Nowe przepisy ws. CPK wchodzą w życie. Państwo da 120 dni na wyprowadzkę
Nowe regulacje zmieniają zasady gry dla osób posiadających nieruchomości na strategicznych terenach inwestycyjnych. Dla wielu to początek procesu, który może całkowicie odmienić ich codzienność. Co dokładnie przygotował ustawodawca i dlaczego budzi to tak duże emocje? W tle pojawiają się pytania o koszty, przyszłe restrykcje i to, czy właściciele faktycznie będą mieli wpływ na dalsze decyzje. Nowe przepisy mają wejść w życie szybciej, niż większość się spodziewała.
Nowe przepisy i szerszy kontekst zmian w krajowych inwestycjach
Choć prace legislacyjne często przechodzą bez większego echa, tym razem proponowane rozwiązania wywołały dyskusję na szeroką skalę. Państwo, argumentując koniecznością usprawnienia realizacji projektów o kluczowym znaczeniu gospodarczym, postawiło przed właścicielami gruntów zupełnie nowe obowiązki. Z pozoru brzmi to jak kolejna techniczna aktualizacja przepisów, jednak — jak podkreślają eksperci — konsekwencje mogą być znacznie dalej idące, niż wielu zakłada.
Zmiany te wpisują się w szerszą strategię modernizacji infrastruktury i przyspieszenia inwestycji centralnych. W praktyce jednak oznaczają, że zwykły właściciel działki położonej w pobliżu takiego projektu będzie musiał liczyć się z dodatkowymi formalnościami, ograniczeniami lub przymusem reorganizacji dotychczasowego sposobu korzystania z nieruchomości.
Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że tego typu przepisy, nawet jeśli kierowane są do wąskiej grupy, potrafią realnie wpłynąć na wartość rynkową działek, ich przeznaczenie, możliwości zabudowy, a nawet dostęp do podstawowych mediów. Dla wielu zapowiedź zmian jest więc sygnałem, że ich najbliższe otoczenie może wkrótce przejść gruntowną przebudowę — także taką, na którą nie mają wpływu.

Dlaczego nowe regulacje budzą tak duże napięcie?
Właściciele nieruchomości oraz samorządy wskazują, że kształt nowych przepisów nie tylko zwiększa ingerencję państwa w zarządzanie prywatnym majątkiem, lecz także może prowadzić do sytuacji, w której dotychczasowe decyzje urbanistyczne zostaną całkowicie przedefiniowane. Nakładanie nowych obowiązków, konieczność dostosowywania się do warunków inwestycji publicznych, a nawet ograniczenia w swobodnym zagospodarowaniu terenu — to elementy, które już teraz wzbudzają niepokój.
Dodatkowo niejasności budzi zakres kontroli, jaką państwo będzie mogło wykonywać na terenach objętych regulacją. W projektach wskazuje się na możliwość łatwiejszego uzyskania dostępu do prywatnych gruntów w ramach przygotowań inwestycyjnych. Właściciele obawiają się więc, że praktyka może wyjść daleko poza deklarowane usprawnienia.
Nie bez znaczenia jest również tempo prac legislacyjnych. Ustawodawca przyspieszył proces, tłumacząc to koniecznością uruchomienia kolejnych etapów dużych projektów infrastrukturalnych. Dla mieszkańców danych regionów oznacza to jednak niewielkie pole do konsultacji i krótszy czas na dostosowanie się do zmian. Choć rząd zapewnia, że regulacje są potrzebne i nie wpłyną negatywnie na prawa właścicieli, ci podchodzą do tego z dużą ostrożnością.
Napięcie rośnie także dlatego, że w wielu miejscach trwają już prace przygotowawcze do kolejnych inwestycji transportowych i energetycznych. Nowe prawo może dać im dodatkowy impuls — ale równocześnie zwiększyć zakres ograniczeń dla osób mieszkających na takich terenach.
Co dokładnie zmieni ustawa i których właścicieli obejmie?
Nowa ustawa zakłada, że właściciele gruntów położonych w bezpośrednim sąsiedztwie strategicznych inwestycji infrastrukturalnych będą zobowiązani do umożliwienia dostępu do swoich nieruchomości w celu prowadzenia badań, pomiarów, analiz geotechnicznych oraz prac przygotowawczych. Zgodnie z przyjętymi regulacjami, w przypadku wywłaszczenia, właściciel ma 120 dni na opuszczenie nieruchomości, co jest zmianą na plus.
Co więcej, państwo otrzyma możliwość czasowego zajęcia działki na potrzeby inwestycji — z obowiązkiem rekompensaty, lecz bez konieczności uzyskania pełnej zgody właściciela. Według projektu obejmie to m.in.:
- tereny przeznaczone pod duże inwestycje transportowe,
- obszary planowane pod nowe pasma energetyczne,
- grunty znajdujące się w korytarzach przyszłych linii kolejowych,
- działki w pobliżu rozbudowy infrastruktury surowcowej.

W praktyce oznacza to, że tysiące właścicieli mogą zostać objęte obowiązkami, o których wcześniej nawet nie myśleli. Dostęp do nieruchomości w określonych godzinach, ograniczenia w prowadzeniu własnych prac na działce, a w skrajnych przypadkach wyłączenie fragmentów gruntu z użytkowania — to scenariusze przewidziane w ustawie.
Choć państwo zapewnia, że każda ingerencja będzie rekompensowana, eksperci zwracają uwagę, że procedury odwoławcze mogą być długotrwałe, a wyceny szkód — mocno zróżnicowane. W efekcie właściciele nieruchomości znaleźli się w sytuacji, w której muszą liczyć się z realnymi konsekwencjami niezależnymi od nich decyzji inwestycyjnych.
Nowe przepisy dotyczące terenów strategicznych to jedna z najbardziej znaczących ingerencji państwa w gospodarowanie prywatnymi nieruchomościami w ostatnich latach. Choć ustawodawca tłumaczy zmiany koniecznością przyspieszenia kluczowych projektów, właściciele działek obawiają się ograniczeń i dodatkowych obowiązków. Ustawa daje państwu większą swobodę działania, jednocześnie przenosząc część ryzyka i uciążliwości na osoby prywatne. Nadchodzące miesiące pokażą, jak nowe regulacje zadziałają w praktyce — i czy obawy mieszkańców okażą się uzasadnione.