"Paragon grozy" za obiad w turystycznym raju. Nagranie wywołało burzę w sieci

Dla wielu sezon wakacyjny już się rozpoczął. Wśród popularnych, europejskich kierunków na wypoczynek od lat jest Chorwacja, do której chętnie podróżują Polacy. Niestety, o przystępnych cenach na miejscu nie ma już raczej mowy, ale to z czym spotkał się jeden z lokalnych blogerów może sprawić, że niejeden zrezygnuje z wakacji w tym turystycznym raju. W sieci zawrzało.
Czy Chorwacja to dobry kierunek na wakacje?
Chorwacja niewątpliwie ma wiele do zaoferowania turystom w każdej grupie wiekowej. Jest świetna nie tylko dla par, czy rodzin z dziećmi, ale i dla starszych. Jeżeli zależy wam na klimatycznych plażach, pięknej i czystej wodzie, ale i ciekawych atrakcjach, dobrym wyborem będzie Pula. Miasto znajduje się w żupanii istryjskiej, położone na południowym skraju półwyspu Istria nad Morzem Adriatyckim.
Z kolei fani zwiedzania i poznawania historii chętnie udają się do nieco bardziej zatłoczonych i popularnych miast, takich jak: Dubrownik, Split, Zadar, Trogir czy Zagrzeb. Najwięcej turystów jest tam zdecydowania w okresie od czerwca do września, gdzie panują wysokie temperatury sprzyjające morskim kąpielom.

Chorwacja w strefie euro. Czy jest tam drogo?
Na tle pozostałych europejskich kierunków pod względem cen, Chorwacja wypada całkiem nieźle. Obecnie jest krajem o umiarkowanych cenach, które mogą być porównywalne z Polską, choć z pewnymi różnicami. Turyści, którzy kolejny raz wybierają się tam na wakacje muszą mieć jednak świadomość, że w 2025 roku jest drożej niż w ubiegłych latach.
Ceny poszły w górę choćby ze względu na inflację, ale i przez wprowadzenie w 2023 roku euro. Zaobserwowano wówczas tzw. “efekt cappuccino”, gdzie ceny zaokrąglono w górę, zwłaszcza w sektorze usług turystycznych. A jak jest w tym roku? Czy turyści powinni szykować się na bardzo duże wydatki? Przekonał się o tym lokalny bloger, który nie omieszkał swoimi doświadczeniami podzielić się w sieci.
Paragon grozy w chorwackiej restauracji. W sieci zawrzało, internauci podzieleni
Chorwacki bloger pokazał w nowym nagraniu, ile zapłacił za kalmary z frytkami i piwo w restauracji w miejscowości Sukošan. Podczas gdy niektórzy obcokrajowcy, a także sami Chorwaci narzekają na wysokie ceny, bloger stwierdził, że nie są one aż tak “zawyżone”. Film bardzo szybko zyskał na popularności i stał się viralem. W sekcji komentarzy aż zawrzało.
Jadranka Hodak, czyli bloger znany pod pseudonimem Krule podzielił się na facebooku nagraniem z lokalnej restauracji. Pokazał paragon, na którym widniała cena 24 euro (ok. 102 zł) za obiad, do tego 4 euro (ok. 17 zł) zapłacił za piwo. Łącznie wyszło 30 euro, czyli ok. 127 zł.
Ktoś powie: co do choler*, 24 euro za kalmary? Tak, ale to są kalmary adriatyckie, a nie mrożone. Frytki ręczni krojone z ziemniaków uprawianych w domu. Piwo duże i zimne. Czy to jest drogie? Nie. Nie pozwólcie ludziom mówić, jakie tu wszystko jest drogie i złe - słyszymy na nagraniu.
Część internautów stwierdziła, że 24 euro to zdecydowanie zbyt wysoka kwota za taki obiad, inni z kolei bronili słów blogera. Warto zaznaczyć, że podobną cenę za niewielkie danie z rybą turyści płacą choćby nad polskim morzem.
Celowe smarowanie i zła propaganda mająca na celu plucie na chorwacką turystykę to celowy akt złośliwości i zazdrości - stwierdziła jedna z użytkowniczek.




































