Upada mit zacofanej Europy. Unia Europejska gospodarczo jest potężniejsza niż Chiny

Unia Europejska jest chętnie określana jako zacofana, nadmiernie zbiurokratyzowana i niewytrzymująca konkurencji z mocarstwami – USA, Chinami czy coraz częściej Indiami. Niewiele mówi się w tych porównaniach o standardach życia, jednak okazuje się także, że w najważniejszych wskaźnikach gospodarczych Stary Kontynent nie radzi sobie wcale tak źle, jak chcieliby tego m.in. zwolennicy dalszej deregulacji. Unia Europejska wyprzedziła Chiny pod względem PKB, notując najwyższy wynik od momentu Brexitu. Jak na tle tej dynamiki wypadła polska gospodarka?
Raport Draghiego wstrząsnął Europą – czy rzeczywiście jest z nami tak źle?
Jednym ze źródeł przekonań o zacofaniu i utracie konkurencyjności przez państwa Unii Europejskiej był bez dwóch zdań głośny raport Mario Draghiego, który wskazywał wąskie gardła europejskich gospodarek i rysował przed Europą bardzo pesymistyczne perspektywy. Odbił się on szerokim echem i rzeczywiście wzbudził reakcje w Komisji Europejskiej.
Czytaj więcej: Wyciekł dokument z Komisji Europejskiej. Na liście podpis Polski
Wnioski z raportu Draghiego szybko zostały podchwycone w krajach członkowskich. Zaczęły padać deklaracje, które słoweński myśliciel Slavoj Žižek określił jako najgłupsze, co można powiedzieć nawet w mało wymagającej kategorii zdrowego rozsądku: "musimy coś zrobić". O ile jednak w większości państw Europy narracja o słabnącej innowacyjności Unii podjęta została przez świat biznesu, to w Polsce zajął się tym premier Donald Tusk.
UE stała się chłopcem do bicia W parze z "utratą konkurencyjności" ruszyła inicjatywa deregulacyjna
To właśnie zapoczątkowana przez Donalda Tuska w styczniu akcja deregulacyjna, która docelowo rozszerzona na całą Europę podczas polskiej prezydencji, co oczywiście nigdy się nie wydarzyło, miała przywrócić jej konkurencyjność ze światowymi mocarstwami. Wisienką na torcie było namaszczenie na lidera deregulacji lokalnego miliardera - Rafała Brzoskę.
W propagandzie Unia Europejska szybko stała się chłopcem do bicia. Naśmiewano się regulacji dotyczących nakrętek, nakręcając narrację podsycaną przez biznes – deregulacja jest potrzebna na już. Dziś jednak deregulacja mało kogo już obchodzi, pierwotny impet przepadł, a dane o europejskiej gospodarce świadczą, że żaden deregulator nie jest jej szczególnie potrzebny.
Gospodarka Unii Europejskiej jest większa niż chińska. Ważną rolę odegrała Polska
Zestawienie danych o produkcie krajowym brutto świadczy, że zsumowane wartości państw europejskich są już wyższe niż PKB Chin. Oczywiście metodologia takich obliczeń jest zawodna, mowa też o PKB nominalnym, które krytykuje się w ogóle jako wskaźnik, jednak fakt faktem, że PKB państw Unii – wspólnoty gospodarczej z wolnym handlem – jest dziś większy niż chiński.
Osobną kwestię stanowią możliwe fałszerstwa danych płynących z gospodarki chińskiej, działające tam bańki spekulacyjne czy brak rzetelności porównawczej z okresu pandemii. Znów jednak nie sposób pominąć, że nawet z uwzględnieniem możliwych fałszerstw europejska gospodarka jest większa niż chińska. Po raz pierwszy, odkąd Wspólnotę opuściła Wielka Brytania.
Czytaj więcej: Polacy wykorzystują kryzys, żeby podbić brytyjski rynek. Te branże mogą zbić majątek
Wobec porównania krytyczne pozostają te same środowiska, które wcześniej bardzo chętnie zestawiały innowacyjność chińską i europejską na niekorzyść tej drugiej. Podmiotowe traktowanie Unii Europejskiej jest więc wygodne, gdy mówi się o jej deficytach, jednak gdy dochodzi do wykazania jej przewag, krytycy jak na ironię zachęcają do rozbicia wyników na poszczególne państwa.
W kompilacji nowych danych nie sposób także pominąć zasadniczej roli Polski – siódmej pod względem nominalnego PKB gospodarki w Unii Europejskiej. Przed nami zostały już tylko Szwecja, Holandia, Hiszpania, Włochy, Francja i Niemcy.


































