Serce Mazur wprowadza surowy zakaz, potrwa do 30 września. Turyści będą mocno niezadowoleni

Wakacyjny sezon w pełni, a Polacy ruszają do miejscowości turystycznych, aby skorzystać z wyczekanego urlopu. Ci kierujący się na Mazury powinni wiedzieć, że w jego sercu wprowadzono surowy zakaz silnie wpływający na odwiedzających. Radni podjęli decyzję, przedsiębiorcy się oburzają. Są już plany, jak obejść nowe regulacje.
Polacy ruszyli na wakacje w kraju
Wraz z początkiem lipca Polacy tłumnie ruszyli na wakacje. Sezon urlopowy 2025 wystartował na dobre — dworce, lotniska i drogi krajowe zapełniły się podróżującymi, którzy po miesiącach pracy i nauki poszukują odpoczynku, kontaktu z naturą i atrakcji turystycznych. Choć część osób decyduje się na zagraniczne wyjazdy, wielu Polaków wybiera urlop w kraju.
Polskie wybrzeże to wciąż jeden z najczęstszych wyborów na letni wypoczynek. Mimo zmiennej pogody Bałtyk przyciąga rodziny z dziećmi, seniorów oraz młodzież. Kurorty takie jak Kołobrzeg, Ustka, Łeba, Władysławowo czy Trójmiasto oferują szerokie plaże, deptaki pełne życia i bogate zaplecze gastronomiczne. Nie brakuje również atrakcji dla najmłodszych — parków rozrywki, aquaparków i animacji hotelowych.

Tatry, Bieszczady, Beskidy i Sudety także mają wielu swoich wielbicieli. Wakacje w górach to idealna propozycja dla tych, którzy chcą połączyć wypoczynek z aktywnością fizyczną. Wędrówki po szlakach, zdobywanie szczytów, noclegi w schroniskach i regionalna kuchnia — to wszystko sprawia, że polskie góry są bardzo chętnie wybieranym kierunkiem urlopowym.
Prócz tego jednym z niezmiennie popularnych kierunków wakacyjnych są Mazury. Kraina Tysiąca Jezior od lat przyciąga turystów spragnionych odpoczynku wśród natury, żeglowania oraz aktywnego wypoczynku. Mikołajki, Giżycko, Mrągowo czy Ruciane-Nida to tylko niektóre z mazurskich miejscowości, które w lipcu przeżywają turystyczne oblężenie. Mazury kuszą nie tylko wodą i lasami, ale także bogatą ofertą agroturystyczną i klimatycznymi pensjonatami.
To właśnie w tym ostatnim regionie wprowadzono surowy zakaz, który uderzy przede wszystkim w turystów, ale również przedsiębiorców, chcących zarobić na przyjezdnych. Decyzja wywołała oburzenie.
Działkowcy drżą przed kontrolą. Jeśli zarząd ROD to zauważy, możesz nawet stracić działkę Nad Morskim Okiem mandaty sypią się jak z rękawa. TPN apeluje, a turyści są sami sobie winniTak zarabiają miejscowości turystyczne
Wraz z rozpoczęciem sezonu wakacyjnego turystyczne miejscowości w całej Polsce przeżywają swój najbardziej intensywny okres w roku. To właśnie lato stanowi dla wielu z nich czas największych zarobków, a nawet szansę na wypracowanie całorocznego dochodu
Największe i najbardziej oczywiste źródło przychodów to baza noclegowa. Pensjonaty, hotele, domki letniskowe, apartamenty, agroturystyki i pola namiotowe — to wszystko generuje ogromne zyski w sezonie, zwłaszcza w popularnych kurortach nad morzem, w górach czy na Mazurach. Ceny za nocleg w wakacje są znacząco wyższe niż poza sezonem, co pozwala właścicielom wynajmu krótkoterminowego osiągnąć maksymalne zyski w stosunkowo krótkim czasie.
Drugim filarem turystycznych dochodów są lokale gastronomiczne. Restauracje, bary, smażalnie ryb, lodziarnie, food trucki i kawiarnie w sezonie letnim pracują na pełnych obrotach. Turyści chętnie jedzą "na mieście”, zwłaszcza podczas krótkich, weekendowych wyjazdów.

Coraz większą popularnością cieszy się kuchnia regionalna, która staje się atrakcją samą w sobie — np. góralskie oscypki i kwaśnica, ryby z Bałtyku, mazurski sandacz czy lokalne piwa rzemieślnicze.
Warto również pamiętać, że jednym z kluczowych źródeł przychodów — choć rzadko publicznie omawianym — jest sprzedaż alkoholu. Sklepy monopolowe, ogródki piwne, puby i restauracje generują znaczną część dochodów właśnie dzięki wysokiemu popytowi na piwo, drinki czy lokalne trunki. Latem, szczególności w nadmorskich i mazurskich miejscowościach, spożycie alkoholu rośnie. Chłodne piwo nad jeziorem, lampka wina na deptaku czy wieczorne wyjście do baru to dla wielu turystów element wakacyjnego rytuału.
Teraz jedna z mazurskich miejscowości postanowiła ukrócić ten proceder. Wprowadzono surowy zakaz, który może znacząco wpłynąć na sytuację przedsiębiorców, a także zadowolenie turystów. Trwa zażarta dyskusja.
Mazurska miejscowość turystyczna wprowadza zakaz
Giżycko jest jedną z mazurskich miejscowości, która cieszy się dużą rozpoznawalnością oraz zainteresowaniem ze strony turystów. Świadczą o tym statystyki — przykładowo w ciągu sezonu w 2023 roku przybyło ponad 129 tys. przyjezdnych, jak podawało miejscowe Centrum Promocji i Informacji Turystycznej. Nie jest więc zaskoczeniem, że to właśnie ten sektor jest niezwykle ważny dla gospodarki miasta.
Mimo to władze zdecydowały się w tym roku na wprowadzenie surowego zakazu sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych. Prohibicja trwa od 25 czerwca i ma się zakończyć 30 września — widać więc wyraźnie, że dotyka bezpośrednio sezonu wakacyjnego. Nie dziwi fakt, że dla przedsiębiorców oraz turystów jest to zaskakująca decyzja radnych, która wywołała niemałe kontrowersje.
W mieście turystycznym jest tylko kilka sklepów monopolowych, jeżeli są burdy, to należy zmniejszyć ilość koncesji – mówi “Faktowi” Artur Bukowski, właściciel sklepu spożywczego.
My, jako sprzedawcy, jesteśmy solą w oku władz, a restauratorzy mogą normalnie sprzedawać alkohol w godzinach otwarcia. Musieliśmy skrócić otwarcie sklepu o godzinę, a my mamy płacone za godziny, więc jesteśmy w plecy - komentuje inny.
To, o czym mówi drugi przedsiębiorca, jest prawdą. Prohibicja dotyczy bowiem wyłącznie alkoholu sprzedawanego “na wynos”, a więc kupowanego w sklepie. Tymczasem mieszkańcy i turyści, którzy odwiedziliby restaurację lub bar, mogliby bez problemu zaopatrzyć się w trunki.
Jak wskazuje burmistrz Giżycka Ewa Ostrowska, w sprawie wprowadzenia zakazu były przeprowadzone konsultacje społeczne, a ankieta dała następujące wyniki: “za” były 62 osoby, “przeciw” 63, natomiast odpowiedź “trudno powiedzieć” podało 5 osób. Łącznie mowa o 130 ankietowanych.
Najczęściej wskazywane powody poparcia to: poprawa bezpieczeństwa, ograniczenie zakłócania porządku publicznego oraz zmniejszenie dostępności alkoholu. Najwięcej osób popierających ograniczenia wskazało godziny od 22:00 do 6:00 jako najbardziej odpowiednie – tłumaczy “Faktowi” burmistrz.
Zdaniem mieszkańców Giżycka zakaz ten i tak będzie obchodzony, a taksówkarze zyskają nowe źródło dochodu — mogą bowiem jeździć do sąsiednich miejscowości, gdzie prohibicja nie obowiązuje i w ten sposób umożliwiać zaopatrywanie podróżnych w alkohol. Dostrzegany jest również bezpośredni wpływ na turystykę, jaki wywołuje wprowadzenie zakazu na sezon letni.
Wprowadzanie takiej prohibicji akurat na wakacje, kiedy tyle ludzi do nas przyjeżdża, to nie dobry pomysł. Miasto latem tętni życiem i ci, którzy będą kupić poradzą sobie, może wrócą meliny. – mówi w rozmowie z “Faktem” Tomasz Golonka (78 l.) mieszkaniec Giżycka.





































