Kilkadziesiąt przypadków zatrucia, wydano komunikat. Polki masowo korzystają z tych zabiegów

Medycyna estetyczna przeżywa właśnie swój wielki rozkwit, a dla wielu Polek stała się codziennością. Niewiele osób pamięta, że zabiegi te mogą się wiązać z powikłaniami, szczególnie jeśli nie zostaną zachowane zasady postępowania z konkretnymi substancjami. Liczba zatruć rośnie, a prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych właśnie wydał komunikat.
Polki masowo korzystają z medycyny estetycznej
W Polsce medycyna estetyczna stała się powszechnym elementem dbania o wygląd, nie tylko w dużych miastach. Boom przyspieszyła pandemia, media społecznościowe i spadająca bariera kosztowa. Najczęstsze procedury to toksyna botulinowa i wypełniacze na bazie kwasu hialuronowego, dynamicznie rośnie też popularność zabiegów laserowych, mezoterapii i biostymulatorów. W tle mamy rosnącą akceptację dla "naturalnie wyglądających” modyfikacji, presję wizerunkową oraz łatwiejszy dostęp do gabinetów także w mniejszych miejscowościach.
Jeszcze w latach 90. ubiegłego wieku zabiegi były postrzegane jako “ekskluzywne” i głównie chirurgiczne. Początek nowego milenium to z kolei wejście minimalnie inwazyjnych technik, z wykorzystaniem toksyny botulinowej i kwasu hialuronowego, natomiast od roku 2010 na dobre rozpoczął się proces normalizacji i ekspansji gabinetów medycyny estetycznej.

Nie da się ukryć, że jej zasięg społeczny stale rośnie. Badania wskazują, że udział klasy średniej wśród pacjentów gabinetów wzrósł z 38 proc. w 2018 roku do 55 proc. w roku 2023. Już w 2021 r. wielu lekarzy raportowało wzrost przychodów oraz popytu na zabiegi, a wydatki Polaków na pielęgnację i urodę idą w górę.
Na to zjawisko zdecydowanie wpłynęły media społecznościowe, korzystanie z filtrów poprawiających urodę oraz kultura obrazu, a także normalizacja i “estetyka naturalnego efektu” zabiegów medycyny estetycznej. Niewiele osób zdaje sobie jednak sprawę z niebezpieczeństw, które idą za korzystaniem z tego typu metod poprawy urody. Przypadków zatruć jest coraz więcej, pojawił się już oficjalny komunikat.
Liczne przypadki zatruć tą substancją
W ostatnich tygodniach pojawiły się alarmujące doniesienia o przypadkach zatruć toksyną botulinową po zabiegach medycyny estetycznej wykonywanych w Wielkiej Brytanii. Między 4 czerwca a 14 lipca odnotowano co najmniej 38 takich incydentów, które były związane ze stosowaniem preparatów nieposiadających zezwolenia na dopuszczenie do obrotu.
Zatrucie toksyną botulinową, do którego może dojść po podaniu nielegalnych lub nieprawidłowo przygotowanych preparatów, to stan bardzo groźny i wymagający pilnej pomocy medycznej. Objawy wynikają z tego, że botulina blokuje przewodnictwo nerwowo-mięśniowe, czyli zaburza przekazywanie impulsów do mięśni.
Typowe symptomy zatrucia toksyną botulinową, to przede wszystkim:
- uczucie silnego zmęczenia,
- zawroty głowy,
- podwójne widzenie,
- opadanie powiek,
- bełkotliwa mowa,
- trudności z połykaniem pokarmów,
- osłabienie mięśni szyi, twarzy i kończyn.

Pierwsze symptomy mogą wystąpić kilka godzin do kilku dni po podaniu preparatu. Początkowo są to najczęściej wspomniane powyżej zaburzenia widzenia i trudności z mówieniem lub połykaniem, natomiast w miarę postępowania zatrucia dochodzi do symetrycznego osłabienia mięśni, które może obejmować całe ciało.
Toksyczna dawka botuliny, nawet niewielka, może doprowadzić do porażenia mięśni oddechowych i konieczności mechanicznej wentylacji. Leczenie wymaga hospitalizacji, podania surowicy antytoksynowej i intensywnego nadzoru medycznego.
Na informacje o licznych zatruciach zareagował prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych (URPL), Grzegorz Cessak, wydając pilny komunikat skierowany do pacjentów oraz osób wykonujących zabiegi. Jest kilka kluczowych elementów, na które powinniśmy zwrócić uwagę, zanim poddamy się jakiemukolwiek zabiegowi medycyny estetycznej z wykorzystaniem toksyny botulinowej.
Zobacz: Kolejny egzotyczny kierunek bez wiz. Wakacyjny raj znosi obowiązek dla Polaków
Prezes URPL z ważnym komunikatem
Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych (URPL) przypomina, że wszystkie preparaty zawierające toksynę botulinową, które zostały dopuszczone do obrotu w Polsce, mają status leków wydawanych wyłącznie na receptę. To oznacza, że mogą być podawane tylko przez osoby posiadające prawo wykonywania zawodu lekarza lub lekarza dentysty.
Jest to istotne z wielu względów. Przede wszystkim botulina, powszechnie znana jako "botoks”, jest substancją silnie działającą na układ nerwowo-mięśniowy. W kontrolowanych, niewielkich dawkach pozwala na bezpieczne wygładzenie zmarszczek czy redukcję nadpotliwości, ale w rękach osób bez odpowiednich kwalifikacji i w przypadku stosowania produktów niewiadomego pochodzenia może prowadzić do poważnych powikłań, a nawet zagrożenia życia.
Produkty zawierające toksynę botulinową, przeznaczone do stosowania u ludzi, które nie uzyskały pozwolenia na dopuszczenie do obrotu w Polsce, stwarzają nieakceptowalne zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi, którym zostałyby podane - podkreślono w komunikacie.
Pacjenci, którzy planują poddać się zabiegowi z wykorzystaniem tzw. botoksu, mogą zweryfikować, czy dany produkt znajduje się w oficjalnym Rejestrze Produktów Leczniczych prowadzonym przez Ministerstwo Zdrowia. Baza dostępna jest online pod adresem: rejestry.ezdrowie.gov.pl/rpl/search/public.
Prezes URPL, Grzegorz Cessak, przypomniał również, że wprowadzanie do obrotu, przechowywanie lub używanie w celach komercyjnych niezarejestrowanych preparatów leczniczych jest traktowane jako przestępstwo. Polskie prawo przewiduje za to surowe sankcje:
- grzywnę,
- karę ograniczenia wolności,
- karę pozbawienia wolności do 2 lat.
Takie przepisy mają chronić zdrowie publiczne oraz bezpieczeństwo osób korzystających z usług medycyny estetycznej.



































