Zmiany w Ryanairze od listopada. Z tym nie wpuszczą już na pokład. Co piąty pasażer napotka kłopoty

Ryanair, największy niskokosztowy przewoźnik w Europie, od początku sezonu zimowego 2025 roku wprowadza rozwiązanie, które odmieni sposób, w jaki miliony pasażerów przygotowują się do podróży. Dla jednych to ogromne ułatwienie, dla innych – powód do niepokoju. Tyczy się to szczególnie osób, którym nie po drodze ze smartfonem. Co dokładnie się zmienia od listopada i kogo dotkną nowe zasady?
Ryanair stawia na pełną cyfryzację. Podróż samolotem wkracza w nową erę
Od kilku lat widać wyraźny trend odchodzenia od rozwiązań papierowych w branży transportowej. Linie lotnicze, podobnie jak organizatorzy koncertów, festiwali czy wydarzeń sportowych, coraz częściej stawiają na bilety elektroniczne, aplikacje mobilne i cyfrową obsługę podróży. Powód? Z jednej strony wygoda pasażerów, z drugiej redukcja kosztów obsługi i logistyki.
Wielu podróżnych już przyzwyczaiło się do tego, że najważniejsze informacje mają zawsze „pod ręką” w telefonie – od danych rezerwacji, przez godzinę wylotu, aż po powiadomienia o zmianach bramek. To właśnie cyfryzacja sprawia, że komunikacja między przewoźnikiem a pasażerem jest szybsza i bardziej bezpośrednia.
Eksperci wskazują też, że branża lotnicza w ostatnich latach musiała dostosować się do oczekiwań młodszych klientów, którzy oczekują prostych, intuicyjnych i zautomatyzowanych rozwiązań. Wdrożenie pełnej cyfryzacji kart pokładowych to kolejny krok w tym kierunku. Ale czy wszyscy podróżni są na to przygotowani?

Papierowe dokumenty odchodzą w niepamięć
Choć cyfrowe karty pokładowe wydają się oczywistym kierunkiem rozwoju, nie brakuje pytań i wątpliwości. Szczególnie często podnoszą je osoby starsze oraz pasażerowie, którzy nie korzystają aktywnie ze smartfonów. W ich opinii papierowa karta była nie tylko prostszym rozwiązaniem, ale też gwarancją bezpieczeństwa – niezależną od stanu baterii czy jakości Internetu.
W rozmowie z The Independent prezes linii, Michael O’Leary, próbował uspokoić pasażerów:
Jeśli pasażer odprawił się online, a bateria w telefonie się rozładuje, to przy bramce pracownicy będą znać numer sekwencji i przepuszczą go bez problemu. Więc nikt nie powinien się tym martwić. Tylko upewnij się, że odprawiłeś się online przed przyjazdem na lotnisko i wszystko będzie dobrze.
To jednak nie rozwiewa wszystkich obaw. Część podróżnych zastanawia się, co z osobami, które w ogóle nie korzystają z aplikacji i smartfonów. Czy przewoźnik pozostawi im alternatywne rozwiązanie? A może takie osoby będą musiały całkowicie zmienić swoje przyzwyczajenia podróżnicze?
Najważniejsze zmiany zostały ogłoszone w oficjalnym komunikacie przewoźnika z 24 września. Od 12 listopada Ryanair całkowicie rezygnuje z papierowych kart pokładowych. Od tej daty każdy pasażer będzie musiał skorzystać z karty wygenerowanej cyfrowo w aplikacji „myRyanair”.
To oznacza, że nie będzie już możliwości pobrania i wydrukowania karty pokładowej w domu. Choć obecnie w sekcji „Moje rezerwacje” na stronie internetowej przewoźnika wciąż można uzyskać dostęp do dokumentu, wszystko wskazuje na to, że celem jest całkowite przeniesienie obsługi pasażerów do aplikacji mobilnej.
Data, szczegóły i konsekwencje. Co oznacza nowa polityka Ryanair?
Według danych linii już dziś prawie 80 proc. z ponad 206 mln podróżnych Ryanair korzysta z kart cyfrowych. Wdrożenie pełnej cyfryzacji ma więc dotknąć przede wszystkim mniejszość pasażerów, którzy pozostali przy tradycyjnym rozwiązaniu. W komunikacie przewoźnik podkreśla, że jest to naturalny krok:
Przejście na w 100 proc. cyfrowe karty pokładowe od 12 listopada jest następstwem działań innych kluczowych branż związanych ze sprzedażą biletów (takich jak festiwale, imprezy muzyczne i wydarzenia sportowe), które z powodzeniem przeszły na sprzedaż wyłącznie cyfrową” – czytamy w oświadczeniu Ryanair.

Cyfrowe rozwiązania mają zapewnić pasażerom szybszy dostęp do informacji o locie, bramkach i ewentualnych zakłóceniach. W aplikacji pojawiać się będą także powiadomienia na żywo, które – jak podkreśla linia – zwiększają komfort i bezpieczeństwo podróży. Dla jednych to naturalny krok w stronę wygody i cyfrowej obsługi podróży, dla innych – spore wyzwanie i konieczność zmiany przyzwyczajeń. Jedno jest pewne: już od 12 listopada pasażerowie będą musieli przygotować się na nową rzeczywistość latania z największym europejskim przewoźnikiem niskokosztowym.





































