Karol Nawrocki przemilczał jeszcze jedno mieszkanie. IPN reaguje. Straty sięgają ok. 55 tys. zł

Karol Nawrocki nie schodzi z nagłówków. Choć lada moment obejmie urząd prezydenta, wciąż ciągną się za nim kontrowersje związane z jego wcześniejszymi stanowiskami. Tym razem sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli.
Zarzuty, kontrole i pytania bez odpowiedzi. Przeszłość Nawrockiego znów zaskakuje
Karol Nawrocki od miesięcy pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w polskiej polityce. Choć jego kampania prezydencka zakończyła się sukcesem, to na kilka tygodni przed objęciem nowej funkcji, opinia publiczna znów skupia uwagę na jego przeszłości. Tym razem punktem zapalnym stała się działalność Nawrockiego jako prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.
Co ciekawe, to nie pierwszy raz, gdy wokół jego nazwiska robi się głośno nie z powodów politycznych, a organizacyjnych. Wcześniej zarzuty dotyczyły funkcjonowania Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, gdzie Nawrocki również pełnił kierowniczą rolę. Czy podobne praktyki przeniósł do IPN? Coraz więcej wskazuje na to, że tak.
W tle tych wydarzeń pojawia się Najwyższa Izba Kontroli, która — jak informują media — jeszcze przed wyborami prezydenckimi zaczęła analizować wydatki IPN. Chociaż oficjalny raport nie został jeszcze upubliczniony, do opinii publicznej przedostały się kluczowe wnioski z tej kontroli.


Milczenie IPN i wątpliwe standardy. Dlaczego niektórzy płacą za mieszkanie, a inni nie muszą?
Choć IPN to instytucja państwowa, która powinna zachowywać najwyższe standardy transparentności, wiele działań podjętych za kadencji Nawrockiego wywołuje wątpliwości. Media ustaliły, że prezes instytutu korzystał z mieszkania służbowego znajdującego się w siedzibie IPN bez ponoszenia jakichkolwiek opłat. Jednocześnie inni pracownicy IPN – jak np. wiceprezesi – musieli za podobne lokum płacić z własnej kieszeni.
Portal tvn24.pl ujawnił, że wiceprezesowi potrącane było z pensji nawet 2 tys. zł miesięcznie za mieszkanie, podczas gdy Karol Nawrocki nie płacił nic. Najwyższa Izba Kontroli szacuje, że taka praktyka mogła kosztować instytut co najmniej 55 tys. złotych.
Rzecznik IPN, dr Rafał Leśkiewicz, w rozmowie z „Faktem” przyznał, że Nawrocki nie płacił za mieszkanie. Jednocześnie podkreślił, że “żaden z prezesów IPN od 2000 roku nie wnosił opłat za udostępniony pokój mieszkalny”. Wymienił przy tym poprzedników Nawrockiego, takich jak prof. Leon Kieres, prof. Janusz Kurtyka czy dr Łukasz Kamiński.
To jednak nie przekonuje opinii publicznej. Dlaczego inni pracownicy IPN muszą płacić, a prezes nie? I czy zasadne jest kontynuowanie tej praktyki w czasach, gdy tak duży nacisk kładzie się na przejrzystość i uczciwość w zarządzaniu środkami publicznymi?
Nawrocki korzystał nie tylko z jednego mieszkania. IPN mówi o dużych stratach
Dziennikarskie śledztwa wykazują, że Karol Nawrocki nie pierwszy raz korzystał z publicznych lokali bez opłat. Jeszcze jako dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, miał do dyspozycji luksusowy apartament typu Deluxe, z którego korzystał łącznie przez około 200 dni.
Z informacji przekazanych przez samo muzeum wynika, że Nawrocki w tym czasie zarezerwował lokal 15 razy, w tym 5 rezerwacji przekraczało 10 dni, a część pobytów przypadała również na jego urlop wypoczynkowy.
Dla porównania, obecny dyrektor muzeum również korzysta z lokalu w placówce, jednak — jak podaje instytucja — płaci za wynajem standardowego pokoju około 1000 zł miesięcznie z własnych środków. To tylko uwypukla kontrast między poprzednim a obecnym zarządem.

Choć Nawrocki nie komentuje tych doniesień, rzecznik IPN zaznaczył w rozmowie z "Faktem", że podczas urlopu wypoczynkowego w kampanii prezydenckiej nie korzystał z pokoju mieszkalnego IPN. To jednak nie zmienia faktu, że przez większą część swojej kadencji mieszkał tam bez opłat.
W świetle najnowszych informacji pojawia się pytanie: czy osoba stojąca na czele instytucji publicznej może i powinna korzystać z przywilejów, które generują wymierne straty finansowe? Zwłaszcza gdy chodzi o dziesiątki tysięcy złotych z budżetu państwa.
Karol Nawrocki wielokrotnie korzystał z przywilejów, które budzą poważne wątpliwości natury etycznej i finansowej. Choć oficjalnie wszystko odbywało się „zgodnie z praktyką”, skala i systematyczność tych działań każą postawić pytanie o standardy zarządzania w instytucjach publicznych. NIK sygnalizuje nieprawidłowości, ale decyzja, czy będą miały one konsekwencje, należy już do nowych władz.





































