"Tęcza" wraca na Plac Zbawiciela, tym razem nie spłonie. Wiadomo, kto wyłoży na nią pieniądze

“Tęcza”, którą siedmiokrotnie próbowano spalić ze względu na jej symbolikę, teraz powróci na Plac Zbawiciela w Warszawie w zupełnie innej formie. Instalacja artystyczna Julity Wójcik otrzyma nowe życie. Wiadomo, z jakich środków zostanie sfinansowana. Tym razem ma być odporna na akty wandalizmu.
"Tęcza" ubarwiała Plac Zbawiciela w Warszawie
Wszystko zaczęło się od projektu “Fossils and Gardens”, do którego zostało zaproszonych trzech polskich artystów — Julita Wójcik, Maurycy Gomulicki i Dominik Lejman. Pierwsza z wymienionych twórczyń przygotowała metalową tęczę z wielobarwnymi sztucznymi kwiatami, która stanęła na placu przed Parlamentem Europejskim. Instalacja miała swoją premierę we wrześniu 2011 roku, a w czerwcu kolejnego została przeniesiona na warszawski Plac Zbawiciela.

Opisując “Tęczę” w 2012 roku, portal Culture wskazywał skojarzenia symboliczne autorki związane z przymierzem, pokojem, nadzieją i miłością, ale również ruchami emancypacyjnymi mniejszości seksualnych. Sama autorka, cytowana przez portal, mówiła zaś o swoim dziele:
“Tęcza” pojawiła się w momencie organizacji wielu wydarzeń: 2 czerwca odbyła się Parada Równości, za chwilę będziemy mieć Boże Ciało, a zaraz potem – otwarcie Euro 2012 (...) Ona pasuje niejako do wszystkich tych wydarzeń, co sprawia, że tym samym podkreśla moje główne założenie: żeby ”Tęcza” nie była zaangażowana społecznie czy politycznie, aby była całkowicie wolna od jakichkolwiek narzuconych znaczeń. Po prostu – aby była piękna.
Czytaj więcej: Upadła ostatnia "strefa wolna od LGBT" w Polsce. Samorządy przekonały pieniądze
Instalacja artystyczna ubarwiała Plac Zbawiciela przez trzy lata, była jednak wielokrotnie dewastowana. Teraz pojawiła się najnowsza inicjatywa, która sprawi, że “Tęcza” powróci i — jest duża szansa — że już nie będzie naruszana.
Niemcy reagują na zamknięcie granicy z Polską. Cały Bundestag "wini" jednego człowieka Ambasada pilnie apeluje do Polaków odpoczywających w tym kraju. Muszą być gotowi na ewakuacjęDekada od rozbiórki "Tęczy" na Placu Zbawiciela. Była podpalana tyle razy, ile ma kolorów
Instalacja artystyczna na Placu Zbawiciela ma bardzo trudną przeszłość. Ze względu na swoją symbolikę — zdaniem części społeczeństwa piękną, promującą równość i miłość, jednak w opinii innych kontrowersyjną i wrogą — została wielokrotnie podpalona, a najgłośniej mówiło się o akcie wandalizmu z 11 listopada 2013 roku, do którego doszło w ramach zamieszek.

Dla wielu przeciwników instalacji "Tęcza” stała się symbolem ideologicznego manifestu, niepasującym ich zdaniem do charakteru placu, nad którym góruje zabytkowy kościół Najświętszego Zbawiciela. Już w marcu 2013 roku Olga Johann, wiceprzewodnicząca Rady m.st. Warszawy z ramienia PiS, publicznie postulowała przeniesienie instalacji w inne miejsce. Argumentowała, że konstrukcja przesłania świątynię i razi uczucia religijne wiernych.
W 2014 roku na placu Zbawiciela rozpoczęły się regularne modlitewno-edukacyjne pikiety, zainicjowane przez ks. Jerzego Gardę. Duchowny domagał się usunięcia instalacji, nazywając ją "prowokacyjną”, a w jej miejscu proponował postawienie pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Swój sprzeciw wobec obecności “Tęczy” w tej lokalizacji wyraziła również Rada Osiedla Koszyki. W grudniu 2013 roku wystąpiła do ówczesnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz z oficjalną prośbą o przeniesienie instalacji. W uzasadnieniu wskazano, że ”Tęcza” padła ofiarą wielokrotnych aktów wandalizmu, a jej ciągła odbudowa budziła napięcia społeczne. Radni przekonywali, że symbol mógłby znaleźć "więcej przestrzeni i więcej szczęścia do ludzi” w innym miejscu.
Choć artystka podkreślała, że intencją instalacji było nawoływanie do tolerancji, a nie prowokowanie konfliktów, los "Tęczy” na placu Zbawiciela stał się zwierciadłem głębokiego podziału w polskim społeczeństwie.
Ostatecznie instalacja została rozebrana w sierpniu 2015 roku, a prawa do projektu uzyskało Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. Teraz ma powrócić w zupełnie nowej odsłonie — wiadomo, jak będzie skonstruowana.
"Tęcza" powraca na Plac Zbawiciela
W tegorocznym głosowaniu w ramach Budżetu Obywatelskiego mieszkańcy zdecydowali, że “Tęcza” wróci na swoje miejsce. Projekt "Nowa Tęcza na Placu Zbawiciela” zdobył tysiące głosów, co jasno wskazuje, że dla warszawiaków liczy się nie tylko powrót artystycznej instalacji — to jasny sygnał poparcia dla wartości takich jak tolerancja, akceptacja i równość.
Nie da się ukryć, że instalacja autorstwa Julity Wójcik, która w latach 2012-2015 stała w samym sercu stolicy, stała się jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli współczesnej Warszawy. Pomimo skrajnych emocji, jakie wywoływała oraz tego, że od początku miała spędzić na Placu Zbawiciela określony czas, zdaniem wielu osób wpisała się ona w krajobraz miasta.
Tęcza Julity Wójcik była jednym z najważniejszych symboli równości LGBT+ na świecie – obok Harvey Milk Plaza w San Francisco czy Stonewall National Monument w Nowym Jorku – przypominają organizatorzy projektu.
Za inicjatywą "Nowej Tęczy” stoi m.in. Linus Lewandowski, który od początku podkreślał, że to nie tylko odtworzenie dawnej instalacji, lecz przede wszystkim manifestacja społecznej otwartości i solidarności. Nowa konstrukcja ma powstać z trwałych materiałów, odpornych na uszkodzenia i warunki atmosferyczne, by na dłużej wpisać się w krajobraz miasta jako symbol akceptacji i szacunku wobec różnorodności.
Plac Zbawiciela bez tęczy to miejsce, które drażni i niepokoi, przypomina o braku. Z tęczowym łukiem może stać się przestrzenią na miarę XXI wieku – otwartą, tętniącą życiem i przyjazną dla wszystkich – mówiła Małgorzata Büthner-Zawadzka, zaangażowana w projekt.
Od początku było jasne, że “Tęcza” z Placu Zbawiciela pełni rolę nie tylko estetycznego obiektu artystycznego, ale również swego rodzaju deklaracji. Jak podkreślają organizatorzy projektu, Warszawa ma się jawić jako miejsce bezpieczne i pełne akceptacji dla każdego bez wyjątku.





































