Nie tylko Iran. USA mogą zaatakować kolejny kraj. Szef Pentagonu się wygadał

Nowy ruch Amerykanów ponownie rozpala globalną debatę. Decyzja wojskowych i sugestie z samej góry wstrząsnęły obserwatorami polityki międzynarodowej. Co naprawdę oznacza ten kierunek działań?
Eskalacja konfliktu USA-Iran
Zamieszanie związane z eskalacją napięć między USA a Iranem przez długi czas dominowało światowe nagłówki. Retoryka siły, groźby ataków oraz faktyczne operacje militarne sprawiły, że większość uwagi skupiała się na Bliskim Wschodzie. Ale z perspektywy Pentagonu — to zaledwie fragment większego obrazu.
Podczas gdy media relacjonowały każdą konferencję prasową i każde oświadczenie amerykańskiego przywództwa, część decyzji zapadała w ciszy — bez fleszy kamer, za to z długofalowymi skutkami. Przesunięcia dowódcze i strategiczne zmiany w rozdzieleniu odpowiedzialności mogą sugerować, że administracja USA nie zamierza poprzestać na jednym teatrze działań. Pytanie brzmi: co dzieje się poza widokiem opinii publicznej?

Nieoczywisty punkt na mapie przyciąga uwagę Pentagonu i polityków z Waszyngtonu
Grenlandczycy nie chcą zbliżenia z USA – to stanowisko, które jasno wybrzmiewa od dekad. Odejście ze Wspólnot Europejskich w 1985 roku miało na celu wzmocnienie ich samodzielności. Obecnie wyspa, choć formalnie związana z Danią, korzysta z szerokiej autonomii politycznej i administracyjnej.
Ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, Piotr Szymański, przypomina:
– Grenlandia stopniowo zmieniała swój status z kolonii duńskiej na część administracyjną Danii, co ostatecznie nastąpiło po II wojnie światowej. W czasie wojny wyspa była przejściowo zajęta przez Stany Zjednoczone, za cichym przyzwoleniem Danii, by uniemożliwić jej wykorzystanie przez Niemców.
To tło historyczne wciąż wpływa na postrzeganie relacji z USA. Co więcej, jak zauważa Szymański:
– USA mają doświadczenie w zarządzaniu mniejszymi wyspiarskimi państwami stowarzyszonymi na Pacyfiku i rozważały zastosowanie tego modelu wobec Grenlandii. Grenlandczycy sprzeciwiają się jednak jakiejkolwiek formie związku ze Stanami Zjednoczonymi…
Dążenie do poszerzania niezależności, a nie nowej zależności, wydaje się być tu jednoznaczne. Ale czy ambicje Białego Domu będą z tym zgodne?
Pentagon zmienia mapę dowodzenia. A Hegseth mówi wprost: wojsko ma plan dla Grenlandii
17 czerwca Pentagon ogłosił, że Grenlandia została przekazana pod nadzór Dowództwa Północnego (NORTHCOM) – jednostki odpowiedzialnej za bezpieczeństwo kontynentu amerykańskiego. To kluczowa zmiana, ponieważ wcześniej wyspa znajdowała się w gestii Dowództwa Europejskiego (EUCOM). Przypadek? Raczej nie.
To, co najbardziej poruszyło obserwatorów sceny międzynarodowej, to wypowiedź szefa Pentagonu Pete’a Hegsetha, który – jak podaje PAP – podczas publicznego wysłuchania w Izbie Reprezentantów zasugerował, że amerykańskie wojsko rozważa scenariusz zbrojnego przejęcia Grenlandii.

To wywołało falę spekulacji o możliwych planach Donalda Trumpa, który już wcześniej – podczas swojej prezydentury – sugerował chęć zakupu Grenlandii.
– To pomysł na zapisanie się w historii poprzez przejęcie największej wyspy świata – zauważa Piotr Szymański z OSW..
Zmiana jurysdykcji militarnej, militarne sugestie wysokich urzędników i wcześniejsze próby kupna terytorium przez Trumpa wskazują na coś więcej niż tylko spekulacje. Czy Waszyngton rzeczywiście szykuje się do radykalnych działań?
Grenlandia coraz mocniej zaznacza swoją niezależność, ale globalne potęgi mają wobec niej zupełnie inne plany. Jeśli zapowiedzi z Waszyngtonu okażą się realne, świat może być świadkiem bezprecedensowego geopolitycznego przesunięcia na Północy.




































