To będzie pierwszy test Nawrockiego. Cała Polska już grzmi: "apelujemy o podpisanie"

Pierwszym wetem prezydenckim może okazać się ustawa, na którą czeka, bez mała, cała Polska, zarówno w perspektywie samorządów zrzeszonych w szeregu NGO, jak przedstawicieli biznesu, by “ z brzegu” wymienić spółkę Famur S.A ze Śląska. Otoczenie nowego prezydenta zdaje się już teraz przygotowywać opinię publiczną na porzucenie planów energii wiatrowej.
Z PiS-u, czy nie z PiS-u? Podpis pod tą ustawą może być świadectwem
Od 2016 r. notujemy zapaść w energetyce wiatrowej, która bierze się z wprowadzenia przez rząd Zjednoczonej Prawicy zasady 10H – wynika z opracowań segmentu rynku (m.in. Instytut Energii Odnawialnej, który w raporcie pisze: “Każda ingerencja w 500 m. oznacza dalsze blokowanie energetyki wiatrowej”). Projekt, który docelowo ma polski wiatr odmrozić, po aprobacie Sejmu, trafił do Senatu; tam zyskując dodatkowo kilka – ważnych, z perspektywy każdego mieszkańca - rozwiązań.
O "ryzyku weta" w tej sprawie pisaliśmy w połowie lipca, kiedy senator Gawłowski referował założenia senackich poprawek. Gotowy projekt otarł się o gabinet odchodzącego Andrzeja Dudy, ale ostatecznie trafi, jako jeden z pierwszych, na biuro K. Nawrockiego. I co wtedy?
Więcej o sprawie: Polacy zbudują własne wiatraki. Przekonali Niemców, został jeszcze… prezydent
Pułapka, z tym że czysto polityczna
Już w Sejmie ustawa zyskała – obok zniesienia niewygodnego z punktu widzenia rozwoju rynku energetyki wiatrowej zapisu 10 H (zastąpionego odległością 500 m., czyli -200 m) – dodatkowo przepisy o mrożeniu cen energii na cały IV kwartał 2025 r. w wysokości 500 PLN/mWh netto. Obecne stawki obowiązują tylko do września.
W Senacie natomiast dodatkowo zyskała komponent makro, traktujący o otoczeniu społecznym. Inwestorzy będą zobowiązani m.in. do tworzenia funduszu partycypacyjnego, co oznacza realnych beneficjentów – właścicieli działek, na których wzniosą się wiatraki (swoiste odszkodowanie).
W miniony wtorek (05.08) Sejm przyjął założenia Senatu i skierował gotową ustawę na biuro prezydenckie, czyli – zaprzysiężonego już 6 sierpnia – Karola Nawrockiego.
Ustawa ma szeroki kontekst polityczny, bowiem już na starcie koryguje błędy prawicy z 2016 r. Środowisku PiS nie zależy więc na uchwaleniu nowego prawa i procedowaniu w ten sposób inwestycji w segment OZE. Co więcej, Zbigniew Bogucki, nowopowołany szef kancelarii K. Nawrockiego, zdążył już dać do zrozumienia, że prezydent widzi w ustawie “pułapkę”.
Nieudolne sidło – powiedział w studiu Polsat News – Zasadzka –
Projekt rozbudzenia inwestycji w OZE określił “złym”, a pod “sidłem” rozumie fakt uwzględnienia w tej ustawie rozwiązań przedłużających mrożenie cen energii.
O podpis apeluje cała Polska
Krajowemu biznesowi leży koncepcja nowej ustawy Koalicyjnego rządu D. Tuska. Niedawno firma z Katowic uzyskała licencję na cały proces produkcji wiatraków od niemieckiej firmy inżynieryjnej, której projekty napędzają szereg krajów Europy. Dzień przed zaprzysiężeniem K. Nawrockiego, przewidując, że ustawa trafi na jego biurko, głos w tej sprawie zabrała też szeroka delegacja samorządów; dosłownie z całej Polski.
List, do którego dotarliśmy, sygnują Stowarzyszenie Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej, Związek Miast i Gmin Morskich, Związek Gmin Wiejskich RP i Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Samorządowych.
W imieniu samorządów zrzeszonych w Stowarzyszeniu Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej zwracamy się do Pana Prezydenta z apelem o podpisanie tzw. ustawy wiatrakowej – piszą.
“Nowelizacja tej ustawy otwiera możliwości, które od lat były blokowane, jej wejście w życie przyniesie szereg wymiernych korzyści” – punktują.
Dlaczego tak? Bo wszystkim nam się to opłaci
Wymiernych literalnie oznacza w tym przypadku finansowych. Podatki lokalne pochodzące z jednej postawionej turbiny wiatrowej mają sięgnąć ok. 150-200 tys. zł rocznie w sposób stały, czyli przez cały okres eksploatacji wiatraka. Te pieniądze zasilą samorządowe budżety, rozwiną miasta i wsie. Budżet partycypacyjny zbierze pieniądze od inwestorów: to 20 tys. zł za każdy wygenerowany 1 MW mocy. Te pieniądze trafią do mieszkańców np. w budżetach obywatelskich. W późniejszej perspektywie, już po uruchomieniu pierwszych farm wiatrowych po dziesięcioletnim zastoju, Polska zwiększy udział OZE w miksie energetycznym, przyspieszy odchodzenie od węgla. Tak zredukujemy zależność od importu, ostatecznie docelowo obniżymy rachunki za prąd, bo wiatr to najtańsza dostępna opcja.
Ustawa zakłada też bezpiecznik, każdorazowo lokalizacja danego wiatraka będzie poprzedzona uchwałą na szczeblu lokalnym, a ta będzie umocowana w planie zagospodarowania przestrzennego.


































