były te inspirowane nowym trendem.
Choć wiele wskazuje na to, że cykl życia trendu właśnie się kończy, a dubajska czekolada nie robi już takiego wrażenia jak pół roku temu, Polacy z pewnością ją zapamiętają. Będzie tak nawet jeśli na jej miejsce przybędzie zupełnie nowy produkt — a na to się zanosi. W sieci pojawiły się pierwsze relacje z zupełnie nowego miejsca nad Bałtykiem, które oferuje popularny deser w zupełnie nowej odsłonie.

To typowe przekąski nad polskim morzem. Zajadają się nimi wszystkie pokolenia
Nie sposób mówić o jedzeniu nad Bałtykiem, nie zaczynając od gofrów. To bezapelacyjny klasyk, który doczekał się statusu wakacyjnej ikony. Chrupiące, złociste, często serwowane z bitą śmietaną, świeżymi owocami, polewą czekoladową lub cukrem pudrem — dla wielu to smak dzieciństwa. Nawet jeśli gofry można kupić dziś w każdym mieście, to te nad morzem "smakują lepiej”, bo są częścią całej atmosfery.
Kolejnym hitem są zakręcone ziemniaki na patyku, przypominające spiralę chipsów. To względna nowość, która w ostatnich latach szturmem zdobyła serca (i żołądki) turystów. Kuszą chrupkością i różnymi przyprawami – od paprykowej po czosnkową. Tuż obok królują frytki: belgijskie, stekowe, z batatów. Obowiązkowo z sosami — czosnkowym, serowym czy BBQ.
Nie można też pominąć gotowanej kolby kukurydzy — często sprzedawanej prosto z wózka z napisem "Gorąca kukurydza”. Podobnie jak lody z automatu — obowiązkowe, najlepiej z polewą i posypką. Coraz częściej można też spotkać stoiska z hiszpańskimi churrosami, watą cukrową czy bubble waffle, a to wszystko w kolorowych kubeczkach i na zdjęcia idealne na Instagrama.
Wiele wskazuje na to, że stoiska z goframi i zakręconymi ziemniakami nad morzem mogą poczuć się zagrożone. Wszystko przez zupełnie nową atrakcję przekąskową nad Bałtykiem. Ta budka już zyskuje popularność, zarówno na miejscu, jak i w sieci.
Zobacz: Upały wrócą do Polski, padła data. Wiadomo jak długo potrwają

Nowy hit przekąskowy nad polskim morzem. Turyści oszaleli na jego punkcie
W gdańskim Brzeźnie, tuż przy Domu Zdrojowym, pojawiła się budka Icy Bananas, która serwuje wyjątkowy deser — mrożony sernik na patyku. I choć to dopiero debiutant w wakacyjnym repertuarze, już teraz wzbudza emocje większe niż niejedna kolejka do gofrów.
Mrożony sernik to słodka konstrukcja, która łączy znane i lubiane elementy w nowej formie. Bazowy kawałek sernika nabity na patyk maczany jest w wybranej przez klienta czekoladzie, a następnie obtaczany w jednej z dziesiątek posypek — od ciasteczek Lotus, przez orzeszki w karmelu, aż po kolorowe pianki. Na koniec całość dekorowana jest polewą, również do wyboru spośród bogatej gamy smaków, takich jak Nutella, pistacja czy słony karmel. Cena takiej przyjemności? 23 zł za sernik i po 3 zł za każdą dodatkową warstwę słodyczy.
Na deser trafił m.in. popularny bloger PigOut, który na swoim Facebooku opisał wrażenia z pierwszej degustacji. Jego recenzja nie pozostawia wątpliwości co do potencjału tego nowego przysmaku:
Nad morzem pojawił się nowy gracz. Nowy szef banieczki deserowej. Nowy Final Boss na cukrowym afterku. Czy to gofry bąbelkowe? Czy to mochi z TikToka? Czy to fluffy pankejki, które trzęsą się jak ręce człowieka, robiącego przelewy podatkowe 19 dnia miesiąca o 23:59? Nope, to wszystko już było. Teraz wchodzi nowy champion. Mrożony sernik. Konkretnie mrożony sernik na patyku, maczany w szybko stygnącej czekoladzie, z posypką (do wyboru z 50) i polewą (do wyboru ze 100).
Bloger określił deser mianem "totalnego deserkowego bangera”, podkreślając, że nie znajduje w nim żadnych słabych punktów.
Ale jak to zwykle bywa z kulinarnymi nowinkami — opinie są podzielone. Wśród internetowych recenzji pojawiają się głosy prawdziwego zachwytu, jak choćby: “Byliśmy. Przejechaliśmy pół Polski, aby spróbować tego cuda! Było warto”.
Jednak nie brakuje też uwag krytycznych, zwłaszcza od osób wrażliwych na nadmiar cukru:
Jadłam, nie padłam, nie zgadzam się z pochwałą. Mega słodki, mrożony sernik to jednak nadal tylko zamrożony ser o mniej wyczuwalnym smaku, tego czym ma smakować, bo przypominam, że nośnikiem smaku jest tłuszcz, który, gdy zmrożony przenosi go gorzej.




































