Zrobisz to w Biedronce, a kasjer od razu cię skontroluje. System będzie nieugięty

Zakupy przy pomocy kas samoobsługowych mogą znacząco uprościć procedury i skrócić czas oczekiwania w kolejkach do kasjera. Okazuje się jednak, że maszyny mają coraz więcej funkcji, które wywołują konsternację wśród klientów. Wystarczy jeden wybór, aby automatycznie wezwać kasjera. Lepiej tego nie rób, jeśli nie chcesz mieć do czynienia z obsługą.
Kasy samoobsługowe opanowują dyskonty
Automatyzacja procesu zakupowego to globalny trend, który w Polsce przyjął się wyjątkowo ciepło. Biedronka, konsekwentnie wdrażająca kasy samoobsługowe od 2017 roku, dziś przeprowadza w nich nawet do 40 proc. wszystkich transakcji. Inne sieci handlowe nie pozostają w tyle.
Klienci, zwłaszcza z młodszych pokoleń, cenią sobie oszczędność czasu, większą kontrolę nad procesem i unikanie kolejek. Nie zawsze jednak zdają sobie sprawę, że każdy ich ruch jest precyzyjnie analizowany. Nowoczesne kasy to już nie tylko proste skanery kodów kreskowych. Są to zaawansowane technologicznie stanowiska, wyposażone w systemy wag kontrolnych, kamery i algorytmy sztucznej inteligencji, które wykorzystują wizję komputerową do weryfikacji produktów.

Ich celem jest jedno: minimalizowanie strat, które dla branży detalicznej stanowią poważne wyzwanie. Choć dane Komendy Głównej Policji za cały 2024 rok pokazały spadek liczby kradzieży w sklepach o 24,7 proc., do 30,1 tysiąca przypadków, eksperci rynku wskazują, że oficjalne statystyki nie oddają pełni zjawiska, a wiele incydentów nie jest zgłaszanych. Sieci handlowe, zmagające się z tym problemem na co dzień, zbroją się więc w coraz nowocześniejsze i bardziej wrażliwe zabezpieczenia, zmieniając rolę kasjerów z operatorów w nadzorców maszyn oraz klientów.
Kasy samoobsługowe - wsparcie i kontrola
Implementacja coraz bardziej restrykcyjnych zabezpieczeń w kasach samoobsługowych nieuchronnie rodzi pytania o przyszłość samego doświadczenia zakupowego. Z jednej strony sieci handlowe muszą chronić swoje marże, zwłaszcza w niestabilnym otoczeniu ekonomicznym.
Utrzymująca się inflacja, która w czerwcu 2025 roku wyniosła 4,1 proc. rok do roku, realnie wpływa na siłę nabywczą konsumentów i niestety może potęgować zjawisko kradzieży. Z drugiej strony klienci oczekują procesu zakupowego, który jest nie tylko szybki, ale i bezproblemowy. Ciągłe alerty, komunikaty o błędach wagi i poczucie bycia pod stałym nadzorem mogą skutecznie zniechęcić do korzystania z samoobsługi.

Znajdujemy się w punkcie zwrotnym, w którym technologia zaprojektowana dla naszej wygody staje się jednocześnie narzędziem coraz ściślejszej kontroli. Wyścig zbrojeń między sklepami a nieuczciwymi klientami trwa, a jego niezamierzoną ofiarą staje się komfort tych uczciwych. Przyszłość handlu, być może na wzór w pełni zautomatyzowanych sklepów typu Amazon Go, pokaże, czy uda się znaleźć złoty środek między zaufaniem a bezpieczeństwem.
Otwarta pozostaje także kwestia społecznego odbioru tych zmian. Dla części konsumentów coraz bardziej restrykcyjne procedury mogą być sygnałem braku zaufania ze strony sieci handlowych, co w dłuższej perspektywie osłabia lojalność wobec marki. Z drugiej strony pojawia się argument, że zaostrzone zabezpieczenia są ceną za niższe straty sklepów, a więc pośrednio także za stabilniejsze ceny dla wszystkich. W tym napięciu między wygodą a kontrolą kryje się wyzwanie dla całej branży, jak stworzyć środowisko zakupowe, które jednocześnie minimalizuje ryzyko nadużyć i pozostaje przyjazne dla uczciwego klienta.
Tymczasem w Biedronce funkcjonują zabezpieczenia, które w konkretnym momencie wezwą kasjera na kontrolę koszyka klienta. Tego lepiej nie robić, aby uniknąć nieprzyjemnych wrażeń.
Zrobisz to w Biedronce i od razu podejdzie kasjer
Gdzie dokładnie leży granica między optymalizacją procesu a pułapką na uczciwego klienta? W Biedronce, jak się okazuje, przebiega ona na szklanej płycie wagi kontrolnej. Umieszczenie na niej produktów ważonych luzem, ale uprzednio zapakowanych w nieprzezroczystą, prywatną torbę, jest niemal gwarancją wezwania obsługi.
System, nie mogąc wizualnie zweryfikować zawartości siatki za pomocą wbudowanych kamer, automatycznie traktuje taką sytuację jako potencjalne, wysokie ryzyko oszustwa. Jest to jedno z wielu zabezpieczeń wymierzonych w popularne metody kradzieży. Do najczęstszych należy tak zwana “sztuczka na banana”, czyli ważenie drogich produktów jako znacznie tańszych, na przykład egzotycznych owoców jako ziemniaków, a także zamiana kodów kreskowych czy celowe pomijanie skanowania części artykułów.
Dla klienta, który chce po prostu sprawnie spakować zakupy do własnej torby, interwencja pracownika jest źródłem irytacji i poczucia bycia niesłusznie podejrzewanym. Dla sklepu jest to jednak kluczowy mechanizm obronny, szczególnie istotny w kontekście progu 800 złotych, który od października 2023 roku oddziela wykroczenie od przestępstwa kradzieży.
Poniżej tej kwoty konsekwencje dla nieuczciwego klienta są łagodniejsze i obejmują karę aresztu, ograniczenia wolności lub grzywnę, co może skłaniać do podejmowania prób oszustwa na mniejszą skalę.
W praktyce oznacza to, że sieci handlowe balansują na cienkiej linii. z jednej strony chcą maksymalnie ograniczyć straty wynikające z drobnych kradzieży, z drugiej ryzykują zrażenie do siebie klientów, którzy zamiast wygody otrzymują poczucie nieustannej kontroli. Coraz częściej pojawiają się głosy, że zamiast inwestować wyłącznie w technologie podejrzliwości, sklepy powinny rozwijać rozwiązania oparte na budowaniu zaufania i pozytywnych doświadczeń zakupowych.



































