Wydarzy się już w sobotę. Nad Polską przeleci kosmiczny obiekt, wydano oficjalny komunikat

Tajemnice kosmosu frapują olbrzymią część Polaków oraz reszty społeczeństwa ziemskiego. To dlatego w przestrzeń wysyłane są specjalne sondy, które mają przynieść odpowiedzi na trapiące nas pytania. Teraz jedna z nich, po pięciu dekadach, wraca na Ziemię w niekontrolowanych warunkach. Pojawił się oficjalny komunikat, siła uderzenia może być silna.
Ludzkość próbuje eksplorować kosmos
Od połowy XX wieku ludzkość regularnie wysyła sondy kosmiczne w przestrzeń kosmiczną, by badać inne planety, księżyce, asteroidy i przestrzeń międzygwiezdną. Te misje miały i nadal mają kluczowe znaczenie dla naszej wiedzy o Układzie Słonecznym i dalszych obszarach Wszechświata. Każda dekada przyniosła przełomowe odkrycia.
To w latach 60. i 70. ubiegłego roku odbywały się pionierskie misje, które miały przynieść odpowiedzi na wiele trapiących ludzi pytań. W tym okresie rozpoczęła się era eksploracji kosmicznej. USA i ZSRR wysyłały pierwsze sondy:
- Łuna (ZSRR) — badały Księżyc, m.in. jako pierwsze wykonały miękkie lądowanie.
- Mariner (USA) — pierwsze bliskie przeloty obok Wenus i Marsa.
- Pioneer 10 i 11 — pierwsze sondy, które przeszły przez pas asteroid i zbliżyły się do Jowisza i Saturna.

Wśród najważniejszych celów wysyłania takich sond wymienia się badanie atmosfery, geologii i składu chemicznego planet, poszukiwanie oznak życia, lepsze zrozumienie początków Układu Słonecznego, a także przygotowanie przyszłych załogowych misji.
Sondy kosmiczne bywają określane przez badaczy jako „posłańcy” nauki — nie wracają na Ziemię, lecz przesyłają dane z tysięcy, a nawet miliardów kilometrów. Niektóre z nich, jak Voyagery, niosą nawet przesłanie do obcych cywilizacji, czyli tzw. Złotą Płytę z dźwiękami i obrazami Ziemi.
Teraz jednak dowiadujemy się o potencjalnym powrocie jednej z takich sond po pięciu dekadach. Niektóre wyliczenia wskazują, że może spaść na Polskę.

Radziecka sonda od pięciu dekad jest w kosmosie
Radziecka sonda kosmiczna Kosmos 482 została wystrzelona 31 marca 1972 roku i była częścią programu Wenera, którego celem było badanie planety Wenus. Choć oficjalnie nadano jej neutralną nazwę "Kosmos" — typową dla misji, które nie osiągnęły pierwotnego celu — w rzeczywistości miała lecieć właśnie na Wenus jako kontynuacja udanej misji Wenera 8.
Została zaprojektowana do wejścia w atmosferę Wenus, a następnie do lądowania na jej powierzchni. Celem było zebranie danych o atmosferze, temperaturze, ciśnieniu oraz składzie chemicznym planety. Była to kontynuacja radzieckich prób eksploracji Wenus, czyli jednej z najbardziej niegościnnych planet w Układzie Słonecznym.

Misja zakończyła się niepowodzeniem już na etapie startu. Sonda została poprawnie wyniesiona na niską orbitę okołoziemską przez rakietę Molnija-M, jednak w dalszym etapie lotu — przy próbie odpalenia ostatniego członu rakiety mającego nadać sondzie trajektorię w stronę Wenus — doszło do awarii. Człon nie zadziałał prawidłowo, w efekcie czego sonda pozostała na orbicie Ziemi.
Zamiast lecieć na Wenus, Kosmos 482 utknął na niestabilnej orbicie i częściowo się rozpadł. Teraz pojawiły się informacje, że w najbliższych dniach sonda może powrócić na Ziemię, a nawet przelecieć nad Polską. Jej specyficzna konstrukcja sprawia, że może wytrzymać wejście w atmosferę. Znane są szczegóły.
Zobacz: To koniec, Microsoft wyciągnął wtyczkę. Tymi aplikacjami zastąpisz kultowy komunikator
Już w sobotę sonda ma wrócić na Ziemię
Elementy, które mogą trafić na planetę, mogą ważyć nawet kilkaset kilogramów, a ich uderzenie może stanowić zagrożenie. POLSA zaznacza, że nie ma powodów do paniki, ale sytuacja jest monitorowana, bo orbita sondy dynamicznie się zmienia — teoretycznie możliwy jest nawet przelot nad terytorium Polski.
Cały obiekt lub jego fragmenty mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi. Ze wstępnych wyliczeń orbity obiektu moment wejścia w atmosferę ziemską przewiduje się w nocy z 9 na 10.05.2025 r. z oknem niepewności szacowanym obecnie na ok. 13-17 godzin. Zakres okna niepewności wynika z wykorzystania do predykcji trajektorii lotu obiektu różnych modeli obliczeniowych oraz informacji wejściowych. Oszacowania dopuszczają przelot obiektu nad Polską - czytamy w oświadczeniu
Oczywiście prawdopodobieństwo upadku w Polsce jest niewielkie — większość potencjalnych obszarów to oceany i niezamieszkałe tereny — ale nawet mała szansa nie daje pełnej ochrony. Sprawa jest również analizowana na stronie “Z głową w gwiazdach” na Facebooku, skąd dowiadujemy się o teoretycznej trasie przelotu sondy.
Aktualne prognozy wskazują, że najbardziej prawdopodobnym momentem deorbitacji (choć wciąż z około 13-godzinną niepewnością w obie strony!) będzie 10 maja o 6:28 czasu polskiego. Wówczas sonda powinna znajdować się w okolicach Wysp Kanaryjskich, kierując się na północny wschód, w stronę Europy.
Teoretycznie przez kolejnych 10 minut będzie ona przelatywała nad Hiszpanią, Francją, Niemcami, Czechami, aż w końcu dotrze nad Polskę.
Przelot nad naszym krajem spodziewany jest między 6:36 a 6:37. Trajektoria przebiegać będzie mniej więcej na osi: Wrocław – Piotrków Trybunalski – Biała Podlaska. Oznacza to, że znajdujemy się niebezpiecznie blisko potencjalnego miejsca deorbitacji - czytamy.
POLSA od dwóch tygodni monitoruje trajektorię Kosmosu 482. Zbierane dane są ciągle aktualizowane i analizowane z pomocą różnych modeli matematycznych. Im bliżej wejścia w atmosferę, tym dokładniejsze będą prognozy co do miejsca potencjalnego upadku — obecnie jednak margines błędu wciąż pozostaje spory.




































