Polska sprzeciwiła się deklaracji w Unii Europejskiej dotyczącą priorytetów legislacyjnych na przyszły rok. Początkowo poinformowano, że Warszawa zablokowała dokument, jak się później okazało nieudolnie.O próbie zablokowania poinformowała korespondentka Polskiego Radia w Brukseli Beata Płomecka. – Polska zablokowała deklarację w UE dot priorytetów legislacyjnych 2022. W dokumencie jest między innymi pakiet klimatyczny i mechanizm warunkowości. Na spotkaniu ministrów ds europejskich PL dołączyła deklarację krytykującą uznaniowość mechanizmu – czytamy w twitterowym wpisie dziennikarki. Słowenia kierująca pracami Unii skonsultowała się z prawnikami Rady, po sprzeciwie Polski. Następnie ogłoszono, że jednomyślność nie jest potrzebna i dokument został przyjęty przy sprzeciwie Polski i Węgier na spotkaniu unijnych ministrów do spraw europejskich w Brukseli.Jak poinformowała PAP, głównym powodem sprzeciwu Warszawy jest zwłoka Komisji Europejskiej w zatwierdzeniu polskiego Krajowego Planu Odbudowy. – Stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś powiedział na spotkaniu, że Polska nie może poprzeć wspólnej deklaracji w sprawie priorytetów legislacyjnych UE na przyszły rok w obecnym kształcie. Polska podniosła, że szczególnie nie może zgodzić się na sformułowania, które otwierają możliwość stosowania środków przez instytucje unijne przeciwko poszczególnym państwem członkowskim, z uzasadnieniem domniemanej ochrony praworządności – przekazało źródło unijne. Polska złożyła oświadczenie, że zgadza się z celem obrony praworządność oraz obrony i wzmacniania demokracji w UE, a także ochrony europejskich wartości, ale zgodnie z wieloletnim stanowiskiem podkreśla, że jakikolwiek instrument, który ma wzmacniać praworządność, musi być oparty na zapisach traktatowych i musi być stosowany zgodnie z prawem UE. Zaznaczono też, że zasada praworządności nie powinna być wykorzystywana do wywierania presji politycznej.
Niemiecka policja opisała dość niecodzienną historię, której bohaterem był 40-letni Polak, który był o krok przed więzieniem. Współpasażerowie zapłacili za niego grzywnę tym samym, ratując go przed odsiadką. Jak podał portal polskiobserwator.de 12 grudnia br. około godziny 22.30 w Sehlen w kraju związkowym Meklemburgia-Pomorze Przednie zatrzymano do rutynowej kontroli polskiego busa. Jak poinformował Inspektorat Policji Federalnej w Stralsund po sprawdzeniu tożsamości, pasażerów funkcjonariusze odkryli, że jeden z nich poszukiwany jest przez niemieckie wymiar sprawiedliwości za niezapłaconą grzywnę.Polak nie zapłacił grzywny w wysokości 470,50 euro za współudział w kradzieży. Ponieważ mężczyzna nie zapłacił kary w wyznaczonym terminie sąd, wydał nakaz jego aresztowania. Mężczyzna został zatrzymany i trafił do aresztu, skąd miał zostać przewieziony do zakładu karnego. Dzięki wstawiennictwu swoich współpasażerów Polak odzyskał wolność już po kilku godzinach.
Bojowa postawa Polski na spotkaniu z komisarzem UE ds. Sprawiedliwości Didierem Reyndersem przekreśliła nadzieje na porozumienie, które mogło pomóc w odblokowaniu 36 miliardów euro dla Polski w ramach ożywienia gospodarki po pandemii – podała agencja Reuters, powołując się na członka delegacji, która towarzyszyła Reyndersowi w Warszawie.– Komisarz UE ds. Sprawiedliwości był „brutalnie” traktowany w zeszłym miesiącu w Warszawie podczas rozmów mających na celu rozładowanie sporu o niezależność polskiego sądownictwa, który blokuje miliardy euro w gospodarce – powiedział członek jego delegacji. Reuters podaje, że w starannie zainscenizowanym wystąpieniu medialnym minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaprezentował Didierowi Reyndersowi zdjęcia Warszawy zrujnowanej podczas II wojny światowej, sugerując, że Europa ma długą historię niesprawiedliwego traktowania Polski.
400 pokoi, kaplica, basen znajdą się w nowym hotelu dla posłów, który za blisko 300 mln zł chce zbudować Sejm. Ten obecny – jak informuje weekendowa "Gazeta Wyborcza" – ma zostać zburzony. Posłowie żalą się, że jest w nim standard jak w akademiku. Dom Poselski mieści się w dwóch budynkach przy Senackiej 1, w kompleksie zabudowań sejmowych. Z zakwaterowania w nim korzysta 185 posłów i 46 senatorów. Gmachy zaprojektowano w latach 80., a oddano do użytku w latach 1989 i 1994. Jak podała weekendowa Gazeta Wyborcza Kancelaria Sejmu chce je zburzyć. – Rozwiązania konstrukcyjne, upływ czasu, intensywność korzystania oraz zastosowane na przełomie lat 80. i 90. XX w. materiały powodują, że należy podjąć taką decyzję – przekonywała, jak relacjonuje "GW", kilka dni temu na posiedzeniu sejmowej komisji regulaminowej Agnieszka Kaczmarska, szefowa Kancelarii Sejmu.
Z tego co wiem w styczniu, będziemy mieli końcowe wnioski co do strat, jakie Polska poniosła w wyniku niemieckiej agresji i zbrodni, które zostały dokonane w czasie II wojny światowej – poinformował w piątek (03.12) poseł PiS Marek Ast. Podczas rozmowy Ast podkreślił, że "o tym należy mówić, przedstawić ten rachunek krzywd, które spowodowały, że Polska w stosunku do innych państw europejskich była tak dalece zapóźniona". Dodał, że "nawet obecnie, pomimo dobrych wskaźników ekonomicznych w Polsce, dystans między np. Polską a Niemcami jest duży. "Wobec powyższego ta kwestia musi być w agendzie rozmów polsko-niemieckich" – mowił poseł PiS. Wspomniano również, że Niemcy uważają temat reparacji za zamknięty, zdaniem posła nie mają racji.– Eksperci wyraźnie podkreślają, że Polska odzyskała suwerenność po 1989 r. i ja nie przypominam sobie, żebyśmy po 1989 r., w jakiekolwiek sposób, jakąkolwiek umową międzynarodową, dwustronną z Niemcami, zrezygnowali z roszczeń wobec Niemiec z tytułu poniesionych strat – podkreślił Ast.Poseł zapowiedział, że również kwestie strat poniesionych w wyniku agresji sowieckiej na Polskę zostaną oszacowane.Warto przypomnieć, że 26 listopada Premier Mateusz Morawiecki poinformował w wywiadzie dla agencji dpa, że podpisał dokument ustanawiający Instytut Strat Wojennych. Ma on zinstytucjonalizować wysiłki na rzecz badania wszystkich szkód wojennych, a także zająć się dalszym postępowaniem w sprawie roszczeń odszkodowawczych.
Najnowsze odkrycie z Jaskini Stajnia na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, może być przełomowe w rozumieniu historii Homo sapiens. Odkryto najstarszy znany w Eurazji przykład biżuterii dekorowanej motywem ułożonych w linię kropek.Archeolodzy wykopali wisiorek w Polsce, a konkretnie w Jaskini Stajnia na Wyżynie Częstochowskiej. Szacuje się, że ozdoba może liczyć 41500 lat, co oznacza, że jest najstarszym przykładem biżuterii znalezionym na terenie Eurazji. Może być to naprawdę duży przełom w jeszcze dokładniejszym poznawaniu historii.
Opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie dotyczącej kopalni węgla brunatnego Turów zostanie ogłoszona dopiero za kilka miesięcy, w 2022 roku. Informację przekazał w poniedziałek Ireneusz Kolowca z biura prasowego TSUE. – Rzecznik generalny Priit Pikamae przedłoży opinię w sprawie dotyczącej kopalni Turów 3 lutego 2022 r. – poinformował w poniedziałek 29 listopada na Twitterze Ireneusz Kolowca z biura prasowego TSUE TSUE informuje, że opinia rzecznika generalnego dotycząca dalszego wydobywania węgla w kopalni Turów zostanie podana 3 lutego 2022 r. Najczęściej stanowi ona wstęp do wyroku ostatecznego. TSUE może się z nią zgodzić i zwykle tak się dzieje, może jednak też wydać zupełnie inny wyrok.
Zakład Stomil-Poznań działa niemal sto lat. Jednak w ostatnim czasie zaczęły się nad nim zbierać czarne chmury. Jak podaje portal money.pl fabryce grozi upadłość. Taką niedaleką przyszłość wróżą jej związkowcy (NSZZ "Solidarność" Stomil-Poznań S.A., NSZZ Pracowników Stomil-Poznań S.A., ZZSO Stomil-Poznań S.A.).Stomil-Poznań SA to zakład oponiarski zlokalizowany w Poznaniu, o najdłuższej tradycji w Polsce, został założony w 1928. Poznańska spółka akcyjna należy do Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA. Był on jednym z pierwszych większych przedsiębiorstw II Rzeczpospolitej. Od początku działalność firmy była związana z wytwarzaniem gumy i opon, na początku produkowano głównie mniejsze – rowerowe, samochodowe i motocyklowe. Z czasem firma zajęła się oponami o znacznie większych gabarytach.
W fabryce samochodów osobowych Opla w Gliwicach wyprodukowano 500-tysięczny egzemplarz modelu Astra piątej generacji. A już pod koniec roku ta fabryka zostanie zamknięta – czytamy w „Gazecie Wyborczej”. Gliwicka fabryka Opla zakończy działalność po 23 latach. Pierwsze samochody osobowe Opla wyprodukowano w Gliwicach w ostatnim dniu sierpnia 1998 r., w gliwickiej fabryce powstało ponad 2,75 mln aut. – Jubileuszowa, granatowa Astra z silnikiem 1.2 turbo i sześciostopniową skrzynią biegów trafi do klienta w Niemczech – poinformowała w komunikacie prasowym Agnieszka Brania, rzeczniczka prasowa spółki Opel Manufacturing Poland, do której należy fabryka aut w Gliwicach. Jak informuje poinformowała „Gazetę Wyborczą” Agnieszka Brania, najbliższy tydzień będzie stał pod znakiem stopniowego wygaszania produkcji tak, aby ostatnie auto opuściło fabrykę 30 listopada.
Czesi otrzymali od Polski nową propozycję rozwiązania sporu o kopalnię Turów, jednak jest ona nie do przyjęcia – poinformowało we wtorek czeskie ministerstwo środowiska. Optymistyczne zapewnienia, że konflikt niebawem się zakończy, nie spełniły się, a licznik kar dla Polski za niewdrożenie środków tymczasowych wciąż bije.W poniedziałek (15.11) polska minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała o zaproszeniu Czechów do pilnego wznowienia rozmów w Warszawie w sprawie kopalni Turów. Szefowa MKiŚ przekazała w poniedziałek na Twitterze, że ministerstwo przesłało do kierowanego przez Richarda Brabeca czeskiego ministerstwa środowiska propozycję w sprawie spornego zapisu artykułu w negocjowanej umowie dotyczącej Turowa. Czeski resort środowiska przekazał we wtorek (16.11), że projekt jest nie do przyjęcia. Ministerstwo naszych sąsiadów poinformowało, że zanim zostaną podjęte jakiekolwiek dalsze kroki, będzie musiało przedyskutować propozycję z nowym rządem, który powstaje po wyborach parlamentarnych w Czechach.– Biorąc pod uwagę sytuację polityczną, otrzymany wniosek będzie musiał być omówiony po stronie czeskiej z przedstawicielami partii tworzących nowy rząd, a dopiero wtedy Republika Czeska będzie mogła podjąć dalsze kroki – poinformowała Petra Roubiczkova, rzeczniczka ministerstwa środowiska Czech.
15 listopada zakończyły się negocjacje między Radą UE a Parlamentem Europejskim (PE) w sprawie budżetu UE na rok 2022. Osiągnięto porozumienie – poinformowało we wtorek Ministerstwo Finansów. Według Komisji Europejskiej oraz polskich negocjatorów przyjęty budżet zapewni zachowanie właściwej równowagi pomiędzy realizacją bieżących programów, a zapewnieniem środków na nowe wyzwania, m.in. dzięki dostępnym instrumentom elastyczności.
Zdaniem publicysty „Die Welt” Unia Europejska powinna uznać prawo Polski do ochrony swoich granic na wschodzie, a tym samym też prawo do budowy muru. Przemawiają za tym m.in. doświadczenia historyczne Polaków.Sytuacja na granicy między Polską a Białorusią stale się zaostrza. Migranci, zwabieni do UE i chcący ubiegać się o status uchodźcy, tkwią na granicy Polski z Białorusią. Gra Łukaszenki o władzę przynosi im cierpienie, a polityczna gra trwa w najlepsze.Kto w obliczu kryzysu uchodźczego na Białorusi mówi tylko o człowieczeństwie, ten zbytnio upraszcza problem. Polska ma przekonujące powody do zabezpieczenia swojego terytorium – pisze publicysta „Die Welt” Thomas Schmid. – Każdy, kto tylko mówi o człowieczeństwie w obliczu uchodźców na Białorusi, upraszcza problem. Po pierwsze, ochrona granicy jest zapisana w prawie UE. Po drugie, Polska ma bardzo dobry powód do zabezpieczenia własnego terytorium – podkreślił Thomas Schmid, publicysta „Die Welt”W strefie przygranicznej między Białorusią a Polską rozgrywa się właśnie katastrofa humanitarna. Tysiące uchodźców chce przedostać się przez Polskę na Zachód, jednak 15 tys. polskich żołnierzy nie pozwala im na to – czytamy w sobotnim wydaniu „Die Welt”.
W budżecie Unii Europejskiej na 2022 rok znalazła się propozycja KE dotycząca przeznaczenia 25 milionów euro na ochronę granicy z Białorusią. Wynika z informacji uzyskanych przez brukselską korespondentkę Polskiego Radia Beatę Płomecką.W unijnym budżecie na rok 2022 miałoby się znaleźć 25 mln euro na ochronę granicy. Jednak pieniądze nie mogłyby być wykorzystane na budowę muru, czy innej bariery, ale na systemy nadzoru i sprzętu, kamery termowizyjne, czy drony – informuje "PR24". Na piątek zaplanowano negocjacje w sprawie unijnego budżetu. W rozmowach wezmą udział przedstawiciele Komisji Europejskiej, państw członkowskich i Parlamentu Europejskiego.
Dziś ma się rozstrzygnąć, czy w sprawie kopalni Turów dogadamy się z Czechami sami, czy w sporze będzie musiał nam pomóc Trybunał Europejski. W piątek (5.11) Polska i Czechy wróciły do zerwanych niemal miesiąc temu negocjacji. Minister klimatu Anna Moskwa zapewniła, że oba kraje są „w dobrym dialogu”, a do ustalenia pozostały szczegóły. Nowa minister środowiska w rozmowie z "DGP" powiedziała o propozycji porozumienia zaproponowanej przez rząd w Pradze.– Poprzednie rozmowy odbywały się w klimacie wyborów w Czechach. To nie sprzyjało dialogowi, więc zostały przerwane. Ostatnie dni dają szansę na porozumienie – mówi Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska.Zdaniem Moskwy, rządowi Czech opłaca porozumieć się z Polską, bo inaczej pieniądze będą płynęły do kasy Unii Europejskiej w postaci kar, a nie do ich kieszeni.
Polskie produkty cieszą się uznaniem naszych sąsiadów. Na półkach niemieckich sklepów z łatwością można znaleźć rodzime artykuły. Jak sprawdził Business Insider produkty z Polski są coraz bardziej popularne.Wchodząc do sklepu w Niemczech nie będziemy mieli problemu z zakupem polskiego piwa, słodyczy czy tradycyjnych dań. Widok barszczu, flaczkó oraz smalcu na sklepowych półkach u naszych sąsiadów nikogo nie powinien już dziwić.W Niemczech mieszka wielu naszych rodaków i w popularnych miejscowościach, w których żyją Polacy zazwyczaj można znaleźć polskie produkty. Jednak dziennikarz Business Insider odwiedził dzielnicę Bad Godesberg w zachodnioniemieckim Bonn, gdzie mieszkańcami są głównie zamożni Niemcy. I ku jego zdziwieniu sklepowe półki wręcz uginały się od polskich artykułów.
Od 8 listopada będzie można składać wnioski o nowy dowód osobisty. Zmiany dotyczą zarówno wyglądu nowych dokumentów, jak i procedury ich uzyskiwania. O dokument dla dzieci poniżej 12. roku życia - bez odcisków i podpisu - można wnioskować przez internet już od niedzieli (7.11).Nowe dowody osobiste mają zawierać odciski palców i podpis posiadacza. W niedzielę, 7 listopada mają zostać wdrożone rozwiązania techniczne umożliwiające wydawanie nowych dowodów osobistych.
W Polsce jest już milion wegetarian i wegan, a dwa razy więcej przygotowuje się na ten krok. Coraz więcej Polaków ogranicza lub zupełnie rezygnuje ze spożycia mięsa. Obserwowane trendy to w dużej mierze zasługa młodszych pokoleń - stwierdzono w analizie Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Analitycy PIE zwrócili uwagę, że "podobnie jak reszta Europy, Polacy w coraz większej liczbie ograniczają lub zupełnie rezygnują ze spożycia mięsa". Nawyki żywieniowe mocno się zmieniły. Młodzi Polacy odstawili częściowo lub zupełnie mięso. Idzie za tym fakt, że sprzedaż produktów mięsnych spada.
Jak podaje Deutsche Welle szykuje się zmiana na stanowisku ambasadora RP w Niemczech. Od stycznia Andrzej Przyłębski przestanie być ambasadorem w Berlinie. Informację potwierdziła rzecznik prasowa ambasady RP Magdalena Szuber-Zasacka.Informację o planowanej zmianie na stanowisku szefa jednej z kluczowych polskich placówek zagranicznych potwierdziły w piątek, 5 listopada, w rozmowie z Deutsche Welle źródła dyplomatyczne w Berlinie. Nie wiadomo jednak, kto zastąpi Andrzeja Przyłębskiego. DW poinformowało, że zmiana w polskiej ambasadzie jest związana z objęciem władzy przez nowy rząd w Niemczech. Na czele koalicji socjaldemokratycznej SPD, Zielonych i liberalnej FDP ma stanąć jako kanclerz Olaf Scholz. W piątek ambasador był poza Berlinem i – jak poinformowano DW – chciałby się jeszcze kilka dni wstrzymać z oficjalną wypowiedzią na temat swojego odejścia.
RMF FM, dotarło do projektu ugody w sprawie kopalni Turów, Polska może przekazać Czechom 50 mln euro na ochronę środowiska. W zamian za to Praga ma wycofać skargę, złożoną w Trybunale Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Według nieoficjalnych doniesień nowa ministra klimatu Anna Moskwa może przywieźć w piątek (05.11) ugodę. Trwający od miesięcy spór o kopalnię Turów z naszymi południowymi sąsiadami, może się zakończyć już niebawem. To ostatni moment, by jeszcze przed pierwszą rozprawą w Trybunale Sprawiedliwości UE zawrzeć chociażby wstępne porozumienie.Jak podali dziennikarze RMF FM Obie strony uzgodniły już warunki finansowe Polska przeleje 15 milionów euro na konto czeskiego rządu i 35 milionów euro na konto przygranicznego samorządu libereckiego. Pieniądze mają zostać przeznaczone na ochronę środowiska. Dodatkowo Polska ma się zobowiązać, że samowolnie nie poszerzy kopalni w stronę czeskiej granicy.
Na polskiej granicy powstanie "symbol determinacji" w ograniczaniu nielegalnej migracji z kierunku białoruskiego – podkreślił podczas czwartkowej konferencji minister Mariusz Kamiński, szef resortu spraw wewnętrznych i administracji. Podczas czwartkowej konferencji przedstawiono szczegóły budowy i konstrukcji 180-kilometrowej zapory.
Piątkowe rozmowy w Pradze w sprawie kopalni Turów nie przyniosły porozumienia. Polska i Czechy wciąż nie wypracowały rozwiązania w sprawie konfliktu o działanie kopalni. Do zawarcia porozumienia ze stroną czeską w sprawie kopalni Turów potrzebny jest czas i prawdopodobnie w poniedziałek zostanie ogłoszony ostateczny komunikat - przekazała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Jeszcze dziś szefowa resortu klimatu Anna Moskwa mówiła o dużej szansie na porozumienie w sprawie Turowa. Niestety nie udało się, a kolejne rozmowy odbędą się w poniedziałek (8.11). Martin Puta, hejtman kraju libereckiego podkreślił, że dobrą wiadomością jest to, że obie strony znowu rozmawiają. – Do zawarcia porozumienia ze stroną czeską w sprawie Turowa potrzebny czas i prawdopodobnie w poniedziałek zostanie ogłoszony ostateczny komunikat – powiedziała w piątek szefowa resortu klimatu Anna Moskwa. W piątek (05.11) w Pradze wznowiono polsko-czeskie negocjacje w sprawie kopalni Turów. Była to 18. runda rozmów z udziałem obu stron. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa jeszcze przed wznowieniem negocjacji mówiła, że do wynegocjowania zostały dwa punkty, z których jeden miał dotyczyć okresu obowiązywania umowy. Nie udało się jednak dogadać w tej sprawie.Resort klimatu w opublikowanym w piątek (05.11) komunikacie poinformował, że "od początku na pierwszym miejscu polski rząd stawiał zabezpieczenie interesu lokalnych społeczności". – Oferta, jaka została przekazana stronie czeskiej, stanowi najlepszy dowód na dobrą wolę polskiej strony. Chroni ona i zabezpiecza bieżące oraz przyszłe interesy mieszkańców polskich i czeskich regionów przygranicznych, w tym Kraju Libereckiego, sąsiadującego z terenami KWB Turów – przekazało MKiŚ.
Groby bliskich osób pozwalają im rodzinom i przyjaciołom zachować pamięć po zmarłych. Osoby opiekujące się grobem powinny pamiętać o regularnym wnoszeniu opłaty za grób. Jeśli o tym zapomną, po 20 latach mogą się bardzo zdziwić.Zgodnie z ustawą o cmentarzach i chowaniu zmarłych z dnia 1 stycznia 1959, po upływie 20 lat od ostatniego pochówku, jeśli opłata nie zostanie uiszczona, grób ziemny może zostać zlikwidowany, a miejsce grzebalne wykorzystane ponownie, pod nowy pochówek.Jak podaje portal prawo.pl od takiej decyzji można się odwołać do sądu. Nie jest też tak, że zarząd cmentarza ma obowiązek likwidacji grobu, gdy nie ma opłat. Rodzina nie powinna się obawiać windykacji kosztów likwidacji nagrobka, bo to zależy od zarządu cmentarza.Jak mówi ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych, grób może być użyty do ponownego chowania, jeśli po upływie 20 lat od zawarcia przez zarząd cmentarza umowy cywilnoprawnej z dysponentem grobu, nie zostanie dokonana kolejna opłata. Użytkownik grobu może wtedy zgłosić zastrzeżenie przeciw pochowaniu w nim innych osób. Zastrzeżenie wraz z uiszczeniem opłaty przewidzianej za pochowanie zwłok powoduje, że grób nadal będzie w jego użytkowaniu. Zastrzeżenie ma skutek na dalszych 20 lat i może być odnowione.
Jak podaje portal Politico kanclerz Angela Merkel nie zgadza się z unijnymi przywódcami, którzy domagają się zdecydowanej reakcji wobec polskiego rządu. Zdaniem Merkel Komisja Europejska powinna postąpić łagodniej wobec Warszawy. "Merkel chce rozwiązania tego problemu. Nie chce zostawiać podzielonej Unii. Tu chodzi o jej spuściznę" - mówi jedno ze źródeł. Jak pisze portal, jej postawa już teraz wywołuje niezadowolenie wśród zwolenników bardziej zdecydowanych działań wobec Polski, z Holandią na czele.Politico zwraca uwagę, że zeszłotygodniowy szczyt europejskich przywódców pokazał, jakim problemem stał się w Europie spór o praworządność w Polsce. Zdaniem autora artykułu Mujtaby Rahmana kryzys przekłada się na stosunki pomiędzy państwami Europy Zachodniej - z kanclerz Angelą Merkel gotową bronić swojego pomysłu na rozwiązanie impasu, krajami domagającymi się bardziej radykalnych działań wobec Polski i "słabą szefową Komisji Europejskiej pośrodku". Portal podkreślił, że polska sprawa "jest tak kontrowersyjna", że ostatecznie w debacie "wzięły udział wszystkie państwa członkowskie". Rahman zauważa przy tym, że wcześniejsze wystąpienie Morawieckiego w Parlamencie Europejskim "było szczególnie szokujące dla wielu krajów członkowskich".– Przemawiał do UE tak, jakby była bytem zewnętrznym, jak ktoś, kto nie jest mentalnie wewnątrz Unii – powiedział cytowany przez Politico jeden z wysokich rangą urzędników. – Polska groźba brzmi: dajcie nam pieniądze bez warunków, abyśmy mogli w spokoju budować autokrację w UE, albo zniszczymy waszą unię – dodaje.Wielu unijnych przywódców wyraźnie naciskało na Komisję, aby wstrzymała unijne fundusze do czasu wprowadzenia reform sądowniczych w Polsce, o których w zeszłym tygodniu mówiła w Parlamencie Europejskim przewodnicząca Ursula von der Leyen.Portal Politico twierdzi, że "wypowiedzi Merkel już negatywnie wpłynęły na Polskę i Węgry", a rezultatem jej uspokajającego podejścia "będzie oczywiście większy sprzeciw". Unijni urzędnicy ostrzegają, że jej waga i wpływ na debatę nie powinny być pomijane".
Prezydent Andrzej Duda postanowił wyremontować swoje rezydencje, zapominając chyba o trwającej pandemii i coraz wyższych cenach dosłownie wszystkiego. Ośrodki na Półwyspie Helskim i w Wiśle znalazły się na czołowych miejscach listy inwestycji w ramach wielkiego przetargu remontowego.Prezydent Andrzej Duda postanowił wymienić umeblowanie w rezydencji w Juracie. Jak napisał "Fakt", na meble "do siedzenia" do salonu i sypialni kancelaria wydała 16 tys. zł, a za usługi dodatkowy 1 tys. zł. Generalny remont, który czeka ośrodek, może kosztować nawet 4,6 mln zł, a na wszystkie prezydenckie "domy wyjazdowe" nawet 25 mln zł. Polski producent mebli ujawnił, że zaopatrzył w meble prezydencką rezydencję na Helu. „Nasza ostatnia realizacja – która dała nam ogromną przyjemność i radość. Możliwość wykonania autorskich mebli dla tak szczególnego miejsca napawa nas dumą” – czytamy na stronie facebookowej firmy Zabłyszcz. Chodzi o dwa szezlongi z poduszkami, dwie ławeczki pikowane, kilka tapicerowanych krzeseł do jadalni i podwójne łózko do sypialni. Kancelaria Prezydenta milczy na temat oficjalnych remontów. Cytowani przez "Fakt", podali jedynie, że wymieniono i przebudowano przepompownię ścieków za 46,1 tys. zł. To jednak nie koniec. Z dokumentacji przedstawionej w zamówieniach Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta wynika, że letnie i zimowe rezydencje prezydenta przejdą gruntowną odnowę, która może kosztować nawet 25 mln zł. Specyfikacja warunków zamówienia jest o tyle szeroka, że zawiera od robót: budowlanych, instalacyjnych i wykończeniowych po urządzanie, a więc meble, instalacja AGD, itd.
Skala skrajnego ubóstwa rośnie. Najnowsze dane mówią o prawie 400 tys. Polakach, którym brakuje środków do życia. Według minister rodziny i polityki społecznej Marleny Maląg „problem jest przejściowy”. W poniedziałek Polski Komitet Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu (EAPN Polska) opublikował raport na temat biedy w Polsce. Wynika z niego, że w 2020 r. zasięg ubóstwa skrajnego zwiększył się z 4,2 do 5,2 proc., a liczba Polaków żyjących w skrajnym ubóstwie zwiększyła się o około 378 tys. – z 1,6 mln w 2019 do 2 mln w 2020 r.Minister rodziny i polityki społecznej komentując najnowszy raport EAPN Polska, podkreśliła, że mimo tych danych ubóstwo skrajne wciąż utrzymuje się na dużo niższym poziomie niż w 2015 r. – Owszem, w ujęciu statystycznym w 2020 r. ubóstwo skrajne wzrosło względem roku poprzedniego z 4,2 proc. do 5,2 proc., ale wciąż utrzymuje się na poziomie niższym niż jeszcze w 2018 r., kiedy wskaźnik zagrożenia ubóstwem skrajnym wynosił 5,4 proc. i dużo niższym niż w 2015 r., kiedy wynosił 6,5 proc. – wskazała szefowa Marlena Maląg. Dodała, że w ocenie Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wzrost ten ma charakter przejściowy i związany jest z pandemią koronawirusa.– Mówiąc wprost, gospodarstwa domowe w okresie pandemii wydawały mniej, ponieważ część sklepów, restauracji czy punktów usługowych była zamknięta. Warto także zaznaczyć, że gospodarstwa ubogie to w dużej mierze gospodarstwa emerytów, rencistów i rodzin o niższych kompetencjach cyfrowych, co jest warunkiem koniecznym do korzystania z elektronicznych kanałów sprzedaży towarów i usług - mówiła Marlena Maląg.
W sporze UE z Polską o praworządność kanclerz Niemiec Angela Merkel wezwała do polubownego rozwiązania – pisze agencja dpa. UE musi "znaleźć sposoby na powrót do siebie" - powiedziała Merkel po przyjeździe na szczyt UE w Brukseli. Przekazała w czwartek PAP.Szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki stwierdził po przyjeździe na szczyt, że Polska "nie ugnie się pod presją szantażu". Komisja Europejska od miesięcy wstrzymuje wypłatę pieniędzy z funduszu pomocowego w wysokości 36 mld euro, które Polska miała nadzieję otrzymać – pisze agencja dpa.– Unia musi "znaleźć sposoby na powrót do siebie" – stwierdziła Merkel. – Ponieważ kaskada sporów prawnych przed europejskim Trybunałem Sprawiedliwości nie jest jeszcze rozwiązaniem problemu, jak żyć zgodnie z praworządnością – podkreśliła kanclerz.Będzie to prawdopodobnie ostatni szczyt Merkel jako kanclerza. Kiedy prezydent federalny Frank-Walter Steinmeier wręczy jej we wtorek akt odwołania, będzie ona pełnić swoją funkcję tylko na zasadzie wykonawczej, do czasu powołania nowego rządu. Według dyplomatów na szczycie zaplanowano ceremonię pożegnalną poinformowało dpa.
Sędziowie zapowiedzieli, że zignorują wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Jak powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą” – Wojciech Hermeliński sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku: Niezawiśli sędziowie nie mogą się zmuszać do orzekania z sędziami, co do których niezawisłości mają wątpliwości. Jak informuje rp.pl, Lista sędziów, którzy nie chcą orzekać z nominatami "nowej KRS" liczy ponad 250 nazwisk.– Wydłuża się lista sędziów, którzy twierdzą, że nominaci nowej Krajowej Rady Sądownictwa, w tym osoby zasiadające w Sądzie Najwyższym, nie są sądem ustanowionym ustawą i nie spełniają warunków niezależności. Nie będą zatem z nimi orzekać. Co więcej, ich wyroki mogą być uznane za niebyłe. Na postawienie takiej tezy, ich zdaniem, pozwala decyzja unijnego Trybunału, który odwoływał się do art. 19 traktatu o UE. Problem w tym, że 7 października Trybunał Konstytucyjny uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją – podaje „Rzeczpospolita”. Sędzia Jarosław Matras z Izby Karnej Sądu Najwyższego powiedział w rozmowie z gazetą, że „nie zmienił zdania” po wyroku TK i będzie orzekał jak przed nim. – Jeśli tylko wyjdę na salę po wyroku Trybunału z 7 października, będę orzekał tak samo (…) W mojej ocenie, z uwagi na wskazane już w orzeczeniu o sygnaturze I KZ 29/21 naruszenia konstytucji, których efektem było dokooptowanie do składu Trybunału Konstytucyjnego osób na zajęte już miejsca, sędziowskie orzeczenie TK z 7 października nie ma charakteru wyroku TK – podkreślił.Jak podkreśla „Rzeczpospolita”, problem w tym, że przez ignorowanie przez sędziów wyroku TK mogą ucierpieć obywatele. Bo wyroki zapadłe w ich sprawach będą mogły kiedyś zostać unieważnione.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział, że zwróci się do rządu o rozważenie podjęcia procedury prawnej pozwania Niemiec przed TSUE. Zarzuca naszym sąsiadom naruszenie traktatów UE przez upolitycznienie sądownictwa. Ziobro zapowiedział, że skieruje do Rady Ministrów wniosek o rozważenie podjęcia procedury prawnej pozwania Niemiec przed TSUE.– Jako minister sprawiedliwości zwrócę się do polskiego rządu o rozważenie podjęcia procedury prawnej opartej na art. 259 Traktatu o Funkcjonowaniu UE, który daje każdemu państwu prawo do wytyczenia pozwu wobec innego państwa Unii Europejskiej, jeżeli są ku temu istotne podstawy traktatowe – zapowiedział Zbigniew Ziobro na poniedziałkowej konferencji prasowej (18 października). Zwrócił uwagę, że w przypadku Niemiec udział Bundestagu (izby niższej niemieckiego parlamentu) w wyborze władz Federalnego Trybunału Sprawiedliwości (najwyższej instancji sądownictwa karnego i cywilnego w Niemczech) jest „całkowity, dużo dalej idący niż w Polsce”. – Jeśli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu stwierdza, że udział polityków w procedurze wyboru władz (sądowniczych w Polsce - PAP) nasuwa wątpliwości co do niezawisłości takich przyszłych sędziów, to w takim razie zadajmy pytanie, jaki ten udział ma wpływ na niezawisłość przyszłych sędziów w Niemczech – powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.