Przebadali mięso w polskich sklepach. Liczby mówią same za siebie, można się zdziwić, co jedzą Polacy

Czy wybór sklepu, w jakim kupujemy jedzenie, ma większe znaczenie? Oczywiście może mieć to wpływ na cenę, ale w przypadku niektórych kategorii może zaważyć także na jakości kupowanych produktów. Niepokój mogą budzić zwłaszcza warzywa, owoce i mięso. Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych sprawdziła, czy w tym ostatnim przypadku obawy są uzasadnione. Odpowiedź nie uspokaja.
Polacy nie wiedzą, co kupują, sprzedawcy nie wiedzą, co sprzedają
Regularne kontrole żywności w sklepach mają nie tylko zagwarantować odpowiednią jakość produktów, ale również upewnić się, czy te spełniają normy bezpieczeństwa. Producenci muszą spełnić cały szereg wytycznych w swoich zakładach, by oferowane przez nich artykuły mogły trafić w ręce klientów… i, tym samym, by sami producenci nie narażali się na gigantyczne kary.
W sezonie letnim wiele osób zastanawia się, chociażby nad tym, gdzie najlepiej kupić truskawki. Czy te z dyskontu są równie dobre jak kupione prosto od rolnika? Być może podobne pytanie klienci powinni zadać sobie w przypadku mięsa, bowiem polskie sklepy nie zdały ostatniego testu.
Inspekcja Jakości Handlowej bije na alarm. Sklepy oszukują klientów?
Warzywa i owoce, niezależnie od tego, gdzie je kupimy, prawdopodobnie będą zawierać pozostałości pestycydów, które jeśli przekraczają normy, mogą być szkodliwe dla zdrowia. Wyjątek stanowią plony z ekologicznych upraw i dlatego jedynie rolnicy niestosujący syntetycznych środków ochrony mogą na swoich produktach umieszczać oznaczenie “eko”.
Do odpowiedniego oznaczania swoich produktów zobowiązani są również producenci mięsa. Okazuje się jednak, że zatrważająca liczba firm nie stosuje się do tych wymogów. W czasie tegorocznych kontroli, prowadzonych od lutego do czerwca, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych wykryła nieprawidłowości w ⅓ placówek handlowych. Na co “nabierani” są klienci?
Uważaj na to na zakupach. Posypią się kary dla polskich sklepów
Pod lupę IJHARS trafiły 504 placówki, zarówno sklepy mięsne i targowiska, jak i wielobranżowe i wielkopowierzchniowe. W czasie kontroli zweryfikowano łącznie ponad 1800 partii mięsa. Efekt? Nieprawidłowości, w co trzecim sklepie. Szczególnie często, bo aż w 175 podmiotach, stwierdzano błędną informację dotyczącą kraju pochodzenia mięsa. Zwłaszcza w sklepach wielobranżowych i na targowiskach mięso zza granicy sprzedawane jest klientom jako polskie, choć w pozostałych miejscach sytuacja jest tylko nieco lepsza (29 proc.).
Jakie mięso naprawdę kupują Polacy? Okazuje się, że najczęściej błędne podanie kraju pochodzenia dotyczyło mięsa z Niemiec i Hiszpanii, ale także z Danii, Wielkiej Brytanii, Belgii czy Holandii. Odnotowano również jeden przypadek “polskiego” mięsa z Węgier. Zaskoczyć może fakt, że wykryte zostało również polskie mięso, sprzedawane jako belgijskie lub niemieckie.
Błędne oznaczenie kraju pochodzenia to jednak niejedyny problem. Inne stwierdzone nieprawidłowości, poza całkowitym brakiem takiego oznaczenia, dotyczyły:
- braku gatunku zwierzęcia, z którego uzyskano dany element mięsa,
- sprzedaży mięsa przeterminowanego,
- stosowania niezgodnych z przepisami określeń do opisania pochodzenia lub niezrozumiałych skrótów, np. wp. b/k, św.
Obecnie Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych prowadzi postępowania w sprawie każdego przedsiębiorcy podejrzanego o zafałszowanie kraju pochodzenia mięsa. Postępowanie administracyjne może zakończyć się gigantycznymi karami finansowymi.




































