Biedronka oskarżona o skandaliczne praktyki. Każdy klient powinien zdawać sobie sprawę

Biedronka zatrudnia w Polsce ponad 80 tys. osób. w blisko 3,6 tys. placówek. Eufemizmem będzie stwierdzenie, że Jeronimo Martins, portugalski właściciel sieci, nie uchodzi powszechnie za dobrego pracodawcę. Postępowanie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wykazało jednak możliwą praktykę, która wynosi myślenie o nadużyciach wobec pracowników na zupełnie nowy poziom. Sieć miała utrudniać pracę nawet tym, którzy chcieli się z nią pożegnać.
Napięte relacje pracowników z Jeronimo Martins Polska. Trwa kolejny protest
W Biedronce działają prężnie związki zawodowe, dzięki którym na bieżąco dowiadujemy się o tym, co dzieje się w sklepach należących do Jeronimo Martins. W ostatnim czasie nagłośniono nowy problem, a mianowicie system premiowania – w ocenie związkowców nietransparentny, niesprawiedliwy i służący temu, żeby to Biedronka arbitralnie decydowała, kto otrzymuje premię, a kto nie.
Zarzutów wobec Jeronimo Martins jest oczywiście znacznie więcej i wysuwane są nie tylko przez pracowników, ale tez przez klientów, nawet jeśli ci ostatni nie zdają sobie z tego sprawy. Czym innym bowiem są narzekania na kolejki i nierozładowane palety w korytarzach sklepów, jeśli nie krytyką kierownictwa sklepów za to, że zatrudniają zbyt mało pracowników?

UOKiK trafił na trop zmowy na rynku pracy. Biedronka mogła utrudniać zmianę pracy
Za sprawą Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów na jaw wychodzi, że Biedronka może być nie tylko trudnym pracodawcą, ale realnie komplikować życie nawet tym osobom, które chcą zrezygnować z pracy dla partnerów sieci. Według komunikatu miało bowiem dojść do zmowy na rynku pracy, który miała utrudniać przepływ pracowników pomiędzy firmami transportowymi.
Zarzuty są poważne, bo Jeronimo Martins wraz z firmami partnerskimi zostało oskarżone o zawarcie porozumienia ograniczającego konkurencję. Jego skutkiem było to, że osoby zwalniające się z jednej firmy-partnera Biedronki mogły mieć poważne problemy ze znalezieniem nowej pracy.
Prezes UOKiK o możliwych praktykach Biedronki: "niedopuszczalne w wymiarze ludzkim"
UOKiK wyjaśnia praktyki, o które została oskarżona Biedronka, na przykładzie pracownika firmy transportowej, który został zatrudniony na stanowisku kierowcy obsługującego dostawy dla Biedronki. Zdecydował się on jednak zmienić pracodawcę na inną firmę transportową. Niestety, nie jest on przyjmowany, mimo że spełnia wymogi i ma kwalifikacje.
Według ustaleń UOKiK stało się tak, gdyż wcześniej Biedronka porozumiała się z dziesiątkami firm transportowych. Zmowa miała hamować odpływ pracowników z firm obsługujących dostawy do sieci. Sama Biedronka miała koordynować wymianę informacji pomiędzy firmami i cały proceder, wskutek czego kierowca był na rynku pracy na z góry przegranej pozycji przez bagatela 3 miesiące. Komentuje Tomasz Chróstny, prezes UOKiK:
Podejrzewamy, że firmy transportowe oraz Jeronimo Martins Polska zawarły porozumienie, którego celem miało być ograniczenie możliwości przechodzenia kierowców pomiędzy firmami transportowymi obsługującymi centra dystrybucyjne Biedronki. Tym samym przedsiębiorcy mogli chcieć uniknąć wzajemnego „podkupywania” sobie pracowników.
Chróstny zwraca uwagę, że taka praktyka nie tylko jest nielegalna, ale godzi w elementarną wolność osobistą – ogranicza swobodę wyboru jednostki co do miejsca pracy. Wszystko po to, aby zahamować przepływ pracowników i zabezpieczyć dostawy do sklepów Biedronka. W imię własnego zysku Jeronimo Martins mogło pozbawiać Polaków pracujących w transporcie marzeń o wyższym wynagrodzeniu lub lepszych warunkach pracy.
Jeronimo Martins Polska, 32 firmom transportowym, ośmiu menedżerom i właścicielom firm zostały już przez UOKiK postawione zarzuty. Jeśli potwierdzą się one w toku postępowania, Biedronka, podobnie jak pozostałe firmy biorące udział w ewentualnej zmowie, mogą zostać ukarani grzywną w wysokości sięgającej 10 proc. rocznego obrotu. Osobom fizycznym grozi kara w wysokości do 2 mln zł.



































