
Wybory 2020 z problemami. Niektórzy kandydaci mogą odpaść jeszcze przed głosowaniem
Wybory 2020 r. to w dalszym ciągu wielka niewiadoma. Data 10 maja jest nieaktualna, a nowej nie wyznaczono. Rozpisanie elekcji na nowo stawia w uprzywilejowanej pozycji większe partie i ich kandydatów. Mniej znanym pretendentom na urząd głowy państwa może bowiem zabraknąć finansów na kontynuowanie kampanii.
Wybory 2020 r. ofiarą chaosu politycznego
Wybory 2020 r. zostały zaplanowane na 10 maja. Jednak już dziś wiadomo, że w wyniku politycznych potyczek wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy i sporu o wybory korespondencyjne elekcja nie odbędzie się w najbliższą niedzielę, a Sąd Najwyższy najpewniej orzeknie o jej nieważności. Decyzję w sprawie nowego terminu ogłosi marszałek Elżbieta Witek.
Państwowa Komisja Wyborcza oficjalnie odwołała ciszę wyborczą, co formalnie oznacza, że w niedzielę kończy się kampania wyborcza każdego z kandydatów. Komitety wyborcze będą zobowiązanie do przedstawienia sprawozdania finansowego PKW. Dopiero potem rozpocznie się nowa kampania z nowym, w niektórych przypadkach mocno ograniczonym funduszem.
Nowe rozdanie może wykluczyć niektórych kandydatów z wyborów 2020 r.
Skąd to cięcie środków pieniężnych ? Kandydowanie na urząd prezydenta to nie tylko obietnice, obycie w świecie polityki czy siła przyciągania wyborców. W wyścigu o fotel prezydencki kluczową rolę odgrywają pieniądze, z których finansowana jest kampania kandydata.
Nowa kampania wyborcza, która rozpocznie się już niebawem, daje więc szanse dużym ugrupowaniom, które mają znacznie większe fundusze, ponieważ łatwiej mogą je pozyskać. Skoro wybory zostaną rozpisane na nowo to wydane dotąd pieniądze się nie liczą, a to może doprowadzić do sytuacji, w której partie bez wahania wydadzą drugie tyle – pisze money.pl.
Biedniejsze komitety już w czasie obecnej kampanii zużyły większość środków finansowych. Zazwyczaj zostawiają trochę funduszy na ewentualną drugą turę, ale nie aż tyle, aby sfinansować kolejne miesiące kampanii. Nieoficjalnie mówi się bowiem, że wybory prezydenckie odbędą się w okolicach lipca 2020 r.
Krajowe Biuro Wyborcze pochyli się nad finansowaniem kampanii
Głos w tej sprawie zabrał były przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński, którzy przyznał, że „rozstrzygać wątpliwości w sprawie funduszy na dalszą kampanię będzie musiało Krajowe Biuro Wyborcze”. Wraz z nową kampanią na nowo rusza jej finansowanie, co zdaniem sędziego stwarza sytuację nierówności między kandydatami. „W zasadzie, skoro od nowa wszystko się toczy, to również kwestie finansowe powinny być od nowa uruchamiane. Pewne kwoty już zostały zużyte przez komitety, teraz dostaliby jeszcze raz. (…) Być może będzie potrzebne nałożenie jakichś dodatkowych limitów wydatków” – ocenił Hermeliński. Takich limitów nie wskazuje kodeks wyborczy, aby nie faworyzować kandydatów partii najbogatszych.
Portal money.pl poprosił zatem o komentarz również Krajowe Biuro Wyborcze, które przyznało, że „kwestie te wymagają wyjaśnienia przez Państwową Komisję Wyborczą, ponieważ z sytuacją podobną do powstałej nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy i brak mi wcześniejszych wyjaśnień Komisji, na których mógłbym się opierać”.
DZISIAJ GRZEJE:
1. Rząd szykuje nowy podatek. Dotknąć on może bardzo wielu Polaków
Jak wygląda finansowanie kandydata?
Wspieranie finansowe kampanii prezydenckich różni się znacząco od parlamentarnych, ponieważ inny organ jest za nią odpowiedzialny. Prowadzeniem kampanii kandydata na urząd głowy państwa zajmuje się komitet wyborczy, a nie partia polityczna. Stąd stwierdzenia o niezależności niektórych pretendentów, których uczestnictwo wyborach jest zatwierdzane na podstawie wniosku co najmniej tysiąca obywateli.
Mimo to partie polityczne mogą wspierać finansowo kandydata. Oczywistością jest, że najwięcej środków mają ugrupowania największe – PiS i PO. Są jednak pewne ograniczenia w ilości wpłat. Mogą one pochodzić tylko z trzech źródeł: z wpłat obywateli polskich mających miejsce stałego zamieszkania na terenie kraju, z funduszy wyborczych partii politycznych oraz z kredytów bankowych zaciąganych na cele związane z wyborami.
Nierówność wśród kandydatów
Każdy kandydat na poczet kampanii może samodzielnie wpłacić 45-krotność minimalnego wynagrodzenia (117 tys. zł). Z kolei każdy obywatel może dokonać transakcji opiewającej na co najwyżej 15-krotność płacy minimalnej (39 tys. zł). Jedyny limit jaki doprecyzowuje kodeks wyborczy to łączna kwota, którą każdy komitet może wydać na całą kampanię – 64 grosze na jednego głosującego. Według najbardziej aktualnego rejestru, uprawnionych do głosowania jest 30 mln 111 tys. osób, co przekłada się na maksymalną kwotę 19,2 mln na każdego kandydata.
Koncepcja, która na pierwszy rzut oka może wydawać się sprawiedliwa, prowadzi do faworyzowania najbogatszych partii. Ich kandydaci dysponują zazwyczaj środkami z górnej granicy, podczas gdy mniej znani pretendenci na kampanię przeznaczają zaledwie ułamek tych kwot. Widać to na przykładzie Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL), który wyjawił, że na jego kampanię przekazano 3 mln zł. W 2015 r. Andrzej Duda mógł liczyć na wsparcie w wysokości 14 mln zł, a Bronisław Komorowski – ponad 18 mln zł.
Do wyborów zaplanowanych na 10 maja zgłosiło się 10 kandydatów. 5 z nich to przedstawiciele większych partii politycznych: Robert Biedroń (Lewica), Krzysztof Bosak (Konfederacja), Andrzej Duda (PiS), Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) i Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL). Z mniejszych partii kandyduje Mirosław Piotrowski (Ruch Prawdziwa Europa) i Stanisław Żółtek (Kongres Nowej Prawicy). Bezpartyjnymi kandydatami, którzy podobnie jak ci z mniejszych partii dysponują skromniejszymi funduszami, są: Szymon Hołownia, Marek Jakubiak i Piotr Tanajno.
ZOBACZ TAKŻE:
- Ogromna fala krytyki na szkołę jazdy. Kursantom po miesiącach puściły nerwy
- Koronawirus we Włoszech. Padły nowe rekordy dotyczące epidem
- IBERION grupą mediową przyszłości. Jakie wartości wyznaje firma?
- 1200 zł dla 50 tys. Polek. Po pieniądze wystąpić mogą też mężczyźni
- Czekają nas znaczne zmiany w wywozie śmieci. Segregacja nie będzie konieczna dla części Polaków
- Katastrofa samolotu medycznego. Nikt nie przeżył, zginął też lekarz i pielęgniarka
