Giełda na szczytach. Jak nie stracić? Ekspert o pułapkach

Polska giełda najmocniejsza na świecie, a WIG bije historyczne rekordy. Paradoksalnie, właśnie w takich chwilach wielu inwestorów odczuwa lęk przed wejściem na rynek. Czy słusznie? Okazuje się, że największym zagrożeniem nie jest hossa, lecz błędy, które popełniamy w głowach, ulegając presji i emocjom. Sprawdź, jakich pułapek unikać.
Rekordy kuszą, ale czy to dobry moment na start?
Informacje o ponad 35-procentowej stopie zwrotu warszawskiego indeksu WIG od początku roku rozpalają wyobraźnię. Jednocześnie pojawia się obawa, że skoro jesteśmy na szczycie, jedyną drogą jest spadek. Jak zauważa Sobiesław Kozłowski, dyrektor działu analiz Noble Securities, takie myślenie bywa mylące. Rynki amerykańskie rosną niemal nieprzerwanie od kilkunastu lat, a strach przed inwestowaniem na historycznych maksimach mógł pozbawić inwestorów ogromnych zysków. Kozłowski podważa również mit o „bananowej” polskiej giełdzie, wskazując, że mniejsze spółki z indeksu sWIG80 potrafią generować stopy zwrotu porównywalne, a czasem nawet przewyższające amerykański Nasdaq. Kluczem nie jest idealne wyczucie momentu, a posiadanie przemyślanej strategii i zrozumienie, że prawdziwy test dla inwestora przychodzi w trudniejszych czasach, a nie w trakcie wszechobecnych wzrostów. To, że zarabiamy podczas hossy, nie świadczy jeszcze o naszych ponadprzeciętnych umiejętnościach.
Największy błąd? Myślisz o zysku, nie o ryzyku
Pytanie „ile mogę zarobić?” jest zadawane znacznie częściej niż „ile mogę stracić?”. To fundamentalny błąd, który prowadzi do katastrofy w portfelu. Sobiesław Kozłowski przytacza brutalnie prostą matematykę: jeśli wartość spółki spadnie o 50%, pozostały kapitał musi wzrosnąć o 100%, abyśmy wyszli na zero. Dlatego zarządzanie ryzykiem powinno być absolutnym priorytetem. Zanim zaczniemy wybierać konkretne akcje czy fundusze, musimy odpowiedzieć sobie na kluczowe pytania: jaki jest mój cel, horyzont czasowy i akceptowalny poziom ryzyka. Bez tego błądzimy jak Alicja w Krainie Czarów – jeśli nie wiemy, dokąd chcemy dojść, każda droga jest równie dobra i zła. Inwestowanie w zgodzie ze sobą, a nie pod wpływem chwilowych mód, takich jak ruch FIRE (wczesna emerytura), jest fundamentem stabilności finansowej. Moda przemija, a konsekwencje pochopnych decyzji zostają na lata.
Zacznij, zamiast czekać na idealną chwilę
Pasywne inwestowanie w ETF-y czy aktywne wybieranie pojedynczych spółek? To zależy od czasu i wiedzy, jakie chcemy poświęcić. Jednak najtrudniejszy jest zawsze pierwszy krok. Ekspert porównuje to do biegania – najtrudniej jest założyć buty i wyjść z domu. Podobnie jest z oszczędzaniem i inwestowaniem: trzeba po prostu zacząć, najlepiej od razu po otrzymaniu wynagrodzenia, przelewając z góry określoną kwotę na osobne konto. Regularność i cierpliwość budują majątek skuteczniej niż próby spekulacyjnych „strzałów”. Warto pamiętać o sile procentu składanego i perspektywie – Warren Buffett 90% swojego majątku zgromadził po 60. roku życia. Zamiast więc szukać wymówek i czekać na „lepszy moment”, warto postawić pierwszy krok, nawet z niewielką kwotą. To praktyka i zdobywane doświadczenie, zwłaszcza w trudniejszych rynkowych warunkach, kształtują prawdziwego, świadomego inwestora.



































