5 tys. zł kary za trzymanie tego w piwnicy. W tym przypadku prawo jest bezlitosne
Piwnica w polskim bloku to niemal instytucja. Przechowujemy w niej przetwory, rowery i niepotrzebne meble. Jednak składowanie niektórych przedmiotów jest surowo zabronione i traktowane jak tworzenie bomby z opóźnionym zapłonem. Trzymanie popularnego zapasu może skończyć się karą w wysokości 5000 złotych.
Polacy chętnie korzystają z piwnic
Polskie zasoby mieszkaniowe oferują cały przekrój pomieszczeń piwnicznych, a ich status prawny i techniczny bywa skrajnie różny. W starych kamienicach i blokach z wielkiej płyty najczęściej mamy do czynienia z klasycznymi piwnicami, które są formalnie "pomieszczeniami przynależnymi" do lokalu. Oznacza to, że są one trwale związane z własnością mieszkania i wpisane do tej samej księgi wieczystej.
Fizycznie są to zazwyczaj murowane boksy lub komórki wydzielone drewnianymi, często ażurowymi przepierzeniami, co samo w sobie stwarza dodatkowe ryzyko w przypadku pożaru, ułatwiając rozprzestrzenianie się dymu. Ich podstawowym problemem technicznym jest jednak wentylacja, zazwyczaj opiera się ona wyłącznie na niewielkich kratkach wentylacyjnych w ścianach zewnętrznych, które bywają niesprawne lub celowo zatykane przez lokatorów. Powoduje to nie tylko wilgoć, ale stwarza idealne warunki do gromadzenia się ciężkich gazów i oparów.

Zgoła inaczej wygląda sytuacja w nowym budownictwie. Deweloperzy oferują "komórki lokatorskie". Najczęściej mają one status pomieszczenia przynależnego i są powiązane z konkretnym lokalem, co potwierdza księga wieczysta, choć zdarza się, że stanowią jedynie przedmiot najmu lub odrębny udział we współwłasności (np. z własną księgą wieczystą) albo są wydzieloną częścią nieruchomości wspólnej. Fizycznie są to najczęściej boksy w hali garażowej, wydzielone cienką siatką lub płytami gipsowo-kartonowymi o niskiej odporności ogniowej. Jeszcze inny status ma piwnica w domu jednorodzinnym, która jest pełnoprawną kondygnacją, często mieszczącą garaż czy kotłownię, tam przepisy są inne. Niestety, mimo tych różnic, dla najbardziej niebezpiecznych materiałów prawo jest jednoznaczne i restrykcyjne.
Restrykcyjne prawo dotyczące piwnic
Wielu mieszkańców błędnie zakłada, że jedynym dokumentem regulującym zasady korzystania z piwnicy jest wewnętrzny regulamin spółdzielni lub wspólnoty mieszkaniowej. To poważny błąd. Regulaminy te nie mogą łagodzić przepisów krajowych, a jedynie je uszczegółowiać lub zaostrzać. Nadrzędne są tu zawsze akty prawa państwowego, przede wszystkim Prawo budowlane oraz kluczowe Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 7 czerwca 2010 r. w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów.
Podstawowa zasada jest prosta: sposób użytkowania piwnicy i komórki lokatorskiej nie może stwarzać zagrożenia pożarowego dla innych mieszkańców ani utrudniać akcji ratowniczej. Oznacza to bezwzględny zakaz składowania jakichkolwiek przedmiotów na korytarzach piwnicznych, które stanowią część wspólną i drogę ewakuacyjną. Porzucone meble, rowery czy kartony nie tylko blokują ucieczkę, ale także uniemożliwiają strażakom szybkie dotarcie do źródła ognia, rozdzielni elektrycznych czy głównych zaworów gazu.

Prawo kategorycznie zabrania też przechowywania w piwnicach i komórkach (czyli pomieszczeniach niebędących garażami) materiałów wybuchowych, pirotechnicznych (np. fajerwerków) oraz płynów o temperaturze zapłonu poniżej 100 st. C. Dotyczy to wielu rozpuszczalników, farb czy lakierów. Szczególnie niebezpieczne jest trzymanie butli z gazem propan-butan. Gaz ten jest cięższy od powietrza. W razie najmniejszej nieszczelności, w słabo wentylowanej piwnicy, zacznie wypełniać pomieszczenie od podłogi, tworząc wybuchową mieszankę. Do tragedii wystarczy wtedy jedna iskra z włącznika światła, termostatu starej lodówki czy nawet elektronarzędzia.
Tego nie można trzymać w piwnicy, grozi surowa kara
Największym i najczęstszym grzechem Polaków wydaje się jednak "chomikowanie" paliwa. Psychologiczna potrzeba posiadania zapasu, wzmocniona wahaniami cen na stacjach, pandemią czy sytuacją geopolityczną, bywa silniejsza niż rozsądek. O ile przepisy dopuszczają magazynowanie pewnych ilości paliwa w garażach, o tyle dla piwnic i komórek lokatorskich są absolutnie bezwzględne. Rozporządzenie MSWiA zabrania tam przechowywania cieczy palnych o temperaturze zapłonu poniżej 100 st. C. Warto uświadomić sobie, że temperatura zapłonu benzyny to około -40 st. C, a oleju napędowego (choć potocznie uważanego za mniej groźny) to wciąż tylko około 55-60 st. C. Oba te paliwa z gigantycznym zapasem mieszczą się w kategorii zabronionej.
Powód jest prosty: opary benzyny, podobnie jak propan-butan, są cięższe od powietrza. W piwnicy będą gromadzić się przy posadzce, a ich stężenie może gwałtownie wzrosnąć. Iskra z byle powodu może zainicjować wybuch i pożar, który odetnie drogi ucieczki mieszkańcom wyższych kondygnacji. Nawet jeśli ktoś dysponuje garażem, limity są precyzyjne. W garażu wolnostojącym (do 100 m2) można trzymać do 200 litrów paliwa. W garażu w bryle budynku mieszkalnego (ale nie w hali wspólnej!) limit spada do 60 litrów. Co ważne, we wspólnych halach garażowych pod blokami zarządcy budynków bardzo często wprowadzają całkowity zakaz przechowywania paliwa w kanistrach, ze względu na wspólną instalację wentylacyjną i ogromne ryzyko dla całego obiektu. Paliwo musi być też przechowywane wyłącznie w atestowanych, szczelnych kanistrach metalowych lub wykonanych ze specjalnych tworzyw antystatycznych, a trzymanie go w bańkach po wodzie czy mleku to proszenie się o nieszczęście.
A jakie są kary? Kontrola administracji lub, co gorsza, interwencja straży pożarnej w innej sprawie, która ujawni nieprawidłowości, może skończyć się mandatem. Podstawą jest tu artykuł 82 Kodeksu wykroczeń, mówiący o stwarzaniu zagrożenia pożarowego. Mandat karny od funkcjonariusza może wynieść 500 zł, ale jeśli sprawa trafi do sądu, grzywna może sięgnąć nawet 5000 złotych. To jednak najmniejszy problem finansowy. W razie pożaru wywołanego nielegalnie składowanym paliwem ubezpieczyciel nie tylko odmówi wypłaty odszkodowania za spalony lokal i mienie, ale przede wszystkim wystąpi z regresem (roszczeniem zwrotnym) za wszystkie szkody wypłacone sąsiadom. Oznacza to, że sprawca może zostać obciążony wielomilionowymi kosztami odbudowy części budynku i odszkodowań dla poszkodowanych, co jest finansową ruiną na całe życie.