Surowe kary za fajerwerki. W tych sytuacjach grozi mandat, a nawet więzienie

Fajerwerki i inne wyroby pirotechniczne - noworoczna tradycja, która co roku wywołuje kontrowersje

Trudno wyobrazić sobie pożegnanie starego roku bez głośnych akcentów. Fajerwerki, petardy i sztuczne ognie od lat wpisują się w sylwestrowy krajobraz polskich miast i mniejszych miejscowości. Dla wielu osób to moment kulminacyjny nocy, symboliczny znak, że zaczyna się coś nowego. Jednak z roku na rok wokół tej tradycji narasta coraz więcej kontrowersji.

Mieszkańcy skarżą się na hałas pojawiający się na długo przed końcem grudnia. Opiekunowie zwierząt alarmują o stresie i zagrożeniu dla zdrowia pupili, a część osób wskazuje na kwestie bezpieczeństwa. Mimo to, huki słychać już na tygodnie przed Sylwestrem – niezależnie od miejsca i pory dnia. Co istotne, wiele osób żyje w przekonaniu, że skoro raz w roku „wszystko wolno”, to granice przestają obowiązywać. W rzeczywistości sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, a poczucie bezkarności bywa złudne. Czy jednak każdy wystrzał oznacza problem? I kiedy reakcja służb staje się realna?

Gdy hałas przestaje być zabawą, a zaczyna się interwencja. Co grozi za puszczanie fajerwerków?

W wielu miastach końcówka grudnia to czas wzmożonej pracy policji i straży miejskiej. Zgłoszenia dotyczące zakłócania spokoju, hałasu nocnego i nieostrożnego używania fajerwerków pojawiają się regularnie. Co roku w noc sylwestrową niewłaściwe używanie fajerwerków i petard prowadzi w Polsce do kilkuset pożarów, a w skali całej Europy – do setek wypadków skutkujących poparzeniami i obrażeniami. Często dochodzi też do poważnych urazów, takich jak utrata wzroku, palców czy całej dłoni, a w skrajnych przypadkach nawet do zgonów. 

Podczas ubiegłorocznej nocy sylwestrowej Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej odnotowała niemal 1200 pożarów, z czego około 800 było efektem użycia fajerwerków. To dwukrotnie więcej niż rok wcześniej, gdy w noc z 31 grudnia 2023 r. na 1 stycznia 2024 r. strażacy interweniowali przy około 600 pożarach. 

Nie możemy zakłócać spokoju i porządku publicznego. Musimy robić to w miejscach, gdzie nie narazimy nikogo na potencjalne obrażenia – mówił przed rokiem Waldemar Forysiak ze Straży Miejskiej we Wrocławiu dla Radia Wrocław.

Podobne stanowisko prezentują funkcjonariusze w innych regionach kraju. Policja przypomina, że nawet w okresie sylwestrowym obowiązuje zasada odpowiedzialności za własne zachowanie. Wbrew powszechnej opinii, nie każdy huk jest traktowany jako „element zabawy”, a każda sytuacja oceniana jest indywidualnie. 

Co ważne, służby podkreślają, że nie są to wyłącznie anonimowe sygnały – coraz częściej mieszkańcy decydują się na oficjalne zawiadomienia. W takich przypadkach nie ma mowy o pobłażliwości – zwłaszcza jeśli hałas jest uporczywy lub stwarza zagrożenie. Jakie jednak realne konsekwencje mogą spotkać osoby, które zignorują te ostrzeżenia?

To właśnie w tym momencie wielu osobom kończy się poczucie bezkarności. Choć sylwestrowa noc kojarzy się z większą swobodą, przepisy obowiązują również wtedy, a ich złamanie może mieć bardzo konkretne konsekwencje finansowe i prawne. Kluczowe znaczenie ma miejsce, czas oraz sposób użycia fajerwerków.

Mandaty, grzywny i areszt. Tu kończą się złudzenia

Zgodnie z obowiązującymi zasadami używanie fajerwerków w przestrzeni publicznej jest legalne wyłącznie 31 grudnia i 1 stycznia. Poza tym terminem może zostać uznane za zakłócanie porządku publicznego, co potwierdzają funkcjonariusze w różnych częściach kraju. Straż miejska i policja podkreślają, że interwencje są podejmowane szczególnie wtedy, gdy hałas jest uporczywy lub stwarza zagrożenie dla innych. a wcześniejsze lub późniejsze odpalanie petard nie jest traktowane jako „niewinna zabawa”.

Używanie fajerwerków w przestrzeni publicznej jest legalne tylko 31 grudnia i 1 stycznia. Poza tymi datami odpalanie fajerwerków może być traktowane jako zakłócenie porządku publicznego – podkreśla asp. Kamila Sowińska, KMP w Łodzi.

Co istotne, odpowiedzialność nie kończy się na przestrzeni publicznej. Jak informuje infor.pl, również osoby odpalające fajerwerki na prywatnej posesji mogą zostać ukarane, jeśli dochodzi do naruszenia spokoju sąsiadów. Podstawą prawną, na mocy której dana osoba może ponieść odpowiedzialność także w noc sylwestrową – nawet jeśli przepisy prawa miejscowego dopuszczają tego dnia używanie wyrobów pirotechnicznych w przestrzeni publicznej – jest art. 51 Kodeksu wykroczeń. Odpowiedzialność ta może dotyczyć również sytuacji, gdy fajerwerki są odpalane na terenie własnej posesji.

Zgodnie z tym przepisem osoba, która hałasem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny albo ciszę nocną, podlega karze:

• aresztu od 5 do 30 dni, 
• grzywny nawet do 5000 zł w postępowaniu sądowym, 
• lub ograniczenia wolności do miesiąca. 

Jeżeli natomiast wykroczenie ma charakter chuligański albo sprawca dopuszcza się go pod wpływem alkoholu, środków odurzających lub innych podobnie działających substancji, również grozi mu areszt, ograniczenie wolności lub grzywna w tej samej wysokości.

Dodatkowe ograniczenia obowiązują lokalnie. W miastach takich jak Kraków i Poznań wprowadzono szczególne zakazy używania pirotechniki w określonych strefach – m.in. na terenach zabytkowych i przyrodniczych. Ich złamanie może skutkować natychmiastową reakcją służb. Pod lupą policji znajdują się również punkty sprzedaży. Funkcjonariusze z KMP w Stargardzie prowadzą kontrole stoisk z fajerwerkami, sprawdzając m.in. legalność handlu i oznaczenia produktów. Kontrole mają na celu stwierdzenie, czy osoby zajmujące się handlem środkami pirotechnicznymi posiadają wymagane zezwolenia.

Szczególnie surowo traktowana jest sprzedaż fajerwerków osobom poniżej 18. roku życia. W takich przypadkach sprzedawcy muszą liczyć się z grzywną, ograniczeniem wolności, a nawet karą pozbawienia wolności do dwóch lat.

Sylwestrowa noc, w której żegnamy 2025 i witamy 2026, dla wielu ma być symbolem radości i nowego początku. Warto jednak pamiętać, że kilka sekund zabawy może zakończyć się długimi konsekwencjami – finansowymi, prawnymi i osobistymi. Zanim zrobi się głośno, dobrze wiedzieć, gdzie naprawdę przebiega granica między świętowaniem a problemami.