Mandat za podlewanie ogródka. Wielu Polaków nie ma pojęcia, a to cios w portfel

Choć jeszcze niedawno wydawało się, że problemy z dostępem do wody to wyzwanie zarezerwowane dla odległych, gorących krajów, coraz więcej polskich gmin zaczyna wprowadzać restrykcje rodem z czasów kryzysów energetycznych. Lokalne władze nie poprzestają już na apelach i listach do mieszkańców – sięgają po realne zakazy i groźby kar finansowych. Co kryje się za tymi decyzjami i dlaczego tak wiele samorządów ostrzega mieszkańców przed beztroskim korzystaniem z kranu?
Gminy apelują: „Oszczędzajmy, zanim zabraknie”. Ale czy to wystarczy?
Samorządy od tygodni publikują apele o racjonalne gospodarowanie wodą, wskazując na niepokojące sygnały z lokalnych ujęć i studni. Przykładem może być gmina Tymbark, która już na początku wiosny ostrzegała przed możliwym kryzysem wodnym. Podobne stanowisko zajął wójt gminy Łukowica, który w oficjalnym komunikacie przestrzegł, że:
Woda powinna być wykorzystywana wyłącznie do celów bytowych – nie do podlewania ogrodów, mycia pojazdów czy napełniania basenów – czytamy w apelu lokalnych władz.
Choć takie komunikaty z pozoru wydają się jedynie ostrzeżeniami, niektóre gminy zaczynają przechodzić od słów do czynów.

Lokalne władze sięgają po twarde rozwiązania
W niektórych rejonach Polski sytuacja zaszła na tyle daleko, że gminne rady wprowadzają konkretne ograniczenia. Często dotyczą one najbardziej „luksusowego” zużycia wody – czyli podlewania ogródków, mycia aut czy napełniania przydomowych basenów. Tak stało się m.in. w gminie Jastrzębia, gdzie rada gminy przegłosowała uchwałę zakazującą korzystania z wody do celów innych niż bytowe.
Nowe przepisy obowiązują od 15 kwietnia do 15 września 2025 r., w godzinach od 6:00 do 10:00 oraz od 17:00 do 23:00. Zakaz obejmuje:
- mycie samochodów na własnej posesji,
- podlewanie ogródków,
- napełnianie basenów ogrodowych.
Władze podkreślają, że to nie działanie prewencyjne, lecz konieczność wynikająca z realnych zagrożeń dla lokalnego systemu wodociągowego. Czy jednak mieszkańcy muszą liczyć się z konsekwencjami?
Nawet 500 zł grzywny za podlewanie ogrodu?
Najwięcej emocji budzi możliwość ukarania grzywną mieszkańców, którzy nie zastosują się do gminnych przepisów. Zgodnie z zapowiedziami, mandat może wynieść nawet 500 zł, a jego nałożenie zależeć będzie od decyzji urzędników lub straży gminnej.
Czy jednak taka kara jest zgodna z prawem? W rozmowie z Faktem prawnik specjalizujący się w prawie administracyjnym zauważa:
Gmina może wprowadzać ograniczenia w korzystaniu z wody, jeśli zachodzi realne zagrożenie dla jej dostępności, a takie działania znajdują podstawę w przepisach ustawy o samorządzie gminnym – tłumaczy ekspert dla Faktu.

Co ważne, uchwały muszą być szczegółowo uzasadnione, a ich treść nie może naruszać konstytucyjnych wolności obywateli. Dlatego każdy przypadek ograniczenia powinien być analizowany indywidualnie, szczególnie jeśli sprawa trafi do sądu administracyjnego.
Na razie większość gmin stawia na profilaktykę i edukację, jednak tam, gdzie problem przybiera poważniejsze rozmiary, restrykcje mogą się zaostrzyć. W obliczu zmian klimatycznych i prognoz dalszych susz – podobne zakazy mogą się pojawiać w kolejnych regionach kraju.





































