Tech.BiznesINFO.pl > Cyberbezpieczeństwo > Dziwny pomysł szefa KRRiT. Chce, by rada nadzorowała nam internet
Paula Drechsler
Paula Drechsler 17.05.2023 12:53

Dziwny pomysł szefa KRRiT. Chce, by rada nadzorowała nam internet

laptop
domena publiczna

Maciej Świrski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji twierdzi, że rada powinna móc nadzorować treści publikowane w internecie. W ten sposób miałaby walczyć z „fake newsami”, ale nie cenzurować.

Regulowanie treści, jakie publikujemy w internecie

Polski rząd ma coraz większe zakusy jeśli idzie o regulacje związane z korzystaniem z internetu przez Polaków. Niedawno padła propozycja wprowadzenia blokady na treści ze stron dla dorosłych, a teraz przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji sugeruje, że rada powinna zyskać możliwość całkowitego nadzorowania internetu w naszym  kraju. Świrski w rozmowie z tygodnikiem “Sieci” zaznaczył, na czym miałabym polegać rola KRRiT w czuwaniu nad przestrzenią cyfrową. Jak podają wirtualnemedia.pl za tygodnikiem, szef KRRiT powiedział, że w przypadku opinii dozwolona jest dowolność i nikt nie ma zamiaru w nie ingerować, ale „fakty muszą być prawdziwe”. Nadmieńmy, że twierdzenie „fakt prawdziwy”, czy „fakt autentyczny” to pleonazm, bo słownikowo fakt to po prostu to, co zaszło lub zachodzi w rzeczywistości. Na bezpośrednie pytanie tygodnika o to, czy KRRiT powinna otrzymać możliwość nadzorowania internetu, szef rady odpowiedział twierdząco.

- Tak uważam. Nie po to jednak, by cenzurować, ale bronić Polaków i wolności słowa. Prawdziwie groźna cenzura to dziś bowiem ta, po którą sięgają wielkie koncerny technologiczne. One naprawdę mogą kogoś wyciszyć, wymazać i odebrać prawo głosu. Państwo Polskie musi temu przeciwdziałać. Cenzura jest zakazana, a ja jestem zdecydowanym przeciwnikiem cenzury w każdej formie — cuytuje wypowiedź szefa KRRiT dla tygodnia portal telepoils.pl

Wypowiedzi Świrskiego przeczą jednak nieco jego ostatnie decyzje.

Wybrane działania KRRiT

W świetle ostatnich działań rady na słowa Macieja Świrskiego trzeba spojrzeć jednak z lekkim dystansem. Serwis telepolis.pl podaje bowiem przykłady tego, jak szef Rady dał się poznać od strony gorliwego obrońcy partii rządzącej. 

Na uzasadnienie takiego twierdzenia serwis przytacza sprawę wszczęcia postępowania dotyczącego materiału Radia ZET, w którym ujawnione zostały nadużycia marszałek Elżbiety Witek. Działania podjęte były także wtedy, gdy to samo radio ujawniło, że prezydent Zełeński został przewieziony przez Polskę bez porozumienia z Policją i innymi służbami. 

Kolejnym przykładem przytaczanym również przez wirtualnemedia.pl jest chęć ukarania radia TOK FM za wyrażenie dosadnej opinii na temat podręcznika „Historia i Teraźniejszość”. Inna historia ma dotyczyć postępowania wobec telewizji TVN w związku z reportażem o zatajaniu dowodów zaprzeczających teorii o zamachu przez podkomisję ds. zbadania katastrofy smoleńskiej. Przykładów jest więcej, ale jak podkreślają sami internauci wypowiadający siew komentarzach, trudno w obliczu choćby tych kilku wymienionych zdarzeń dać wiarę słowom przewodniczącego KRRiT odnośnie do bycia przeciwnym cenzurze.

Przepisy mają onieśmielać dziennikarzy

KRRiT powołuje się na przepisy, które w wybranych sytuacjach pozwalają nakładać na nadawców wysokie kary finansowe. W przypadku TVN sięgnęły one nawet 1 mln zł. Ponadto, jak podaje serwis, działania rady mogą prowadzić do odebrania koncesji. Postępowania wywołują ponadto tzw. efekt mrożący, czyli mają sprawiać, że dziennikarze w obawie o konsekwencje nie podejmowali tematów, które nie podobają się Radzie. Według portalu dotyczą one głównie treści niewygodnych dla partii rządzącej, bo w przypadku rządowych mediów postępowania wszczynane są niechętnie.

Jednocześnie Świrski w wypowiedzi dla tygodnika podkreślał, że Rada zawsze będzie reagowała na język nienawiści i tym podobne zagadnienia.

- Ktoś musi powiedzieć nadawcom, że będzie reakcja na język nienawiści, poniżanie współobywateli, grup społecznych, próbę promowania obrzydliwości, pornografii. I są już pierwsze efekty tych działań. Jeden z nadawców po nałożeniu na niego kary finansowej zrezygnował z polskiej wersji programu, który pod hasłem „magii nagości” prezentował treści uznawane za nieobyczajne — mówił.

Tym samym, jak zwrócili uwagę internauci przytaczani przez portal instalki.pl, Świrski jednak pochwalił wprowadzenie cenzury w przypadku programu „Magia nagości”.