Zacznie się po wakacjach. Pojawią się na drogach, kierowcy muszą wiedzieć, co robić

Choć mogłoby się wydawać, że po kursie i wieloletnim doświadczeniu kierowcy wiedzą, jak zachować się na drodze, pojawiają się sytuacje, w których może pojawić się problem. Tak będzie tuż po wakacjach, kiedy w całej Polsce dojdzie do nietypowych sytuacji. Właściciele aut muszą o tym wiedzieć, poszczególne manewry będą ograniczone.
Niecodzienne sytuacje drogowe zaskakują kierowców
Egzamin na prawo jazdy w Polsce należy do jednych z najbardziej wymagających w Europie, obejmuje zarówno test teoretyczny, jak i praktyczny. Kierowcy muszą znać przepisy ruchu drogowego, sygnały świetlne, znaki i pierwszeństwo przejazdu w wielu wariantach. Mimo to życie potrafi zaskoczyć, a na drodze pojawiają się sytuacje, których nie da się przewidzieć podczas standardowego szkolenia. Właśnie wtedy doświadczenie i zdrowy rozsądek odgrywają kluczową rolę.
Jednym z przykładów są znaki, które w teorii każdy kierowca zna, ale w praktyce widuje bardzo rzadko. Do takich należy np. znak "ruch okrężny z pierwszeństwem zmienionym”. Wielu kierowców przyznaje, że w pierwszej chwili potrafi się zawahać, szczególnie gdy znak łączy się z nietypową infrastrukturą drogową, np. rondem, które nie ma typowego pierwszeństwa.

Egzaminy na prawo jazdy uczą przede wszystkim schematycznych sytuacji, jednak w praktyce kierowcy spotykają się z nieprzewidywalnym zachowaniem uczestników ruchu. Przykładem mogą być piesi wchodzący na pasy tuż za autobusem, którzy stają się niewidoczni aż do ostatniej chwili, albo rowerzyści korzystający z przejść dla pieszych zamiast z przejazdów rowerowych. To momenty, które wymagają refleksu i umiejętności przewidywania, a nie samej znajomości przepisów.
Podobnie jest w przypadku awaryjnej sygnalizacji świetlnej czy pojazdach uprzywilejowanych w nietypowych miejscach. Teraz media obiegła informacja o sytuacji, do której dojdzie w całej Polsce. Kierowcy muszą się na to przygotować, to nie jest typowy widok.
Polska inwestuje w obronność
W 2025 roku Polska należy do krajów, które przeznaczają największą część swojego budżetu na obronność w całej Europie. Wydatki na wojsko i modernizację armii stanowią kluczowy element polityki państwa. Decyzja o tak dużych inwestycjach nie jest przypadkowa, wynika zarówno z sytuacji geopolitycznej w regionie, jak i z dążenia do zwiększenia bezpieczeństwa obywateli oraz wzmocnienia pozycji Polski w NATO.
Bezpośrednim powodem są napięcia międzynarodowe, przede wszystkim związane z trwającą wojną w Ukrainie oraz niepewnością wschodniej granicy Unii Europejskiej. Polska, jako państwo graniczące z Białorusią i obwodem królewieckim, znajduje się w newralgicznym punkcie mapy Europy. Rząd podkreśla, że silna armia jest gwarancją bezpieczeństwa nie tylko dla Polski, ale również dla całego regionu Europy Środkowo-Wschodniej.

Drugim powodem jest zobowiązanie wobec NATO. Polska od lat deklaruje chęć utrzymywania wydatków obronnych na poziomie znacznie wyższym niż minimalny odsetek PKB wymagany przez sojusz. W 2025 roku ten wskaźnik przekracza już 4 proc. PKB, co stawia Polskę w czołówce państw inwestujących w wojsko. Warto zaznaczyć, że w styczniu 2025 roku Donald Trump zapowiedział, że USA będzie wymagało 5 proc. PKB wydatków na obronność.
Najważniejszym celem jest modernizacja sił zbrojnych. Polska inwestuje w nowoczesny sprzęt, m.in. systemy obrony powietrznej, artylerię dalekiego zasięgu, czołgi i samoloty bojowe. Wśród najważniejszych zakupów znajdują się m.in. amerykańskie F-35, koreańskie haubice K9, czołgi K2 oraz wyrzutnie rakiet HIMARS. Drugim istotnym aspektem jest zwiększenie liczebności armii.
To właśnie z obronnością mają związek zmiany na polskich drogach, do których dojdzie tuż po wakacjach. Na to powinni być przygotowani wszyscy kierowcy.
Zobacz: Bon turystyczny wraca w zmienionej formie. Taką kwotę dostaną podróżni


Kierowcy muszą o tym wiedzieć, zacznie się po wakacjach
Kierowcy wracający z wakacji muszą przygotować się na utrudnienia w ruchu. Sztab Generalny Wojska Polskiego zapowiedział, że do końca września na drogach niemal całego kraju pojawią się wojskowe kolumny pojazdów. Powodem jest rozpoczęcie dużych manewrów o kryptonimie "Żelazny Obrońca-25”, których celem jest podniesienie gotowości obronnej i współpracy między jednostkami.
Przemarsze wojskowych kolumn obejmą wszystkie typy tras, od autostrad i dróg ekspresowych po główne drogi krajowe. Żandarmeria wojskowa będzie towarzyszyć kolumnom, aby zapewnić im bezpieczne przejazdy. Wojsko ostrzega, że przy drogach mogą pojawić się specjalne żółte oznaczenia dotyczące dopuszczalnego obciążenia mostów czy wiaduktów, ale są one przeznaczone wyłącznie dla kierowców wojskowych, a cywile nie muszą się nimi przejmować.
Kolumny wojskowych ciężarówek czy transporterów mogą liczyć nawet 20 pojazdów. Warto pamiętać, że odległość pomiędzy maszynami wynosi co najmniej 500 metrów, co ma zapewnić bezpieczeństwo podczas przemarszu. Wyprzedzanie kolumny jest dozwolone, ale obowiązuje jedna zasada: nie wolno wjeżdżać pomiędzy pojazdy. Jeśli kierowca zdecyduje się na manewr, musi wyprzedzić całą kolumnę, a nie tylko jej część. Rozpoznać kolumnę wojskową można po specjalnych oznaczeniach.
Kolumnę liczącą sześć i więcej pojazdów rozpoczyna i kończy pojazd z pomarańczową tablicą z piktogramem trzech ciężarówek. Pojazdy w kolumnie mają chorągiewki, niebieską na pierwszym i zieloną na ostatnim pojeździe - tłumaczy Radiu Zet młodszy aspirant Mateusz Piliński z łódzkiej policji.
Dowództwo prosi, aby kierowcy zachowali ostrożność i nie publikowali w Internecie informacji o trasach przejazdów czy godzinach pojawienia się kolumn. Takie dane mogłyby zostać wykorzystane przez osoby niepowołane.


































