biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
Obserwuj nas na:
BiznesINFO.pl > Polska i Świat > Elektryki już jeżdżą nad Morskie Oko. Cena za kurs jak z kosmosu
Sebastian Mikiel
Sebastian Mikiel 01.05.2025 16:17

Elektryki już jeżdżą nad Morskie Oko. Cena za kurs jak z kosmosu

elektryczne busy, transport
Fot. Turyści.pl/Marlena Kaczmarek

Z pozoru ekologiczna zmiana, która miała przynieść ulgę koniom i naturze, wywołała zupełnie inną reakcję. Co stoi za kontrowersyjnym projektem i czy rzeczywiście pomoże, czy raczej odstraszy? Okazuje się, że nad Morskie Oko turyści mogą teraz dojechać elektrycznym busem. Cena kursu może jednak przyprawić o zawrót głowy. Przedstawiamy szczegóły.

Ekologia na pokaz czy realna zmiana? Projekt, który wywołał więcej pytań niż odpowiedzi

Choć Tatry są jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Polsce, to temat transportu turystów do Morskiego Oka od lat budzi emocje. Ochrona przyrody, dobrostan zwierząt i komfort turystów – wszystko to miało się spotkać w jednym punkcie dzięki nowemu rozwiązaniu, które właśnie zadebiutowało na tatrzańskich szlakach. W założeniu miało być cicho, bez spalin i koni, a także nowocześnie. Jednak rzeczywistość szybko zweryfikowała te plany.

Wprowadzenie elektrycznych busów do Morskiego Oka to element pilotażowego projektu uruchomionego przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Celem? Ograniczenie użycia koni w przewozie turystów. Inicjatywa miała być odpowiedzią na protesty organizacji prozwierzęcych, ale czy rzeczywiście tak się stało?

W pierwszych dniach działania pojazdów zainteresowanie okazało się... znikome. I nie chodzi tu o brak turystów w Zakopanem, lecz o coś zupełnie innego, co może zadecydować o przyszłości całego projektu. Co powstrzymuje ludzi przed skorzystaniem z nowoczesnej alternatywy?

morskie oko.jpg
Fot. Maksym Harbar/Unsplash
Karol Nawrocki, Rafał Trzaskowski
Finansowa zapaść NFZ. Stracą nie tylko najbiedniejsi
Wysyp grzybów na majówkę 2025. W tych miejscach rosną teraz jak szalone Ten trik z bzem znają nieliczni. Dodaj to do wazonu, a kwiaty postoją dłużej, niż byś się spodziewał

Pilotaż z przeszkodami. Dlaczego nowoczesność nie przekonuje turystów w Zakopanem?

Choć pojazdy są nowe, ciche i bardziej przyjazne dla środowiska, to ich obecność w Tatrach wzbudziła wiele wątpliwości. Trasy zostały starannie zaplanowane, a kursy rozpoczęto już od wczesnych godzin porannych – z Zakopanego oraz z Palenicy Białczańskiej. Wszystko wskazywało na to, że będzie to sukces.

W rzeczywistości jednak nowy środek transportu nie wzbudził entuzjazmu wśród turystów. Pierwszy kurs z Zakopanego wyruszył pusty. Dopiero drugi, z Palenicy, przewiózł zaledwie dwie osoby. Powód? Jak się okazuje – nie brak promocji czy trudność z rezerwacją miejsc.

Trzy z czterech nowoczesnych pojazdów mają kursować z Zakopanego do Włosienicy, ostatniego przystanku przed Morskim Okiem. Czwarty ma trasę krótszą – z Palenicy. Pilotażowe rozwiązanie ma również na celu przygotowanie do całkowitego ograniczenia transportu konnego, co zapowiedziano już kilka miesięcy wcześniej.

W lutym 2025 roku podpisano w tej sprawie porozumienie pomiędzy Ministerstwem Klimatu, TPN-em oraz samorządami i przewoźnikami. Zgodnie z jego zapisami, wozy konne mają być od przyszłego roku ograniczone tylko do krótszego odcinka, a także zmodernizowane. Docelowo to właśnie fiakrzy mają obsługiwać elektryczne busy – jeśli zdecydują się na przebranżowienie.

Ale mimo zapowiedzi zmian i ekologicznych argumentów – projekt trafił na poważny opór. Co odstrasza turystów? Odpowiedź może zaskoczyć.

Cena za kurs zwala z nóg

Dopiero gdy dotrzemy do sedna, widać, dlaczego nowoczesne busy nie cieszą się popularnością. Problemem nie jest logistyka, ale… cena przejazdu, która mocno kontrastuje z oczekiwaniami turystów.

Za podróż z Zakopanego do Włosienicy trzeba zapłacić aż 100 zł w jedną stronę, a powrót kosztuje kolejne 90 zł. W przypadku startu z Palenicy Białczańskiej – podróż w górę to 80 zł, a zjazd – 60 zł. Dla porównania, tradycyjny spalinowy bus oferuje przejazd za jedyne 15 zł, a transport konny na tej samej trasie kosztuje zwykle około 60 zł w dwie strony.

bus.jpeg
fot. Marlena Kaczmarek 

Różnica sięga nawet 85 zł w porównaniu z klasycznym busem, co czyni nową opcję jedną z najdroższych form transportu w całych Tatrach.

Jak informuje Tatrzański Park Narodowy, bilety można rezerwować online. Jednak nawet ta forma ułatwienia nie przekonała tłumu – co może świadczyć o tym, że ekologiczne rozwiązania bez przystępnej ceny są dla większości turystów nie do przyjęcia.

Busy będą jeździły na odcinku Palenica–Włosienica bardzo powoli, żeby nie mijać się z wozami konnymi, żeby nie tworzyć dodatkowego zamieszania na tej drodze” – mówił dyrektor TPN Szymon Ziobrowski (cytat za PAP). 

Dodał również, że pilotaż potrwa do końca roku, a do tego czasu TPN będzie analizować, czy nowy środek transportu zyska uznanie i czy będzie miał szansę zastąpić kontrowersyjny przewóz konny.

W planach parku jest zakup kolejnych 16 pojazdów, jednak ich wprowadzenie będzie zależne od odbioru społecznego i realnego zainteresowania – którego na razie zdecydowanie brakuje.

BiznesINFO.pl
Obserwuj nas na: