Niemcy po raz kolejny borykają się z problemami w zakładach ze zwierzętami. Tamtejszy urząd ds. ochrony zwierząt (Deutsches Tierschutzbuero) wszedł w posiadanie nagrań z kamer ukrytych w dwóch tuczarniach świń.Do brutalnego łamania praw zwierząt dochodziło w miejscowościach Ohne i Samern w powiecie Bad Bentheim (Dolna Saksonia). Spółki są odpowiedzialne za przekazywanie zwierząt do zakładów mięsnych Toennies, który już wcześniej był powiązany ze skandalem dotyczącym naruszania prawa.Z nagrań, które opisuje portal dlahandlu.pl, wynika, że zwierzęta z Ohne i Samern są wychudzone i podrapane. Część z nich posiada nawet krwawe obrażenia uszu i ogona. Traktowanie rannych i chorych zwierząt w Niemczech budzi równie wiele wątpliwości.

Niemcy wstrząśnięci brutalnymi nagraniami

Jedna ze świń została potraktowana w Samern na zachodzie Niemiec wyjątkowo brutalnie. Zwierzę, które wymagało pomocy weterynaryjnej z uwagi na poważną chorobę, zostało umieszczone w przejściu. Niemcy odcięli świnię od wody i paszy. Dzięki ukrytym kamerom udało się udokumentować, w jaki sposób rolnicy traktowali zwierzę przez kilka dni.Na nagraniu widać, jak mężczyzna chcąc ominąć poszkodowaną świnię przechodzi nad nią. Przez parę dni nie reagował na jej stan zdrowia. - Rolnik umieścił tam zwierzę, aby umarło nieszczęśliwe. Nie chcę wyobrażać sobie agonii zwierzęcia - przyznał Jan Peifer, prezes zarządu urzędu ds. ochrony zwierząt w Niemczech.Po upływie kilku dni Niemiec zdecydował się uśmiercić konającą świnię. Podjął próbę wstrzelenia małej śruby w głowę zwierzęcia za pomocą gwoździarki, która zakończyła się niepowodzeniem. Powtórny strzał był również chybiony. Świnia w dalszym ciągu pozostała przytomna, co umknęło uwadze rolnika, który zostawił ją samą za zamkniętymi drzwiami. Tym samym Niemiec skazał świnię na powolną agonię.- Ten rolnik powinien mieć natychmiastowy zakaz trzymania zwierząt, ponieważ celowo spowodował ogromne cierpienie zwierzęcia - ocenił Peifer.

Nieetyczne traktowanie świń w Samern w Niemczech

Druga firma, która przekazuje zwierzęta do zakładu mięsnego Toennis, mieści się w Ohne. Również i tam Niemcy dopuszczają się niegodziwych praktyk względem zwierząt. Grono poszkodowanych jest znacznie większe niż w Samern.Z nagrań wynika, że chore zwierzęta nie mogły liczyć na pomoc rolników. Obrońcy praw zwierząt, którzy oglądali zatrważające filmy z Ohne, wskazują na jedno zwierzę, które miało krwawiące i ropne obrażenia. Relacja z tego miejsca jest zatrważająca. - Połowa jelita zwisała ze zwierzęcia - przekazał prezes zarządu urzędu ds. ochrony zwierząt w Niemczech.Pozostałe, ciężko chore świnie przez trzy dni nie otrzymały żadnej pomocy od rolników. Czwartego dnia miejsce zwizytował weterynarz, którzy podjął decyzję o natychmiastowych uśmierceniu zwierząt. Do zabicia świń w okrutnych okolicznościach doszło jednak dopiero trzy dni później. Niemiec strzelał do świń z karabinu. Nie wszystkie zwierzęta udało się uśmiercić za pierwszym podejściem.Przykład Niemiec udowadnia, że nie tylko w Polsce dochodzi do niegodziwego traktowania zwierząt. Nagranie wideo z fermy futrzarskiej zbulwersowało opinię publiczną i spowodowało poważne <a href="https://www.biznesinfo.pl/pis-061120-pt-ardanowski">rozłamy w obozie rządzącym.</a> Wyższych władze Niemiec jak na razie nie zabrały głosu w sprawie nagrań z Ohne i Samern, będących ewidentnym dowodem na <a href="https://www.biznesinfo.pl/kary-za-znecanie-sie-nad-zwierzetami-170920-pt-zaostrzenie">znęcanie się nad zwierzętami.</a>

Grono chorych zwierząt bez pomocy w wiosce Ohne

Niemcy mają problem z przestrzeganiem praw zwierząt

hkIZCcwmdH2nlxpKGcGwD_pjimage-18-1607277120.jpg

Niemcy mają olbrzymi problem w swoich zakładach. Jedna kompromitacja goni kolejną

Ostatnimi czasy głośno zrobiło się o ustawie, która zakazuje hodowli zwierząt futerkowych. Zbiegło się to w czasie z filmem opublikowanym przez Stowarzyszenie Otwarte Klatki, który wywołał spore zamieszanie w przestrzeni publicznej. Akcje postanowił wesprzeć również portal Świat Zwierząt wchodzący w skład grupy mediowej Iberion. O tym, że PiS postanowiło powrócić do tematu projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt zapowiedział 8 września Jarosław Kaczyński. Projekt trafił już 11 września do Sejmu. <a href="https://www.biznesinfo.pl/radio-maryja-090920-pt-pis">Decyzja o podjęciu inicjatywy mającej na celu ochronę zwierząt naraziła prezesa PiS na konflikt z Radiem Maryja</a>, które w dużej części jest finansowana przez Szczepana Wójcika - jednego z lidera branży futerkowej w Polsce, o czym pisaliśmy wcześniej.

Stop hodowli zwierząt na futra - Świat Zwierząt wspiera akcje 

Film Otwartych Klatek ukazujący okrucieństwo ferm futrzarskich został opublikowany 8 września. Od tej pory zdążył sporo namieszać. Śledztwo ukraińskiego aktywisty Yevhena dotyczyło fermy w Góreczkach należącej do Wojciecha Wójcika. To prawdopodobnie największa ferma pod względem liczby przetrzymywanych zwierząt. Pół miliona czworonożnych musi gnieździć się w niewielkich klatkach, które często są za małe, by pomieścić jednego osobnika, a zdarza się, że w jednej klatce przebywa kilka zwierząt. Na filmie wyraźnie widać, że wiele zwierząt jest po prostu chorych, mają widoczne, otwarte rany, które w takich warunkach nie mają szansy się zagoić. Wśród zwierząt dochodziło także do aktów kanibalizmu ze względu na wysoki stres prowadzący do eskalacji agresji wśród zwierząt.

Film Otwartych Klatek

Wiele osób związanych z branżą otwarcie bojkotuje pomysł partii rządzącej i zapowiada protesty. Wyborcy PiS czują się oszukani, ponieważ partia w ich odczuciu nie wspiera rolników w sposób w jaki się zadeklarowała. Należy skupić się na tym, że jeśli nawet chcielibyśmy zasłonić się tym, że ustawa uderza w branżę, musimy mieć na uwadze, że branża nie zrobiła nic, by sprawić, by hodowla zwierząt na futra nie stała się choć odrobinę bardziej humanitarna. Widoku okaleczonych zwierząt, które przechowuje się w okrutny sposób nie da się w żaden sposób wymazać z pamięci.

Sprzeciw rolników

W akcji #StopFurChallenge może brać każdy. Oprócz tego, że inicjatywa w słusznej sprawie zwiększy świadomość dotyczącą ochrony zwierząt, to jest to ruch całkowicie wykraczający ponad partyjne podziały i sympatie polityczne. Wybory w znacznym stopniu przyczyniły się do podziału Polaków na sympatyków Dudy i Trzaskowskiego, a akcja związana z ochroną zwierząt jest pierwsza, która łamie mur dzielący dwa odrębne światopoglądy.

#StopFurChallenge ponad podziałami

1AX5P0S90bJOVYlWjIo8JS_stop-hodowli-zwierzat-futerkowych-fb-1600253670.jpg

Portal Świat Zwierząt grupy Iberion wspiera akcje przeciwników hodowli zwierząt na futra. Akcja podbija internet

Leśny Zakład Doświadczalny w Murowanej Goślinie poinformował na swoim profilu na Facebooku o nagraniu. Na tym w widać dwa zarejestrowane w Puszczy Zielonce pod Poznaniem przechadzające się wilki.Jak podają leśnicy, wilki nie są częstymi gośćmi w tych okolicach, jednak ostatnimi czasy pojawia się coraz więcej informacji dotyczących spotkań mieszkańców ze zwierzętami. Dwa wilki przechadzające się po puszczy zarejestrowała fotopułapka ustawiona w lesie.

Wilki grasujące pod Poznaniem

W związku z nieoczekiwanymi gośćmi w Puszczy Zielonce Leśny Zakład Doświadczalny w Murowanej Goślinie rozpoczął akcję informacyjną, dzięki której mieszkańcu dowiedzą się jak reagować, jeśli dojdzie do spotkania z drapieżnikiem. Porady mają być systematycznie zamieszczane naFacebooku. Pierwsza z nich dotyczy wychodzenia na spacer z naszymi czworonogami. Leśny Zakład Doświadczalny przypomina, by zwierzę zawsze trzymać na smyczy. Dzięki temu nie będziemy musieli go szukać jeśli pobiegnie w głąb lasu, a także uchronimy go przed wieloma niebezpieczeństwami. - Zabierając swojego psa na spacer, zawsze miej go na smyczy. Zaoszczędzisz w ten sposób: sporo czasu, bo nie będziesz go szukać, uchronisz go od wielu zagrożeń, sprawisz, że zwierzęta w lesie będą o wiele spokojniejsze - czytamy na fanpage’u na facebooku.

Ruszyła akcja informacyjna

Ostatnimi czasy słyszy się coraz więcej o pojawiających się w polskich lasach wilkach. Aby niepotrzebnie nie narażać się na niebezpieczeństwo, warto zapamiętać kilka zasad, które opublikowała strona Lasów Państwowych:<ul><li>Nigdy nie dokarmiaj wilków, nawet jeśli wyglądają na wygłodzone. Jeśli chcesz im pomóc, zamiast robić to na własną rękę, lepiej poinformuj Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, pobliskie nadleśnictwo lub skontaktuj się ze Stowarzyszeniem dla Natury „Wilk”,</li><li>Jeśli mieszkasz w pobliżu lasu dbaj o porządek w okolicy swojego domu - przetrzymuj odpadki spożywcze w szczelnych pojemnikach z pokrywami,</li><li>Jeśli jesteś turystą, spacerujesz po lesie, wędrujesz z plecakiem, biwakujesz w lesie, uprawiasz biegi terenowe lub inne rodzaje rekreacji aktywnej, jesteś zbieraczem grzybów lub jagód, nie pozostawiaj resztek żywności w koszach na parkingach leśnych, miejscach biwakowych, pod wiatami i w innych miejscach odpoczynku dla turystów,</li><li>Jeśli znajdziesz w lesie szczenię wilka pod żadnym pozorem go nie dotykaj, ani nie zabieraj ze sobą. Najlepsze co możesz zrobić to zapisać swoją lokalizację np.w aplikacji mBDL, albo numeru najbliższego słupka oddziałowego, zrobić zwierzęciu zdjęcie i powiadomić właściwą Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska, pobliskie nadleśnictwo lub Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”.</li><li>Jeśli wilk wyskoczy na drogę, unieś ręcę i machaj nimi w powietrzu. To rozprzestrzeni twój zapach, sprawi, że twoja sylwetka będzie lepiej widoczna.</li><li>Pokrzykuj głośno ostrym tonem (lub zagwiżdż) w stronę wilka. To pozwoli mu zorientować się, że ma do czynienia z człowiekiem i że nie jest mile widziany.</li><li>Jeśli mimo to, wilk nie będzie się oddalać, tylko zacznie iść w twoją stronę zacznij rzucać w wilka przedmiotami znajdującymi się w zasięgu ręki - najlepiej grudami ziemi,</li><li>Spokojnie się wycofaj. Możesz zacząć biec dopiero gdy upewnisz się, że wilk znajduje się już w sporej odległości od ciebie i nie interesuje się tobą,</li><li>Jeśli będziesz miał taką możliwość, zrób wilkowi zdjęcie i powiadom o zdarzeniu RDOŚ właściwe nadleśnictwo lub Stowarzyszenie dla Natury „Wilk”.</li></ul>

Co zrobić gdy spotkasz wilka?

64xhHzCJmDOlwGBO8mqoti_wilk-1611757027.jpg

Wilki w Wielkopolsce, dostrzegli je pod miastem. Władze ostrzegają mieszkańców

PSL to zdecydowany oponent ustawy o ochronie zwierząt autorstwa PiS. Wyrazem tego sprzeciwu było nie tylko piątkowe głosowanie nad nowelizacją, ale i wypowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza w trakcie niedzielnych dożynek w Spale. Lider PSL zadeklarował, że PSL będzie kwestionować ustawę o ochronie zwierząt na senackich obradach, ponieważ główny przeciwnik nowelizacji - Konfederacja, nie posiada swojej reprezentacji w izbie wyższej polskiego parlamentu.- Będziemy robić wszystko, by zmienić te ustawę. Będziemy też wnioskować do prezydenta o jej zawetowanie, gdyby w takim kształcie przeszła przez Senat - obiecał Kosiniak-Kamysz. Prezes PSL podkreślił, że priorytetem dla jego partii w dalszym ciągu pozostaje polska wieś. - Od 123 lat jesteśmy po stronie tych, którzy ciężko pracują, gospodarują, dbają o polską ziemię - przyznał polityk. I tym razem nie zamierzają pozostawić rolników samych na polu bitwy o ich dobrobyt.

Ustawa o ochronie zwierząt poróżniła polityków

Zdaniem prezesa PSL w trakcie procedowania nad ustawą o ochronie zwierząt złamano zasadę konsultacji społecznych. Nie odbyły się bowiem rozmowy ze związkami producentów czy rolników, którzy najbardziej odczują nowe regulacje prawne. Ponadto w procedurze pominięto izby rolnicze i Radę Dialogu Społecznego.Dlatego też własne konsultacje w sprawie ustawy o ochronie zwierząt zamierza przeprowadzić Kosiniak-Kamysz. W trakcie wystąpienia na dożynkach szef ludowców zaprosił do rozmów wszystkich, którzy wzięli kredyty lub podpisali umowy, a przez ustawę o ochronie zwierząt w obecnym kształcie znajdą się na skraju bankructwa. Puls Biznesu podaje, że rolnicy będą mogli liczyć na pomoc prawną od PSL, ponieważ nowelizacja godzi w zasady wolności gospodarczej.

Kosiniak-Kamysz rozpoczyna konsultacje

Kosiniak-Kamysz wyznał, że ustawa o ochronie zwierząt uderza &quot;w jedną trzecią polskiego rynku rolnego, a w sposób pośredni w całe polskie rolnictwo i wieś&quot;, która jest przecież &quot;mądra, gospodarna, zorganizowana i bardzo pracowita&quot;. W trakcie wystąpienia wyraził rozczarowanie, że tegoroczne dożynki prezydenckie zostały przeniesione do Warszawy.- Wydaje mi się, że pan prezydent nie chciał przyjechać na polską wieś, bo się jej boi. Bo w ostatnim tygodniu rząd i partia rządząca - razem z częścią opozycji - wprowadziły embargo na polskiego rolnika. To zaoranie polskiej wsi i jej wyzyskanie. Wyzyskanie, bo w wyborach nikt o tym nie mówił, że za chwilę będzie zakaz produkcji, uboju, możliwości zarobkowania - skomentował lider ludowców.

Lider PSL: Andrzej Duda ucieka od polskiej wsi

Władysław Kosiniak-Kamysz o ustawie o ochronie zwierząt

6aBJNjQjvGruJiwnJwiSkN_pjimage-2020-09-20t215504531-1600632454.jpg

Szef PSL na dożynkach atakuje ustawę o ochronie zwierząt. Zrobi wszystko, żeby ją zmienić

Piątka dla zwierząt spowodowała protesty rolników, którzy protestowali nie tylko przeciwko zakazowi hodowli zwierząt futerkowych, ale także przez ograniczenie uboju rytualnego. Rolnicy odebrali ustawę jako zamach na polską wieś i dobrze prosperujące branże.Ustawa podzieliła także Prawo i Sprawiedliwość. Przeciwko piątce dla zwierząt opowiedział się Jan Krzysztof Ardanowski, Minister Rolnictwa, który nieprzychylnie wyrażał się o ustawie prezesa Jarosław Kaczyńskiego. Swoje słowa poparł wyłamaniu się z dyscypliny partyjnej podczas głosowania.W efekcie zawieszono Ardanowskiego w PiS. Co więcej, podczas rekonstrukcji rządu, krnąbrny minister poniósł konsekwencje. Stracił stołek szefa resortu rolnictwa, a na jego miejsce obsadzono polityka, który zagłosował za ustawą, Grzegorza Pudę.Teraz jednak wiele wskazuje na to, że ustawa zostanie zablokowana, przynajmniej na jakiś czas. Jak wyjawił na antenie Radia Wnet senator Jan Maria Jackowski, wiele wskazuje na to, że ustawa ostatecznie nie będzie rozpatrywana przez Sejm.- Mam dla rolników dobrą wiadomość: bardzo prawdopodobne, że tzw. piątka dla zwierząt po uchwaleniu senackich poprawek w ogóle nie będzie rozpatrywana przez Sejm i trafi do zamrażarki - mówił Jackowski w radiu.1. <a href="https://www.biznesinfo.pl/boze-narodzenie-261020-pm-swieta">Niestety, Boże Narodzenie będzie wyglądać zupełnie inaczej w tym roku. Minister zdrowia z nieprzyjemnymi informacjami</a>2. <a href="https://wtv.pl/nauczanie-zdalne-261020-ws-szkola-koronawirus">Uwaga rodzice i uczniowie, od dziś od rana nagła zmiana. Trzeba się przygotować, każdy musi wiedzieć</a>3. <a href="https://www.biznesinfo.pl/segregacja-smieci-grzywna-261020-pm-odpady">Segregacja śmieci znowu do zmiany? Nie wypełnisz obowiązku, spodziewaj się grzywny albo aresztu</a>

Piątka dla zwierząt w zamrażarce sejmowej

Pytanie jednak dlaczego PiS na razie odpuści dalsze rozpatrywanie ustawy? Być może spowodowały to poprawki wprowadzone przez Senat, a być może protesty rolników. Ponadto PiS może się obawiać tego, że rolnicy dołączyli do głośnego strajku kobiet.Ponadto warto zaznaczyć, że zostawienie ustawy w sejmowej &quot;zamrażarce&quot; nie daje gwarancji, że Prawo i Sprawiedliwość w razie potrzeby ustawę &quot;odmrozi&quot; i uchwali i przekaże do podpisu prezydentowi. Dlatego rolnicy nie mogą się czuć do końca bezpieczni.Prowadzący audycję w Radiu Wnet określił Jackowskiego jako &quot;zbuntowanego senatora&quot;. Ten jednak zaprzeczył i stwierdził, że PiS reprezentuje interesy swoich wyborców, a taka decyzja była podyktowana wyrażeniem przez nich niezadowolenia. Jak stwierdził polityk, PiS uznał, że ustawa piątki dla zwierząt była niezgodna z ich programem wyborczym, więc zdecydował się ją wycofać. Jackowski zaznaczył także, że sam głosował przeciwko tej ustawie i podkreślał, że nie jest członkiem PiS, a jedynie klubu parlamentarnego. Co za tym idzie, nie można go zawiesić.28 października zaplanowane jest głosowanie posłów nad poprawkami senatu. Jak wskazuje portal farmer.pl, na ten dzień rolnicy planują zablokowanie ulic Warszawy. To tego dnia zostaną zweryfikowane obietnice senatora.

Czy projekt wróci? Zaskakujące słowa senatora

1LWjzvSOTXfxetCj2iwkDf_piatka-dla-zwierzat-ustawa-sejmu-1603749712.jpg

Na obiecankach się skończy. Piątka dla zwierząt ma trafić do sejmowej zamrażarki

Jak podaje za Washington Post Gazeta Wyborcza, Chiny wdrażają w gospodarstwach rolnych prowincji Hubei system rozpoznawania zwierząt hodowlanych. Technologia bazuje na funkcjonującym już w Chinach na szeroką skalę systemie rozpoznawania twarzy. System rozpoznaje krowy, owce i świnie po ich pyskach oraz umaszczeniu.W przygotowaniu są także algorytmy umożliwiające identyfikację szympansów, lwów, koni czy delfinów. Rozpoznawanie trzody za pomocą monitoringu jest nie tylko pokazem zaawansowania technologicznego Chin, ale przede wszystkim sposobem na zwiększenie wydajności chińskich gospodarstw rolnych.Wiejskie społeczności w Chinach się starzeją, wskutek czego brakuje tam lub wkrótce zacznie brakować rąk do pracy. Automatyzacja hodowli zwierząt pozwoli zapełnić te luki i wyręczyć pracowników od wielu uciążliwych zadań, a także wprowadzi hodowlę na zupełnie nowy poziom, bo nowoczesny monitoring umożliwi zbieranie szczegółowych danych na temat produkcji odzwierzęcej.Będzie nie tylko rozpoznawać pojedyncze zwierzęta, ale nadzorować każdy ich ruch. Zmierzy czas, który zwierzę spędza przy korycie z wodą albo powie nam, ile litrów mleka daje dziennie konkretna krowa. Gdy wykryje w zachowaniu zwierzęcia nieprawidłowość sugerującą chorobę, będzie w stanie to zasygnalizować.Jak podaje Gazeta Wyborcza, ten nacisk na zwiększenie wydajności produkcji żywności w Chinach można powiązać z pandemią koronawirusa, która obnażyła niepewność i ryzykowność światowych szlaków transportowych i ujawniła skalę uzależnienia niektórych krajów czy rejonów od importu żywności z zagranicy.Chiny dążą więc do samowystarczalności i autonomii czy autarkii gospodarczej. Nie oznacza to zerwania kontaktów i wymiany handlowej z innymi krajami, ale raczej zabezpieczenie przed nieprzewidywalnymi perturbacjami na światowych rynkach, które mogłyby odciąć Chiny od niezbędnych dostaw żywności. W osiągnięciu tego celu ma Chinom dopomóc m.in. sztuczna inteligencja, na której bazują systemy rozpoznawania i monitoringu zwierząt hodowlanych.

Chiny wdrażają odpowiednik systemu rozpoznawania twarzy dla zwierząt

Cyfrowy nadzór nad trzodą chlewną to jednak dopiero wierzchołek góry lodowej, jaką stanowi funkcjonujący już w Chinach system monitoringu niemal wszystkich sfer życia społecznego i nieustającej inwigilacji obywateli. Jak podaje Gazeta Wyborcza, Chiny posiadają obecnie 630 mln kamer z systemem rozpoznawania twarzy.Wkrótce monitorowane będą w Chinach wszystkie publiczne przestrzenie miejskie. Rozpoznawanie twarzy obywateli pozwala chińskim urzędom stanu cywilnego identyfikować bigamistów, a policji - kierowców popełniających wykroczenia drogowe.Piesi przechodzący na czerwonym świetle mogą się spodziewać, że kamery wyłapią ich twarzy i wyświetlą ją na zainstalowanych na poboczu ekranach. Systemy rozpoznawania twarzy są przez Chiny stosowane także w celu represjonowania określonych mniejszości. W Xinjiangu doprowadziła ona do umieszczenia w obozach 1,5 mln muzułmanów uznanych przez algorytmy za niebezpiecznych ze względu na ich wizyty w meczecie czy kontakty z zagraniczną rodziną.Kolejnym aspektem inwigilacji obywateli prowadzonej przez Chiny jest system zaufania społecznego. Warunkiem uczestnictwa w tym systemie jest używanie aplikacji WeChat, która zbiera informacje na temat użytkownika, sprawdzając na przykład, czy regularnie płaci podatki, co może być podstawą do decyzji o udzieleniu mu kredytu. Odmowa uczestnictwa w tym systemie wiąże się z wykluczeniem z wielu sfery życia społecznego.Lecz Chiny obserwują nie tylko Chińczyków, ale także obcokrajowców, którzy odwiedzają ich kraj. Ich twarze także trafiają do cyfrowego banku danych. Z kolei w USA pojawiają się obawy, że Chiny szpiegują Amerykanów na odległość, poprzez aplikację TikTok czy za pomocą urządzeń elektronicznych Huawei.Nie oznacza to jednak, że same Stany Zjednoczone nie stosują tego rodzaju monitoringu. Ulice amerykańskich miast także roją się od kamer. Tyle że pod względem technologicznym Chiny zostawiły USA daleko w tyle. Podczas gdy amerykańskie systemy mają problemy z rozpoznawaniem osób czarnoskórych czy Azjatów - co skutkuje czasem fałszywymi oskarżeniami wobec błędnie zidentyfikowanych osób - Chiny dysponują kamerami, które z ogromną precyzją rozpoznają twarze nie tylko Chińczyków, ale także osób z innych kręgów kulturowych.&lt;

Nikt nie inwigiluje obywateli na tak masową skalę jak Chiny

Surveillance in NYC's financial district.

3CEIfS4ipNOHqXfOlOD7h2_3744953433-da8bae8262-k-1-1598691724.jpg

Chiny już śledzą większość obywateli, teraz biorą się za zwierzęta. Kamery będą rozpoznawać pyski

Dzikie słonie azjatyckie, największe zwierzęta na kontynencie, wyruszyły w zagadkową podróż z parku narodowego w południowej części prowincji Junnan w Chinach. Pochód stada jest na bieżąco monitorowany i dokumentowany w mediach społecznościowych przy pomocy dronów.W grupie maszeruje w sumie 15 osobników. Portal bankier.pl podaje, że wśród nich jest 6 samic, 3 dojrzałe i 3 młode samce oraz 3 cielaki. Na początku stado składało się z 16 zwierząt, ale dwa osobniki postanowiły po pewnym czasie odłączyć się od grupy i powrócić na południe do rezerwatu. W tym czasie na świat przyszło jedno słoniątko, które wraz ze starszymi osobnikami przemierza chińskie drogi.Dlaczego słonie wyruszyły na północ? Chińska agencja Xinhua donosi, że powody wędrówki zwierząt nie są znane. Jak dotąd ogromne słonie, ważące do 5 ton, przebyły już 500 km.

Słonie maszerują na północ Chin

W czwartek słonie dotarły do gminy Jinning na przedmieściach 7-milionowego Kunmingu. Chcąc zapewnić bezpieczeństwo zarówno maszerującym zwierzętom, jak i obywatelom, władze lokalne postanowiły wprowadzić blokadę dróg w okolicach Kunmingu. Poza tym ludzie mają zakaz pojawiania się na trasie słoni. Rządzący zalecają pozostanie w domach. Wędrujące słonie już dały się bowiem we znaki obywatelom.The Guardian donosi, że zwierzęta spowodowały wiele zniszczeń - zjadły pola kukurydzy i rozbiły stodoły. Jeden ze sprzedawców w okręgu Eshan zgłosił w ubiegłym tygodniu dość nietypowe zdarzenie - maszerujące słonie wypiły 2 tony wody w jego sklepie. Nadawca państwowy CCTV oszacował szkody tego zdarzenia na co najmniej 6,8 mln juanów (ok. 3,9 mln zł).

Są już pierwsze zniszczenia. Mieszkańcy mają pozostać w domach

Assosiated Press podaje, że w dalszym ciągu nie wiadomo, czy słonie w ogóle powrócą do rezerwatu przyrody Xishuangbanna. Niewykluczone, że śladem dwóch zwierząt, które odłączyły się od stada, podążą kolejne.Prowincja Junnan uchodzi za ostatnie siedlisko ok. 300 dzikich słoni azjatyckich w Chinach. W przeciągu ostatnich lat zwierzęta pojawiały się również w innych regionach, z których wysiedlono je dekady temu.Od marca 2020 r. do powiatu Jinghong, nieopodal granicy z Mjanmą, dotarło 18 słoni z rezerwatu. Jest to zgodne z polityką władz w kontekście pozarezerwatowego funkcjonowania słoni.Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na redakcja@biznesinfo.pl

Czy słonie powrócą do rezerwatu?

2lXXNNc1Eu6zYOKB9DNQSU_EN_01184279_7382.jpg

Słonie wędrują przez Chiny. Dla bezpieczeństwa zamknięto dla nich drogi

Norki w Danii okazały się nosicielami nowej mutacji koronawirusa. Jedną z nich o nazwie cluster 5 <a href="https://www.biznesinfo.pl/koronawirus-061120-pt-mutacja">wykryto u ludzi i na ok. 200 duńskich fermach</a>. Tygodnik Polityka podaje, że z tego powodu lockdownem objęto ćwierć miliona obywateli.Chcąc zapobiec eskalacji pandemii, <a href="https://www.biznesinfo.pl/dania-051120-ks-koronawirus">rząd podjął decyzję o wybiciu wszystkich 17 mln hodowlanych norek w Danii</a>, która uchodzi za największego eksportera futer na świecie. Według szacunków Duńczycy wybili dotychczas już ok. 10 mln zwierząt. Operacja została zawieszona, gdy zakwestionował ją duński sąd. Po dogłębnej analizie okazało się, że przedsięwzięciu wybicia każdej norki w Danii brakuje odpowiedniej podstawy prawnej. W kraju wybuchł skandal, który przełożył się na dymisję ministra rolnictwa.

Norki w Danii - skandal w obliczu pandemii

Choć samo przedsięwzięcie zorganizowane na zlecenie duńskiego rządu już budzi kontrowersje, to przed władzami pojawił się kolejny problem. Rzeczpospolita donosi, że zabite norki w Danii okazały się niezwykle trudne do zutylizowania. Eksperci alarmują, że w efekcie rozkład szczątek do gleby mogą wydobywać się ogromne ilości azotu i fosforu.Dlatego też nowy minister rolnictwa zaaprobował pomysł ekshumacji norek w Danii. Następnie zwierzęta miałyby być poddanie procedurze spalenia. Koncepcja zwalczenia problemu zyskała poparcie większości w parlamencie. Jednak zgodę na tę operację musi wyrazić duńska agencja ochrony środowiska.Media społecznościowe obiegają nagrania i zdjęcia, na których widać jak martwe norki w Danii wydostają z powrotem na powierzchnię ziemi z uwagi na zbyt płytko wykopane doły. - Nie mam żadnych problemów z powiedzeniem „przepraszam” za to, co się wydarzyło, ponieważ wiem, że popełniono błędy - oznajmiła premier Danii Mette Frederiksen.Czy uważasz, że chęć zapobiegania pandemii jest wystarczającym powodem do masowego wybijania zwierząt?

Norki w Danii będą poddane ekshumacji?

2sWCZDaaEPBNgkd0OzxkPm_pjimage-63-1606943763.jpg

Czy Dania podjęła słuszną decyzję zabijając miliony norek hodowlanych? Powodem pandemia

Zakaz sprzedaży żywych ryb to postulat Stowarzyszenia &quot;Otwarte Klatki&quot;, pod którym podpisało się już ponad 42 tys. osób. Inicjatorzy zakazu chcą w ten sposób zwrócić uwagę polityków na niegodziwe warunki, w których żyją zwierzęta. W petycji przesłanej do Kancelarii Senatu znalazł się zapis, który sugeruje wyeliminowanie żywych karpii z hipermarketów. W oficjalnym piśmie czytamy, że ryby &quot;trzymane są w straszliwych warunkach, upchnięte jedne na drugich w ciasnych pojemnikach z brudną wodą&quot;.Wśród argumentów za wprowadzeniem nowego zakazu pojawiło się orzecznictwo Sądu Najwyższego i Ustawa o ochronie zwierząt. Autorzy twierdzą, że nieodpowiednie warunki przechowywania ryb w trakcie transportu i sprzedaży są oznaką znęcania się nad zwierzętami.

Nowy zakaz na horyzoncie

Inicjatorzy podnoszą, że &quot;na co dzień nie kupujemy przecież w sklepach żywych kurczaków, łososi czy krewetek&quot;, dlaczego więc nie wprowadzić zakazu sprzedaży żywych ryb? Wyliczenia nie pozostawiają wątpliwości - na Święta Bożego Narodzenia zabija się rocznie ok. 15 tys. ze wszystkich 20 tys. hodowanych ryb. &quot;Z tego widać, jak wielki jest to problem i ilu istot dotyka z tego powodu cierpienie. Zakończmy tą wieloletnią męczarnię żywych ryb, sprzedawanych przy drogach i marketach w foliowych workach, które nierzadko duszą się godzinami&quot; - apelują pomysłodawcy nowego zakazu. Czy zostanie wprowadzony? Decyzja zależy od przychylności Sejmu i Senatu.Petycje umożliwiają obywatelom bezpośrednią partycypację w procesie sprawowania władzy. W ramach tej inicjatywy można indywidualne bądź zbiorowo przedstawiać postulaty, propozycje i wnioski w sprawie palących problemów życia publicznego i zmian w prawie.&lt;

Czy Senat poprze zakaz sprzedaży żywych ryb?

kvTwjqmtJ4NkyU7urusD3_ikea-wprowadza-obostrzenia-epidemiczne-1597574062-1598383528.jpg

W tym roku może wejść nowy zakaz. Jednak wielu Polaków z pewnością on ucieszy

Ustawa &quot;Piątka dla zwierząt&quot; zawiera zakaz trzymania zwierząt na uwięzi na stale, odbieranie zwierząt na koszt właściciela (w wypadku złych warunków) i dodatki dla opiekunów zwierząt. O ile te przepisy spotkały się raczej z aprobatą społeczeństwa, to zakaz hodowli zwierząt na futra (z wyjątkiem królika) i oraz ograniczenie uboju rytualnego na potrzeby krajowych związków wyznaniowych nie został ciepło odebrany przez rolników.Protestowała branża futerkowa, ale także drobiarska, która wskazywała na ogromne dochody, jakie czerpie ze sprzedaży mięsa, zgodnego z zasadami religijnymi (np. islamu). Wskazywano, że Prawo i Sprawiedliwość w trakcie kryzysu niszczy polskie przedsiębiorstwa rolnicze, oraz miejsca pracy. Rolnicy byli wściekli, organizowali manifestacje w Warszawie, a niedawno dołączali do strajków kobiet, co nie pozostało bez wpływu na antyrządowe nastroje w Polsce.Wydawało się, że rząd chce chociaż na chwilę tonować nastroje wśród rolników, gdy na antenie Radia Wnet Senator Jan Maria Jackowski zapowiedział, że ustawa trafi do sejmowej zamrażarki. Jak sam podkreślał, Prawo i Sprawiedliwość w swoim programie obiecała reprezentować interesy wyborców, a obecnie rolnicy nie są zadowoleni z ustawy, dlatego po uchwaleniu senackich poprawek, &quot;piątka dla zwierząt&quot; miała w ogóle nie być rozpatrywana przez Sejm.Sam senator podkreślał jednocześnie, że głosował już wcześniej przeciwko tej ustawie, a z racji, że nie jest członkiem PiS (a jedynie klubu parlamentarnego), nie obowiązywała go partyjna dyscyplina głosowania. Faktycznie, ostatnie doniesienia z Sejmu wydawały się potwierdzać słowa senatora, ale niedługo później pojawiły się kompletnie odmienne sprzeczne ze strony partii.1. <a href="https://www.biznesinfo.pl/boze-narodzenie-261020-pm-swieta">Niestety, Boże Narodzenie będzie wyglądać zupełnie inaczej w tym roku. Minister zdrowia z nieprzyjemnymi informacjami</a>2. <a href="https://wtv.pl/nauczanie-zdalne-261020-ws-szkola-koronawirus">Uwaga rodzice i uczniowie, od dziś od rana nagła zmiana. Trzeba się przygotować, każdy musi wiedzieć</a>3. <a href="https://www.biznesinfo.pl/segregacja-smieci-grzywna-261020-pm-odpady">Segregacja śmieci znowu do zmiany? Nie wypełnisz obowiązku, spodziewaj się grzywny albo aresztu</a>

"Piątka dla zwierząt" miała trafić do zamrażarki Sejmowej. Ale nie trafi, rolnicy są rozjuszeni

Docelowo nad &quot;piątką dla zwierząt&quot; po senackich poprawkach Sejm miał pracować w środę 28 października. Problem w tym, że dzień wcześniej nie zebrała się komisja rolnictwa, której zadaniem było wydanie opinii na temat poprawek do ustawy, jakie wprowadził Senat.Szef sejmowej komisji rolnictwa, poseł PiS Robert Telus stwierdził, że rząd nie wypracował opinii dotyczącej nowelizacji. Co więcej, w harmonogramie obrad Sejmu w środę nie było zaplanowanego głosowania w sprawie &quot;piątki dla zwierząt&quot;. Przez chwilę wydawało się, że rolnicy będą mogli spać spokojnie, aż komunikat wydała rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.- Stanowisko PiS w kwestii ochrony zwierząt jest niezmienne. Nie wycofujemy się z &quot;Piątki dla zwierząt&quot; - napisała na Twitterze Anita Czerwińska, rzecznik PiS.Taka deklaracja powinna wystarczyć rolnikom do wydania osądu na temat obecnych planów rządu. Wygląda więc na to, że zawieszenie prac spowodowane może być nie tyle, co samą chęcią zawieszenia ustawy, a raczej poprawkami Senatu, które niekoniecznie muszą odpowiadać rządowi.Kolejne posiedzenie Sejmu planowane jest na 4-5 listopada i możliwe, że dopiero wtedy rozstrzygnie o losach &quot;piątki dla zwierząt&quot;. Trudno jednak oczekiwać, że rolnicy będą cierpliwie czekać i przyglądać się sytuacji, szczególnie w obliczu antyrządowych protestów, które ogarniają całą Polskę. Szczególnie, że niedawno Agrounia zapowiedziała dołączenie do strajku kobiet.

Prawo i Sprawiedliwość nie wycofa się z "piątki dla zwierząt"

qu8TbGTlpRpjDRL3I2H2l_piatka-dlaz-zwierzat-rolnicy-wsciekli-1603867563.jpg

Czy rolnicy dołączą do protestujących kobiet? Mocna deklaracja PiS ws. piątki dla zwierząt

Polacy coraz wyraźniej uświadamiają sobie, w jak fatalnych warunkach przetrzymywane są zwierzęta hodowlane. Przyczyniają się do tego medialne akcje czy filmy nagłaśniające niskie standardy hodowli, w których zwierzętom nie zapewnia się odpowiedniej dla ich potrzeb przestrzeni. Te zmiany nastawienia konsumentów wyłapują także duże sieci handlowe, które dostosowują do nich swoją ofertę. Przykładem mogą być jajka z chowu klatkowego (&quot;trójki&quot;). Chociaż póki co zmiany następują powoli, to jednak można się spodziewać, że Polacy będą rezygnować z &quot;trójek&quot; na rzecz jajek z chowu ściółkowego czy z wolnego wybiegu. Jak podaje Gazeta Wyborcza, dotychczas 137 firm - w tym sieci takie jak Biedronka, Lidl czy Carrefour - zadeklarowało zamiar wykluczenia ze sprzedaży jajek z chowu klatkowego.

Coraz częściej wybieramy jajka z chowów alternatywnych

Jak podaje Gazeta Wyborcza, zmiany oczekiwań konsumentów i dużych sieci handlowych mogą poskutkować wzrostem cen jajek. Wynika to z faktu, że odchodzenie od sprzedaży jajek z chowu klatkowego na rzecz jajek ściółkowych czy z wolnego wybiegu może odbywać się szybciej niż analogiczne zmiany w sferze produkcji. Konsumenci będą coraz rzadziej wybierać jajka klatkowe, jednak tych alternatywnych nie będzie przybywać, w związku z czym jajka podrożeją. Jednak to właśnie klienci mogą wywierać presję na rynek.- To oni wyznaczają trendy. Sklepy i restauracje patrzą na oczekiwania konsumentów i pod nich budują ofertę - tłumaczy przywoływana przez Gazetę Wyborczą Maria Madej ze stowarzyszenia Otwarte Klatki. Póki co jednak zmiany są bardzo powolne, a chociaż konsumenci deklarują kupowanie jajek z chowów alternatywnych, to jednak w sklepach wciąż decydującym czynnikiem jest cena, a ta w przypadku jajek klatkowych jest zwyczajnie niższa.

W wyniku zmiany oczekiwań konsumentów jajka mogą podrożeć

Jajka z chowu klatkowego będą wypierane z rynku na rzecz jajek z chowu ściółkowego i z wolnego wybiegu.

5ghxlEk0KKxyVnLdcB1bd4_monety-bilon-pieniadze-biznesinfo-1-1601185112.jpg

Sklepy chcą wycofać niezwykle popularny produkt. Finansowo wszyscy wyjdziemy na tym źle

Między województwem podkarpackim a świętokrzyskim powstanie płot, który ma zahamować rozprzestrzenianie się ASF. Ogrodzenie przed dzikami będzie miało długość 1236 kilometrów. Budowa płotu tamującego przepływ dzików rozpocznie się już 15 września. Cała inwestycja opiewa na astronomiczną sumę 235 mln zł. Portal money.pl podaje, że pieniądze na walkę z ASF mają pochodzić z rezerwy na usuwanie skutków klęsk żywiołowych, w tym powodzi.Decyzja o utworzeniu kontrowersyjnego ogrodzenia została podjęta po zasięgnięciu opinii Głównego Lekarza Weterynarii i Wojewódzkiego Sztabu Kryzysowego.

Dziki zakażone ASF bez możliwości swobodnego przemieszczania się

Zapora między województwami to nie pierwsza próba zahamowania rozprzestrzeniania się ASF. Na granicy Saksonii z Polską powstanie specjalna bariera elektryczna o długości 128 km. Inwestycja ma kosztować 250 tys. euro (ponad 1,1 mln zł). Decyzja o zbudowaniu płotu jest podyktowana niepokojącymi doniesieniami ze stycznia 2020 r., kiedy to zaledwie 12 km od granicy niemiecko-polsko wykryto dziki zakażone ASF.Czy ogrodzenie między województwami to początek większej strategii przeciwdziałania dzikom z ASF? W marcu 2018 r. rząd zapowiedział budowę płotu na całej długości wschodniej granicy Polski, która ma kosztować 235 mln zł. Na razie nie doprecyzowano szczegółów tego przedsięwzięcia.ASF to groźna wirusowa choroba świń o przebiegu ostrym lub przewlekłym. Ludzie nie są podatni na zakażenie ASF, jednak budowa płotów ma na celu ochronę gospodarstw hodowlanych przed stratami ekonomicznymi. W tym roku ASF dziesiątkuje dziki zamieszkujące Polskę - portal cenyrolnicze.pl podaje, że w 2020 r. na terenie naszego kraju wykryto więcej ognisk niż w 2019 r. (48).

Nie pierwsza przeszkoda na drodze dzików z ASF

3HJRscCGzO2aiP02gLOjQH_pjimage-2020-09-06t214626599-1599421836.jpg

Między dwoma polskimi województwami stanie stukilometrowy płot. Inwestycja budzi kontrowersje

Kwestii psów poświęciło się niezbyt wiele czasu w nowym projekcie ustawy “Piątka dla zwierząt. Uwagę na ten fakt zwrócił portal Rzeczpospolita. O prawa dla psów w nowej ustawie redaktorzy zapytali Michała Moskala, dyrektora biura prezydialnego PiS:- Niektóre kwestie, jak czipowanie psów, są bardzo ważne, jednak wymagają szczegółowych regulacji. Trudno jest mówić o kolejnym projekcie, zanim ten pierwszy nie zostanie złożony w Sejmie - odpowiedział Moskal.DZISIAJ W GRZEJE:1. <a href="https://www.biznesinfo.pl/oplata-mocowa-110920-sw-ceny-pradu">Wchodzi kolejna opłata. Rachunki w górę o 130 zł</a>2. <a href="https://pacjenci.pl/biedronka-110920-dw-szokujace-odkrycie-klientow">Afera mięsna w Biedronce. Para natychmiast zgłosiła sprawę, gdy odkryła, co znajduje się w opakowaniu</a> Obowiązek czipowania psów wydaje się być bardzo ważną kwestią. Czip pozwala zidentyfikować właściciela czworonoga, dzięki czemu jeśli się zgubi o wiele łatwiej będzie ustalić do kogo należy. Oprócz tego czipowanie pozwoli w odpowiedni sposób ustalać tożsamość tych, którzy swoje psy porzucają.W tej chwili <a href="https://www.biznesinfo.pl/radio-maryja-090920-pt-pis">najwięcej emocji budzi zapis w ustawie dotyczący zakazu hodowli futerkowych</a>, o czym pisaliśmy już wcześniej. Ten element doprowadził do prawdziwego podziału wśród wyborców partii rządzącej, a ponadto rozniecił konflikt na linii PiS - Radio Maryja, choć sami autorzy ustawy liczyli na ponadpartyjne poparcie.- Ten, kto wprowadził Jarosława Kaczyńskiego w błąd, za kilka lat będzie przepraszał, bo aktywiści nie zakończą batalii na kwestii zwierząt futerkowych, a wieś przy kolejnych wyborach nie da się już oszukać. Przypomnę, że nie chodzi tutaj tylko o futerka, ale i ubój rytualny oraz drastyczne zwiększenie uprawnień organizacji ekoaktywistycznych. Myślę, że będzie to gwóźdź do trumny partii rządzącej. PiS zdradził rolników - powiedział w rozmowie z portalem money.pl Szczepan Wójcik, lider branży futrzarskiej.

Dodatkowy zapis o psach

Psy trzeba będzie czipować, taki zapis ma się pojawić w nowelizacji ustawy "Piątka dla zwierząt"

2yRGyXxgqjht8yZS88Uq6P_pies-pikist-1599933788.jpg

Właściciele psów muszą być gotowi na nowy obowiązek. Znajdzie się w nowelizacji ustawy

Nocą z czwartku (17.09) na piątek (18.09) Sejm przyjął ustawę o ochronie zwierząt, nazywaną pierwotnie także &quot;piątką dla zwierząt&quot;. Propozycje przedstawione przez Jarosława Kaczyńskiego oraz przedstawicieli młodzieżówki PiS - zakaz hodowli zwierząt futerkowych, zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach, zakaz trzymania zwierząt na łańcuchu, ograniczenie uboju rytualnego czy wzmocnienie kompetencji organizacji zajmujących się ochroną praw zwierząt - wywołały burzliwe dyskusje w sejmowej komisji rolnictwa. Nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt została uchwalona w piątek przed godziną 1 nad ranem przy 356 głosach za i 75 głosach przeciw. 13 posłów wstrzymało się od głosu.

Hodowla zwierząt futerkowych będzie zakazana

Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt wysunięty przez Jarosława Kaczyńskiego od początku wywoływał spore kontrowersje. W liście wystosowanym do członków PiS, który wypłynął do mediów, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski ostrzegał przed wprowadzeniem proponowanych zmian, twierdząc, że mogą one trwale zrazić do PiS elektorat wiejski. Ardanowski stwierdził również, że wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych powinno odbyć się przy odpowiednim wsparciu finansowym rolników, którzy musieliby zrezygnować z prowadzenia działalności gospodarczej w tym sektorze. Nowelizacja wywołała rozłam w Zjednoczonej Prawicy, która - mimo dyscyplinujących działań Jarosława Kaczyńskiego, grożącego niesubordynowanym posłom poważnymi konsekwencjami politycznymi takimi jak zawieszenie w prawach członka partii - nie mówiła w tej sprawie jednym głosem. Przeciwko ustawie opowiedzieli się posłowie Solidarnej Polski oraz część Porozumienia, jednak najbardziej zaskakujący może być fakt, że przeciw zagłosowało także aż 38 posłów PiS, co - wobec wysuwanych przez Kaczyńskiego gróźb - wskazywać może na kryzys w rządzie.

Hodowla zwierząt futerkowych stała się kością niezgody wśród koalicjantów

Hodowla zwierząt futerkowych zostanie zakazana.

1sc6xWaLP5tlx3BLayls1b_norki-2-1600410767.jpg

Udało się, ustawa została przyjęta. Koniec z hodowlą zwierząt na futra

Piątka dla zwierząt to projekt wysunięty przez Jarosława Kaczyńskiego, który tym samym chce ukrócić cierpienie zwierząt w Polsce. - Przyszedł moment, w którym możemy się w końcu na poważnie zająć sprawą ochrony zwierząt. [...] To jest ustawa, którą z całą pewnością poprą w Polsce wszyscy dobrzy ludzie. Jestem o tym przekonany, powiedział na konferencji w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości Kaczyński.Piątka dla zwierząt obejmuje humanitarne traktowanie, kontrolę społeczną ochrony zwierząt, precyzyjne prawo, a co za tym idzie, większą ochronę, bezpieczne schroniska oraz zakaz trzymania zwierząt na łańcuchach. Piątka dla zwierząt przewiduje zakaz hodowli zwierząt futerkowych, wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych, a ubój rytualny dopuszcza tylko i wyłącznie na na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Wydawać by się mogło, że piątka dla zwierząt to wspaniały projekt, który pozwoli połączyć zarówno zwolenników, jak i przeciwników obecnej władzy, ale nic bardziej mylnego. Piątka dla zwierząt spotkała się z niechęcią ze strony polityków Platformy Obywatelskiej czy nawet ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Co w takim razie dalej z piątką dla zwierząt?

Piątka dla zwierząt ma ukrócić cierpienia zwierząt

Piątka dla zwierząt jest bardzo mocno popierana i promowana przez prezesa PiS. Stroniący od mediów Jarosław Kaczyński wystąpił na TikToku, aby dotrzeć ze swoim apelem do młodych ludzi. - Każdy dobry człowiek powinien poprzeć tę ustawę. Ja ją popieram z całego serca, stwierdził Kaczyński i zapoczątkował także wyzwanie #StopFurChalennge. - [...] do tego, by dalej w tym kierunku działali, żeby ta akcja się udała, bo naprawdę jest potrzebna zwierzętom, ale jest przede wszystkim potrzebna ludziom, szczególnie dobrym ludziom, powiedział prezes PiS. Czy akcja chwyciła?Piątka dla zwierząt promowana akcją #StopFurChallenge zdobywa coraz większą popularność wśród znanych osób i polityków. W akcji udział wzięło m.in.: stowarzyszenie Otwarte Klatki czy znana aktorka Julia Kamińska. Do akcji przyłączają się także poszczególne media. Jednym z nich jest portal grupy mediowej Iberion, Świat Zwierząt. &quot;Odrzućmy na bok polityczne podziały, gdyż jest to sprawa wokół której trzeba się zjednoczyć, by ukrócić cierpienie małych, bezbronnych zwierzątek. Niniejszym jako Świat Zwierząt dołączamy do akcji i nominujemy wszystkich internautów do wyrażenia poparcia dla zakazu hodowli zwierząt na futra&quot;, napisał portal na swoim profilu na Facebooku. Świat zwierząt nominował m.in.: Marcina Dorocińskiego, Joannę Krupę czy Małgorzatę Rozenek - Majdan. Trzymamy kciuki za powodzenie tej wspaniałej akcji.

Piątka dla zwierząt w akcji #StopFurChallenge

Piątka dla zwierząt z poparciem portalu Iberion

lXZWbuGioU9h1a1bdsu4J_swiat-zwierzat-logo-iberion-1600196943.jpg

Piątka dla zwierząt: Tysiące Polaków popiera zakaz. Biorą udział w masowej akcji

Biedronka znana jest z tego, że cały czas kusi swoich klientów promocjami i nieprzerwanie pokonuje w tym konkurencję. Jak się okazuje, sieć sklepów podjęła właśnie decyzję o wycofaniu poszczególnych produktów ze sprzedaży. Biedronka zdecydowała się zrezygnować ze sprzedaży jajka z chowu klatkowego, podaje Otopress. Niestety, ale decyzja może przysporzyć kłopotów Biedronce.Biedronka zdecydowała się na wycofanie ze sprzedaży jajek z chowu klatkowego, ponieważ uważa, że jest to mały krok na drodze do polepszenia życia zwierząt. Brak jajek, tzw. trójek ma zmusić klientów sieci sklepów do wybierania tych z wolnego wybiegu lub chowu ściółkowego. Biedronka chce, aby jaja z chowu klatkowego zniknęły ze sklepowych półek w ciągu najbliższych pięciu lat.

Biedronka zdecydowała się na odważny krok

Biedronka zdaje sobie sprawę z kontrowersyjności swojej decyzji. Sieć sklepów przyznaje, że jest to decyzja długoterminowa, ponieważ zerwanie umów może grozić konsekwencjami finansowymi i prawnymi. Co więcej, Biedronka zdaje sobie z sprawę z trudności w znalezieniu innych dostawców, ponieważ w Polsce króluje chów klatkowy. Na decyzję Biedronki negatywnie zareagowała także część klientów sieci.Biedronka podjęła decyzję po rozmowie ze Stowarzyszeniem &quot;Otwarte Klatki&quot;, ale mimo szczytnego celu sieć musi przygotować się na straty. Jajka z chowu klatkowego są tańsze od innych, dlatego większość klientów decyduje się na ich zakup. Jak prognozuje Otopress, Biedronka poprzez swoją decyzję może stracić klientów lub odnieść sukces.&lt;

Biedronka w oczach klientów

By Henryk Borawski - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=34038835

2tDKVWm1pqF4Usd2kzqoP5_pjimage-2020-08-17t153746157-1597671489.jpg

Przełomowa decyzja Biedronki. Wpłynie na wartość naszego koszyka

Trwająca pandemia koronawirusa i protesty wokół wyroku Trybunału Konstytucyjnego przyćmiły nieco kontrowersje wokół tzw. Piątki dla zwierząt, czyli przyjętej dwa miesiąc temu przez Sejm ustawy o ochronie zwierząt, która omal nie rozbiła koalicji rządzącej (przeciw tej ustawie zagłosowała Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry, jeden z koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości).Przypomnijmy, że wśród propozycji, które znalazły się w tzw. Piątce dla zwierząt były m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra, zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych, ograniczenie uboju rytualnego tylko na potrzeby krajowe, czy utworzenie rady ds. zwierząt przy resorcie rolnictwa.Piątka dla zwierząt została przyjęta we wrześniu przez Sejm. Ustawy jak wspomniano nie poparli koalicjanci PiS, a także 15 posłów partii Jarosława Kaczyńskiego (w związku z tym zostali zawieszeni w prawach członka PiS), ale z jej uchwaleniem nie było problemu, gdyż za jej przyjęciem zagłosowali posłowie Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy. Następnie ustawa trafiła do Senatu, który jak przypomina Polska Agencja Prasowa wprowadził ok. 30 poprawek jak m.in. wyłączenie ograniczeń uboju rytualnego drobiu (co było propozycją rządową), czy wydłużenie o 2,5 roku wejścia w życie przepisów dot. zakazu hodowli na futra i o pięć lat wejścia przepisów dot. uboju rytualnego. Poprawki senatorów miały być pod koniec października przedmiotem prac sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ale posiedzenie komisji zostało odwołane.1. <a href="https://www.biznesinfo.pl/oplata-121120-sw-mocowa-rachunki-prad">Za niecałe 2 miesiące wchodzi w życie nowa opłata. Wysokość rachunków po prostu nas dobije</a>2. <a href="https://wtv.pl/mariusz-czajka-121120-ws-pomoc">Mariusz Czajka twierdzi, że był oszukany przez Marylę Rodowicz. Dziś przez pandemię nie ma za co żyć, pomoże mu inna artystka</a>3. <a href="https://www.biznesinfo.pl/500-plus-121120-sw-na-smartfona">Nowe 500 plus wypłacą na smartfona. Z wnioskiem trzeba się jednak pospieszyć</a>Nie wiadomo co Sejm zrobi z tzw. Piątką dla zwierząt, wiadomo natomiast, że zmiany budzą sprzeciw prezydenta Andrzeja Dudy. Podczas wczorajszego wirtualnego spotkania z klubami „Gazety Polskiej” Duda ostro skrytykował ustawę.- Nie było ani jednego środowiska rolniczego w ostatnich tygodniach, czy to polskich rolników, czy przetwórców, czy związkowców, czy innej grupy, która miałaby pozytywną ocenę tej ustawy. Wszyscy prosili mnie o weto, albo skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego, żeby zablokować jej wejście w życie - powiedział cytowany przez portal Niezalezna.pl prezydent Andrzej Duda.- Ja się z tą ustawą absolutnie nie zgadzam. W wielu punktach jest absolutnie nieprzemyślana. Zastrzeżenia, które tam były zgłaszane i na podstawie których przygotowano tę ustawę, nie mają pokrycia w rzeczywistości – dodał.

 Piątka dla zwierząt zawetowana?

Następnie Andrzej Duda zapowiedział: „Zrobię wszystko, żeby nie dopuścić tej ustawy w życie i tych przepisów”. Zdaniem prezydenta rozwiązania zawarte w tzw. Piątce dla zwierząt są źle przygotowane i przyszły w złym czasie. - Nie robi się takich rzeczy w czasie pandemii, gdy ludzie są zestresowani. Wszystko ma swój czas, swoje zasady, ludziom trzeba dać czas, przewidzieć dla nich odpowiednie odszkodowania – podkreślał prezydent.Odnosząc się do hodowli zwierząt futerkowych prezydent Andrzej Duda przyznał, że jest zwolennikiem likwidacji takich hodowli, ale jak podkreślił, właścicielom ferm należy wypłacić godziwe odszkodowania.Warto podkreślić, że z uwagi na fakt, że przepisy o ochronie zwierząt poparły Koalicja Obywatelska i Lewica, ewentualne weto prezydenta w sprawie tzw. Piątki dla zwierząt mogłoby zostać odrzucone przez Sejm.

„Nie robi się takich rzeczy w czasie pandemii”

Prezydent Andrzej Duda przeciwny tzw. Piątce dla zwierząt

Prawa Zwierząt