Pilny apel MSZ do podróżnych. Ten kraj zdecydowanie odpuść. "Ewakuacja nie zawsze jest możliwa"

Ministerstwo Spraw Zagranicznych za pomocą czterostopniowej skali określa, do jakich państw polscy turyści nie powinni wyjeżdżać. Pod uwagę brane są różne niebezpieczeństwa, których wystąpienie może wywołać potrzebę nagłej ewakuacji. Ta jednak nie zawsze jest możliwa. Radosław Sikorski zaapelował do Polaków, do tych państw lepiej nie podróżować.
Tak Polacy spędzili tegoroczne wakacje
W tegorocznych planach wyjazdowych Polaków wyraźnie widać nowy trend. Priorytetem stało się bezpieczeństwo, które zepchnęło na dalszy plan chęć eksploracji niepewnych regionów. Dane Polskiej Izby Turystyki na sezon 2025 nie pozostawiają złudzeń, a absolutnymi liderami rezerwacji są kraje basenu Morza Śródziemnego. Grecja, z jej stabilną ofertą i rozbudowaną infrastrukturą, przyciągnęła rekordową liczbę turystów z Polski w 2025 roku, notując wyraźny wzrost zainteresowania w porównaniu do poprzednich lat.
Niewiele ustępuje jej Hiszpania, ceniona za przewidywalność i wysoki standard usług. Do łask wracają również Turcja i Tunezja, które po latach niestabilności politycznej odbudowały zaufanie, oferując atrakcyjny stosunek jakości do ceny. Analitycy rynku wskazują, że za tymi wyborami stoi nie tylko chęć odpoczynku, ale przede wszystkim świadoma kalkulacja ryzyka.

Znakomita część ankietowanych przez Polską Organizację Turystyczną wskazało bezpieczeństwo regionu jako główny czynnik decydujący o wyborze miejsca na urlop. To znacząca zmiana w porównaniu z latami sprzed pandemii, gdy w cenie były bardziej egzotyczne i mniej oczywiste kierunki. Dziś gwarancja spokojnego powrotu do domu jest warta więcej niż najbardziej oryginalne zdjęcia z podróży. Tendencja ta pokazuje, że Polacy odrobili lekcję z ostatnich globalnych kryzysów i wolą inwestować w pewny wypoczynek.
Nic jednak dziwnego, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych przedstawia komunikaty dotyczące niebezpieczeństw w poszczególnych regionach świata. Tutaj lepiej nie wyjeżdżać, resort wskazuje na szereg trudności.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych ostrzega Polaków
Stanowcze komunikaty MSZ dotyczące konkretnych regionów świata nie są jedynie sugestią. Bazują na czterostopniowej skali oceny zagrożenia, a w przypadku tych państw i terytoriów obowiązuje najwyższy, czwarty poziom. Oznacza on, że ryzyko utraty zdrowia lub życia jest ekstremalnie wysokie, a polskie służby konsularne mają minimalne lub zerowe możliwości udzielenia pomocy na miejscu.
Przypomnijmy, że w tej skali najniższy poziom oznacza zwykłą ostrożność, drugi wzmożoną czujność z powodu np. przestępczości czy trudnych warunków lokalnych. Trzeci stopień to już wyraźne odradzanie podróży turystycznych i zalecenie wyjazdu tylko w sytuacjach koniecznych. Czwarty, najwyższy, wskazuje na ekstremalne ryzyko i oznacza, że MSZ apeluje o natychmiastowe opuszczenie kraju lub całkowite zrezygnowanie z wyjazdu.

W przypadku Ukrainy zagrożenie nie ogranicza się do linii frontu. Regularne ataki rakietowe i naloty dronów obejmują całe terytorium kraju, włącznie z miastami uznawanymi za relatywnie bezpieczne. Z kolei w Federacji Rosyjskiej, poza nieprzewidywalnością działań wojennych, dochodzi ryzyko arbitralnych zatrzymań, wrogiego nastawienia do Polaków oraz problemów z podstawowymi usługami, jak działanie kart płatniczych.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest równie niestabilna. W Izraelu cykliczne eskalacje i ataki rakietowe mogą wybuchnąć bez ostrzeżenia, a Strefa Gazy pozostaje de facto zamkniętą strefą militarną, niedostępną dla ruchu turystycznego. Resort spraw zagranicznych podkreśla, że ignorowanie tych ostrzeżeń jest równoznaczne z wzięciem na siebie pełnej odpowiedzialności za konsekwencje, które w warunkach wojennych mogą być tragiczne.
Resort ostrzega, co może się wydarzyć, jeśli podróżujący nie wezmą ostrzeżeń na poważnie.
Zobacz: Powrót do szkoły może mocno uszczuplić portfele rodziców. Surowo zapłacą za nieobecności


Ministerstwo Spraw Zagranicznych stawia sprawę jasno
Przekonanie, że w razie kłopotów polski paszport gwarantuje bezpieczną ewakuację, jest jednym z najniebezpieczniejszych mitów. Ustawa o służbie konsularnej jasno określa zakres pomocy, ale nie jest to zobowiązanie do przeprowadzania skomplikowanych i ryzykownych operacji w każdych warunkach. Jak dobitnie stwierdził wicepremier i szef MSZ Radosław Sikorski za pośrednictwem portalu X, ewakuacja nie zawsze i nie z każdego miejsca jest możliwa.
Podróżując wbrew wskazówkom MSZ narażamy nie tylko siebie ale też Polskę na koszty ewentualnej ewakuacji, która nie zawsze jest możliwa.
Jak TOPR przestrzega przed lawinami to się nie idzie w góry! - czytamy.
Zamknięcie przestrzeni powietrznej, zniszczenie dróg i lotnisk czy blokada granic to realne scenariusze, które uniemożliwiają działanie nawet najlepiej przygotowanym służbom. Koszty takich operacji, jeśli w ogóle dojdą do skutku, są astronomiczne i obciążają wszystkich podatników. Obejmują nie tylko czarter samolotów w strefie wojny, co wiąże się z gigantycznymi stawkami ubezpieczeniowymi, ale też ogromny wysiłek dyplomatyczny i logistyczny.
Co kluczowe, standardowe ubezpieczenie turystyczne niemal zawsze zawiera klauzulę wyłączającą odpowiedzialność ubezpieczyciela za szkody powstałe w wyniku działań wojennych lub aktów terroru. Oznacza to, że podróżujący do strefy konfliktu wbrew ostrzeżeniom jest zdany wyłącznie na siebie, zarówno pod względem logistycznym, jak i finansowym. Rejestracja w systemie Odyseusz jest absolutnym minimum, ale nie stanowi polisy ubezpieczeniowej. Ostatecznie, jak przypomina MSZ, w pierwszej kolejności obywatele powinni zadbać o swoje bezpieczeństwo, a najlepszym tego wyrazem jest rezygnacja z podróży w miejsca, gdzie państwo polskie mówi wprost: "Nie jedź”.





































