Polacy będą żyć w betonowych klatkach. Takie metraże mieszkań oferują teraz deweloperzy

Jednym z przejawów kryzysu w polskiej mieszkaniówce jest to, że za pozyskiwane z coraz większym trudem kredyty możemy kupić coraz mniej. Po latach wzrostów cen, które bezprecedensowo przyśpieszyły po wprowadzeniu tzw. bezpiecznego kredytu 2 proc., dopiero ostatnie miesiące przyniosły stabilizacje i spadki cen mieszkań. Mimo to dane są jednak nieubłagane – Polacy muszą decydować się na coraz mniejsze mieszkania.
Mieszkania kurczą się z roku na rok. Polacy żyją w betonowych klatkach
Dane Głównego Urzędu Statystycznego są jednoznaczne – mieszkamy w coraz mniejszych lokalach. Nie chodzi już nawet tylko o to, jakie mieszkania najlepiej się sprzedają. Systematycznie kurczy się metraż mieszkań oddawanych do użytku przez deweloperów. Jak policzył "Bankier" w ciągu 10 lat średni metraż skurczył się o 8 mkw.
W IV kw. 2024 r. powierzchnia oddawanych do użytku nowych mieszkań wynosiła średnio 51,4 mkw. Tylko w stosunku do analogicznego okresu w 2023 r. mieszkania zmalały o 0,4 mkw.

W 18 lat ze średniego metrażu zniknęło ponad 16 metrów kwadratowych
Skalę problemu kurczących się mieszkań dobrze ilustruje porównanie z rekordowym rokiem 2008. Wówczas średni metraż oddawanych do użytku mieszkań wynosił 67,8 mkw. To oznacza o 16,4 mkw mniejsze mieszkania w ciągu mniej niż 20 lat. Na rynku bez problemu można znaleźć mikrokawalerki, których cały metraż jest mniejszy niż ta różnica.
Praktyki deweloperów mogą odpowiadać za kurczące się mieszkania, ale coraz mniejsze metraże osiągają także domy jednorodzinne. Tu spadki średnich metraży zachodzą jeszcze szybciej niż w zabudowie wielorodzinnej. W IV kw. 2024 r. średni metraż wyniósł 130,1 mkw, 4 mkw mniej niż jeszcze 2 lata temu, metr mniej niż w IV kw. 2023 r.

Zdolność kredytowa skazuje Polaków na życie na słabo zurbanizowanych przedmieściach
Choć trzeba brać pod uwagę, że wzrosty cen mieszkań niechybnie zmierzają ku końcowi i rozpoczęły się już spadki, to nadal obserwować będziemy skutki katastrofy spowodowanej dopłatami do kredytów. Bilans bezpiecznego kredytu 2 proc. to w zależności od lokalizacji wzrost średnich cen mieszkań od 20 do nawet 40 proc.
W ostatnim czasie o faktycznych możliwościach Polaków pisała warszawska "Gazeta Wyborcza", która pod uwagę wzięła co prawda specyficzny rynek stolicy, jednak ogólną diagnozę można odnieść do wielu innych dużych miast: niechybnie rozleją się one na słabo zurbanizowane przedmieścia, często nieprzygotowane na napływ mieszkańców, bo na mieszkania w mieście mało kogo stać.
W przypadku Warszawy, jednak dane te z niewielką korektą można odnieść do innych miast wojewódzkich, Krakowa, Wrocławia Trójmiasta, realna zdolność kredytowa przeciętnego klienta deweloperów ma się kończyć średnio na 560 tys. zł. Za tę kwotę, przy średniej cenie metra na poziomie 18 tys. zł, można w stolicy kupić mieszkanie o powierzchni ok. 30-metrowej.




































